Mówi się, że nie szata zdobi człowieka. A ty - przewrotnie chyba - na Forum Kobiecości kandydatki do tytułu Kobieca Twarz Województwa Podlaskiego przekonywałaś, że: „Czuję się tak, jak wyglądam”.
Czuję się tak, jak wyglądam, ale też wyglądam tak, jak się czuję. Temat mojego wystąpienia traktował szerzej o tym, w jaki sposób to, jak wyglądamy odzwierciedla nasze samopoczucie, ale i o tym, w jaki sposób odpowiedni dobór stylizacji, kolorów może wpływać na nasz nastrój. Oczywiście, zgadzam się, że to nie szata zdobi człowieka. To od energii zależy, w czyim towarzystwie czujemy się dobrze. A tej energii nie da się podrobić, nawet jeśli jest to osoba najpiękniej ubrana. Jeśli nie czujemy się przy niej swobodni, akceptowani, jeśli nie czujemy, że możemy wyrazić to, co tak naprawdę myślimy, to raczej nie ma szans na dobrą znajomość. Energia nie kłamie.
Ale na tamtym spotkaniu zdecydowałaś się jednak mówić o wyglądzie.
Tak. Ale temat traktował trochę o czym innym. Chodziło mi o to, że bardzo często to, co mamy w środku, to, jak się czujemy, to, w jaki sposób siebie sami postrzegamy, wyrażamy poprzez ubiór. Nie da się ukryć, że pozornie ocenia się ludzi właśnie po wyglądzie i na podstawie tego, jakie ubrania noszą. Strój możemy odbierać jako naszą wizytówkę i pierwszy sygnał, jaki wysyłamy światu. Typowym dla nas jest swoiste analizowanie osobowości, ale i stanu emocjonalnego danego człowieka właśnie na podstawie stylizacji.
Pierwsze wrażenie robi się tylko raz. Jak cię widzą, tak cię piszą - w tym znanym powiedzeniu kryje się dużo prawdy - to właśnie dlatego troszcząc się o to, co nosimy, pokazujemy, że zależy nam na tym, byśmy zostali dobrze odczytani przez innych ludzi. Strój jest jakoby odzwierciedleniem osobowości i tożsamości. Jest to sposób na wyrażenie własnego „ja”. Okazuje się, że ubiór staje się narzędziem, za pomocą którego analizuje nas otoczenie. Według osób zajmujących się psychologią ubioru, to właśnie sposób, w jaki dobieramy stylizacje, może odzwierciedlać wybory i pragnienia, a także podkreślać niektóre cechy charakteru, stając się naszą wizytówką i podstawowym elementem komunikacji niewerbalnej z otoczeniem. Poprzez dobór stylizacji podświadomie też kierujesz do innych określony komunikat. Można z niego między innymi wyczytać nasz nastrój i samopoczucie, upodobania, ale i kompleksy, potrzeby, doświadczenia i emocje. Każdy element naszej garderoby jest poniekąd nośnikiem informacji o nas samych. Nawet, gdy nie przywiązujemy dużej wagi do wyglądu, to nasz ubiór mówi o nas bardzo dużo.
Przykładowo, jeżeli przeżywamy trudności, jesteśmy na życiowym zakręcie, zdołowani lub walczymy z depresją, wówczas naprawdę ostatnią rzeczą, na którą będziemy patrzeć, jest to, w jaki sposób wyglądamy: czy mamy pomalowane oko, przecięte równo paznokcie, czy nie mamy plamy na bluzce. To nie jest wtedy istotne, bo jestem w trybie przetrwania, walki o każdy dzień. Ale również wtedy ubiór mnie wyraża. Tak samo to działa, gdy czujemy się ze sobą dobrze. Wtedy chcemy się podobać - na szczęście coraz częściej podobać sobie. Nie potrzebujemy przeglądać się w niczyich oczach, żeby sobie udowodnić, że mamy wartość. Pewnie też spotkałaś osoby, które emanują dobrą energią. Gdy zaczynasz z nimi rozmawiać, to rozmowa właściwie toczy się sama, płynnie przechodzicie z tematu na temat. To osoby, które są na tyle ugruntowane w tym, jakie są, że nie muszą ani się z nikim ścigać, ani nikomu niczego udowadniać. Są piękne wewnętrznie bez względu na to, czy są niskie, czy wysokie, czy mają długie, czy krótkie włosy. To piękno widać.
A ty na co dzień pomagasz to piękno podkreślić.
