Szkoda tylko, że nie może działać pełną parą. Narodowy Fundusz Zdrowia finansuje bowiem tylko niewielką część zabiegów, jakie lekarze mogliby zaproponować chorym.
- Na pewnym etapie ból staje się chorobą samą w sobie - mówi Małgorzata Mazurczak, koordynator opieki anestezjologicznej w BCO. Dlatego takim chorym koniecznie trzeba pomagać. Do tej pory w BCO taka pomoc była świadczona bardzo marginalnie. Na oddziale chirurgicznym były dwa przeznaczone do tego łóżka. Teraz, po remoncie i utworzeniu pododdziału leczenia bólu, jest ich osiem. - Nie mamy aspiracji być konkurencją w stosunku do innych ośrodków leczenia bólu - mówi Marzena Juczewska, dyrektorka BCO. - Ale chcemy, żeby nasi pacjenci onkologiczni nie musieli szukać pomocy zabiegowej poza Białymstokiem, albo w gabinetach, które nie są dedykowane takim pacjentom.
W BCO wykonuje się termolezję, czyli niszczenie nerwów, które przewodzą ból. Innym sposobem pomocy choremu jest założenie specjalnych cewników do podawania leków przeciwbólowych podoponowo. - Za te zabiegi NFZ nam płaci - mówi dyrektor Juczewska.
Jednak żeby płacił również za inne, np. leczenie przeciwbólowe izotopowe, musiałby rozpisać specjalny konkurs. A to może zrobić tylko wtedy, gdyby szpitalu powstał oddział leczenia bólu z prawdziwego zdarzenia. Niestety, na to potrzebne są fundusze. A BCO jest w długach. Pod koniec lutego w tej sprawie u ministra zdrowia interweniowali nawet podlascy posłowie. Choć minister na odpowiedź miał dwa tygodnie - nadal nikt jej nie otrzymał.
- Decyzja już jest. Będzie znana w połowie tygodnia. Na razie czeka na podpis ministra - mówi Joanna Smorczewska z Ministerstwa Zdrowia.
Zobacz też:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?