Bartosz Michalak pracował w miesięcznikach „Film” i „Kino” oraz w kwartalniku „Film & TV Kamera”. Do tej pory opublikował kilkaset recenzji i wywiadów, ale przede wszystkim świetnie orientuje się w historii polskiej powojennej kinematografii.
Wybrane przez niego postaci operatorów stworzyły podwaliny pod sukcesy polskiego kina. Autor posługując się własną wiedzą, zasobem wywiadów i świetnie dobranymi źródłami z dużym talentem kreśli nie tylko sylwetki tych magów kamery, ale też sprawnie oddaje ducha epoki. Nie pozwala zapomnieć i o powojennej biedzie i o istnieniu komunizmu, socrealizmu, cenzury czy walki politycznej. Historyczne tło pozwala lepiej zrozumieć, szczególnie kinomanom, którzy dorastali w ostatnim ćwierćwieczu dlaczego niektóre dziś oceniane jako genialne filmy, po kilka lat czekały w ogóle na wdrożenie do produkcji. „Zatrzymani w kadrze” to piękny hołd złożony sztuce operatorskiej.
Jednym z najwybitniejszych osiągnięć autonomicznej sztuki operatorskiej zdaje się być dziś rzadko wyświetlane i przypominane „Wesele” Andrzeja Wajdy. Chociaż sam reżyser początkowo nie był zbyt zadowolony z gotowego filmu, z upływem lat uważa, że filmowi sukces zapewnił szczęśliwy dobór aktorów i szalona kamera Witolda Sobocińskiego. Sam nestor operatorskiego klanu mówi iż po tym doświadczeniu zrozumiał, że zawód operatora polega między innymi na tym, żeby znaleźć właściwy kształt, właściwą formę dla rzeczy i utworów, które wydają się niemożliwe do przeniesienia na ekran. „Zrozumiałem, że to zawód prawdziwie twórczy. Operator może być wizjonerem, kreować nowe, nieznane jeszcze, nigdy niewidziane obrazy”.
Zagłębianie się w lekturę sylwetek operatorów przenosi czytelników w magiczny czas gigantycznego rozwoju polskiego filmu, narodzin Polskiej Szkoły Filmowej, ale też czasy katakumbowego jazzu (ten sam Witold Sobociński jako puzonista) czy wyjątkowe czasy narodzin i studiów w łódzkiej filmówce. Setki anegdot o budowaniu dekoracji przy kręceniu filmu „Kanał”, niezwykłych lektykach do realizacji zdjęć na mongolskich pustyniach udających Egipt z „Faraona”, łańcuchowe krany kamerowe pamiętające czasy sowieckiej defilady w Berlinie w 1945 roku wykorzystane – a jakże – do nakręcenia „Krzyżaków” - te opowieści każdy miłośnik polskiego kina przeczyta z prawdziwą przyjemnością.
To Jan laskowski, operator Stanisława Barei, Andrzeja Kondratiuka i przede wszystkim Jerzego Skolimowskiego wiedział, kiedy po cichu włączyć kamerę, jeśli między aktorami pojawiała się interesująca interakcja. „Na tym polega przewaga człowieka patrzącego w obiektyw – wyjaśnia w książce Jan Laskowski. - On widzi, co się dzieje między aktorami. Wchodzi im do głowy”.
Po przeczytaniu kilkudziesięciu stron już chce się znów oglądać „Pociąg”, „Do widzenia, do jutra”, albo „Czerwony”. Obrazy autorstwa klanu Sobocińskich – syna Witolda – Piotra, który zanim przedwcześnie zmarł filmował choćby Meryl Streep w „Pokoju Marvina” i Piotra juniora, autora znakomitych zdjęć do ostatniego kinowego hitu „Bogowie” i setki innych wspaniałych filmów. Często powtarzanym przez operatorów słowem jest – nie jakby się wydawało – światło – bo to oczywistość, ale rytm obrazu. Inny we wspomnianym „Faraonie”, naśladujący w jakiś sposób trzynastozgłoskowiec w filmowanym przez Pawła Edelmana „Panu Tadeuszu”.
Lektura „Zatrzymanych w kadrze” to prawdziwa intelektualna radość i jednocześnie podróż po historii polskiej kinematografii. W którą stronę ruszą czytelnicy po odłożeniu lektury – zależy tylko od nich. Ale z pewnością bogatsi są o niekonwencjonalny przewodnik.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?