Pracuję z kobietami już od 12 lat, w moim atelier nie pozwalam swoim klientkom mówić w jakikolwiek negatywny sposób o swoim wyglądzie, wieku czy rozmiarze. Energia idzie za myślą, dlatego ostatnio coraz częściej im powtarzam: starajmy się żyć tak, jakby każdy dzień był wart celebrowania. Wstawajmy z uśmiechem, kąpiel bierzmy z ulubionym olejkiem czy solą, wykręćmy sobie loka, pomedytujmy troszeczkę, pobądźmy same ze sobą, dajmy sobie czas na wypicie kawy w spokoju - nawet jeżeli to jest zimna kawa, bo w międzyczasie robiłyśmy sto innych rzeczy. Skupmy się na tym, co jest tu i teraz, bo nie zmienimy tego, co było, nie przewidzimy przyszłości, nie wiemy, co będzie. Mamy tylko dzień dzisiejszy i jeżeli będziemy ten dzień dzisiejszy celebrować, jeżeli będziemy starannie dobierać i słowa, i ludzi, z którymi przebywamy, to będzie to miało bezpośredni wpływ na nas samych. Oczywiście, zwracajmy uwagę na to, co na siebie nakładamy i jak wyglądamy, rozpieszczajmy się każdego dnia małymi rzeczami. Nałóżmy na siebie to, w czym będziemy czuć się dobrze, nie znikajmy pod ubraniem, nie chowajmy się - celebrujmy naszą kobiecość w małych gestach, jakie robimy dla siebie. Bo kobiecością i jej doświadczaniem trzeba się cieszyć na każdym etapie życia. Dla jednych z nas będzie to oznaczało nałożenie obcasa, dla innych sukienki, dla jeszcze innych ulubionych jeansów, w których się sobie podobamy. Dodajemy tym sobie animuszu, pewności siebie.
Musi być modnie?
Trendy przemijają, styl pozostaje. Jeżeli żyjemy w zgodzie z samą sobą i mamy otwarty umysł i serce, to wtedy nam się chce o siebie zadbać, ale też zadbać o innych. Abstrahując nawet od kwestii wizualnych - pamiętajmy, że jeśli zadbamy o siebie, to wtedy będziemy w stanie zadbać też o innych. Tak samo jak w samolocie - gdy wyskakują maski tlenowe, to najpierw zakładasz ją sobie, dopiero potem dziecku. Tak samo jest w życiu - musimy zadbać o swój dobrostan psychiczny, być dla siebie dobre, ukochać siebie, a wtedy naprawdę wszystko nam się po kolei układa. I właśnie o tym było moje wystąpienie na Forum Kobiecości. Bo ubiór niejednokrotnie determinuje cały nasz dzień. Jeśli czujemy się dobrze, podobamy się sobie, będzie to po nas widać.
Możemy również dodać sobie animuszu?
Pewnie. Jeśli mamy sztywny dress code w pracy i nie możemy sobie pozwolić, by nasz strój odbiegał od sztywnych norm, to i tak znajdujemy sposób, by wyrazić siebie. To na przykład kolor paznokci - jeśli nie na dłoniach, to chociaż na stopach.
Albo bielizna!
Właśnie. Jeśli kobiety chcą zaszaleć ze strojem, a normy w danej sytuacji im na to nie pozwalają, to często szaleją z bielizną. I dobrze, bo jeżeli nałożymy ulubioną bieliznę - koronkową czy kolorową - to wtedy czujemy się trochę inaczej niż w tej granatowej spódnicy i białej bluzce, którą musimy nałożyć do pracy. Starannie dobrany ubiór i moda są więc naprawdę ważne, choć sama czułabym się hipokrytką, gdybym powiedziała, że są absolutnie najważniejszą rzeczą na świecie. Oczywiście, są rzeczy naprawdę ważniejsze od mody, aczkolwiek zawsze nawołuję, żeby dobrze się czuć przede wszystkim w swojej skórze. Bo moda nie polega na tym, że chcemy się przebierać, ale na tym, że chcemy pokazać to, co lubimy. Dlatego rozmowy o modzie - z klientkami - zazwyczaj również zaczynam od tego, co one lubią. Muszę je poznać, by wyłapać, czy woli sukienki, czy spodnie, czy dekolt z przodu, czy z tyłu, czy chce pokazywać ramiona. I nie neguję ich wyborów, bo nie chcę, by czuły się przebrane. Fajne jest to, że właściwie modne było już wszystko, wszystko już przetrawiłyśmy jako odbiorczynie tej mody i wszystko po kolei wróciło - nawet ogrodniczki, o których myślałam, że to niemożliwe, czy białe kowbojki, które swego czasu były symbolem największego kiczu. Choć muszę przyznać, że jeszcze wcześniej te białe botki - dla mnie - były symbolem kobiecości. Moja mama miała takie, pięknie wypastowane stały w szafie. Podobnie jest też ze skarpetkami. Kiedyś modne były długie, niedawno - króciukie, a teraz, jeśli nie wystają one z butów sportowych do połowy łydki, to jesteś jakimś boomerem ze starszego pokolenia. Moda zatoczyła ogromne koło. I dziś młodzi ludzie z tego wielkiego modowego kręgu wybierają sobie to, co naprawdę im pasuje. Jeśli jesteśmy świadomi swego stylu, to dokładnie wiemy, na co możemy się zgodzić, a na co absolutnie nie - mimo że jest akurat bardzo modne. Bo nie warto robić niczego wbrew sobie i ślepo podążać na trendami.
