Nagrody przyznało młodemu golkiperowi najbardziej kompetentne gremium - sami piłkarze i trenerzy ligi, podczas Wielkiej Gali T-Mobile Ekstraklasy w Warszawie. Ale to nie koniec wyróżnień dla Jagiellonii. Najlepszym trenerem został Michał Probierz, a obrońcą - Michał Pazdan.
- Jesteśmy bardzo dumni z syna. Po cichu liczyłem na statuetkę za odkrycie sezonu, a on dostał dwie - mówi ojciec piłkarza Dariusz Drągowski, w przeszłości także zawodnik Jagiellonii. - Bardzo ucieszyły mnie też nagrody dla trenera Probierza, do którego od razu wysłałem esemesa z gratulacjami i dla Michała Pazdana. Obaj na nie zapracowali - dorzuca.
Takie wyróżnienia, zainteresowanie potężnych klubów zagranicznych, kibiców i mediów, może nastolatkowi zaszkodzić. Dariusz Drągowski nie boi się jednak, by jego synowi sodówka uderzył do głowy.
- Już kiedy trafił do pierwszej drużyny i zaczął dostawać powołania do młodzieżowych reprezentacji kraju, wraz z żoną dużo z nim rozmawialiśmy. To bardzo rozsądny chłopak , twardo stąpający po ziemi. Ufamy mu całkowicie, tylko mu o tym nie mówcie - śmieje się Dariusz Drągowski.
Sam zawodnik potwierdza słowa ojca. Pytany w wywiadach o karierę mówi zawsze, że karierę to zrobili wielcy piłkarze, a w jego przypadku to na razie przygoda z piłką. W Warszawie nie czuł żadnej tremy, wychodząc po statuetki i imponował rozsądkiem i poczuciem humoru w swoich wypowiedziach. Dziękował kolegom z drużyny, klubowi i przede wszystkim trenerowi Probierzowi.
- Trzeba mieć wielkie jaja, żeby wstawić dzieciaka do bramki - mówił.
Zdaniem ojca, Bartłomiej Drągowski jest w domu normalnym nastolatkiem.
- Na razie to ja mu mam imponować, bo rozegrałem w ekstraklasie trzy mecze więcej - uśmiecha się Dariusz Drągowski. - A tak poważnie, to Bartek od zawsze grał w starszych rocznikach i szybciej stał się prawie dorosły. Ale nie są mu obce zachowania typowe dla nastolatka. I tak być powinno - dorzuca.
Państwo Drągowscy zdają sobie jednak sprawę, że mają w domu młodzieńca, który staje się coraz bardziej znanym piłkarzem nie tylko w kraju. Na mecze Jagiellonii przyjeżdżają menadżerowie z najsłynniejszych firm. Na kończącym sezon spotkaniu z Lechią Gdańsk, na stadionie przy Słonecznej pojawili się skauci angielskich potęg z Londynu - Arsenalu i Chelsea. Wcześniej mówiło się o zainteresowaniu Benfiki Lizbona. Mistrz Włoch Juventus Turyn chce ponoć wyłożyć trzy miliony euro i od razu wypożyczyć zawodnika właśnie do Jagiellonii.
- Powiedziałem w jednym z wywiadów, że to jedyna możliwa opcja zmiany przez syna barw klubowych już teraz. Ale spokojnie do tego podchodzimy. Nie ma konkretnej oferty, to i nie ma sobie czym głowy zawracać - zaznacza Dariusz Drągowski.
W niedzielę na trybunach po raz pierwszy w tym sezonie była też mama bramkarza, która dotąd nie chodziła na mecze, bo nie chciała przynieść pecha.
- Przy stanie 0:2 Justyna już chciała wychodzić i mówiła mi, że jest żabą. Na szczęście przekonałem ją, że to jeszcze nie koniec. I tak było - kontynuuje nasz rozmówca.
Ojciec golkipera jest przekonany, że kibice Jagi w nowym sezonie nadal będą oklaskiwać jego syna w żółto-czerwonych barwach.
- Bartek kocha ten klub, podobnie jak ja. Więc po co stąd wyjeżdżać? Razem ustaliliśmy, że ma jeszcze nabrać doświadczenia, a poza tym przygotować się do dorosłego życia - zdać maturę, zrobić prawo jazdy - kontynuuje Dariusz Drągowski. - W tym wieku pieniądze nie są najważniejsze i syn podziela moje zdanie. Dlatego nie mamy ciśnienia na transfer. Przeciwnie, jestem spokojny, że Bartek tu zostanie - kończy.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?