Nawet jeśli właśnie tego chce klientka?
Nawet. Moim zadaniem jest je wystylizować, nie przestylizować. Ale klientki wiedzą, że do mnie nie przychodzi się raczej po małą czarną. Bo ja lubię, jak coś się rusza, świeci, połyskuje, lubię ręczne aplikacje, pióra i koronki, i szlachetne tkaniny, kunszt pracy ręcznej… Oczywiście, nie chodzi mi o to, by wszystko było krzykliwe. Za ozdobę może przecież robić również ciekawie wszyty zamek. Ale nie każdy musi lubić wszystko. Gdy przyszła pandemia, zaprzyjaźnieni styliści radzili: Basia, zacznij robić dresy. Przecież nikt nie kupuje teraz sukni wieczorowych. Ja jednak wiedziałam, że haute couture to coś, co kocham najbardziej, co zawsze chciałam tworzyć i czemu już zawsze będę wierna, bo jedynie w tej materii jestem w pełni sobą i się realizuję.
Ale wróćmy jeszcze do tego modowego eklektyzmu, o którym wspomniałaś.
Dokładnie tak możemy nazwać to, co widzimy obecnie na polskich ulicach. To moda zaczerpnięta z wielu lat minionych. I bardzo mnie to cieszy. Bo nawet jeśli teraz są modne - powiedzmy - szerokie spodnie, to nie znaczy, że te dopasowane mamy wyrzucić, kiedy wiemy, że czujemy się w nich świetnie i tak samo wyglądamy. Nie każdemu pasuje wszystko - wybierzmy więc sobie z tej mody coś, w czym my się czujemy dobrze. Bo wtedy - nieważne, czy jest to sukienka od projektanta, czy biały T-shirt i ulubione spodnie - jak dobrze wyglądamy - jesteśmy zadowolone, pewne siebie, wyprostowane, z błyskiem w oku, ciesząc się tym, że jesteśmy kobietami. No a jak już wspominałam, gdy nie możemy ubrać się dokładnie tak, jak chcemy, to nałóżmy pod spód ulubioną bieliznę.
Albo spryskajmy się ulubionymi perfumami.
Dokładnie! Gdybym nie robiła mody, chciałabym być perfumiarzem i tworzyć zapachy. Perfumy to jest absolutnie fascynują mnie materia, niesamowicie kreatywny sposób na wyrażenie swego nastroju, dodanie ostatniego szlifu stylizacji.
Gdy idziesz ulicą lub się z kimś spotykasz, oceniasz, jak są ubrane kobiety?
Doceniam, gdy w stylizacji występuje element, który przyciągnął moją uwagę. I staram się nie oceniać absolutnie. Bo tak naprawdę ja widzę człowieka, nie znam jego historii, nie wiem co stoi za tym, że akurat wygląda tak, jak wygląda. Być może jest w głębokiej depresji, może stracił kogoś bliskiego, może jest na coś chory przewlekle. Nie oceniam, ale za to bardzo często mówię kobietom komplementy, gdy wyglądają ładnie. Jakby nie górnolotnie to zabrzmiało, to chciałabym, byśmy wspierały się nawzajem, doceniały siostrzeństwo. Nie będę więc traciła energii na to, by wytykać, co jest nie tak. Wolę znaleźć to, co ładne, dobre. Pamiętajmy - energia idzie za słowem, idzie za myślą. Zauważam, że im więcej mówię komplementów ludziom, których nie znam, tym więcej potem przychodzi ich do mnie. Bo świat jest takim, jakim go kreujemy.
Kandydat PiS na prezydenta. Decyzja coraz bliżej
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?