Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Barbara Goralczuk - Miód

Jerzy Doroszkiewicz
Jerzy Doroszkiewicz
Barbara Goralczuk urodziła się we wsi Mokre, niedaleko Bielska Podlaskiego. Ukończyła liceum ogólnokształcące z białoruskim językiem nauczania w Bielsku Podlaskim. Studiowała filologię rosyjską na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Autorka książki Nadzieja aż po horyzont.
Barbara Goralczuk urodziła się we wsi Mokre, niedaleko Bielska Podlaskiego. Ukończyła liceum ogólnokształcące z białoruskim językiem nauczania w Bielsku Podlaskim. Studiowała filologię rosyjską na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Autorka książki Nadzieja aż po horyzont. Fundacja Sąsiedzi
Barbara Goralczuk w powieści "Miód" stara się opisać losy wygnańców, którzy po latach tułaczki wrócili do Polski

Od kilku lat o bieżeństwie, czyli wychodźstwie albo wypędzeniu mieszkańców terenów dzisiejszej wschodniej Polski w głąb ówczesnego imperium rosyjskiego mówi się coraz więcej. Barbara Goralczuk w stulecie bieżeństwa własnym sumptem postanowiła wydać książkę „Nadzieja aż po horyzont”. Po roku poprawiona wersja kazała się w Fundacji Sąsiedzi, zaś w tym roku, podczas VI Międzynarodowych Targów Książki w Białymstoku swoją premierę miał „Miód”. To naturalna kontynuacja opowieści o bieżeństwie. Przyjrzenie się temu, jak uchodźców przyjęła Polska, państwo którego w czasie gdy opuszczali swoje rodzinne strony - formalnie nie było.

W prostych słowach Barbara Goralczuk przypomina dzisiejszym sytym mieszczanom, być drugiemu lub trzeciemu pokoleniu „miastowych”, co ich pradziadowie zastali po powrocie na ojcowiznę. Często tylko spaloną ziemię. Nie było chałup - co lepsze, ci którzy zostali potrafili rozebrać i przewieźć w nowe miejsca, nie było pól - zarosły je chwasty. Musieli zimować w ziemiankach, często bez środków do życia, bez zboża pod zasiew. Jedyne co mogli, to jeśli starczało sił - iść na służbę. Taki właśnie obraz w swej powieści rysuje Barbara Goralczuk. To suma rodzinnych opowieści wzbogacona o wiedzę, jaka w okolicach Bielska Podlaskiego jest nie tylko powszechna, ale i nadal żywa.

Sama książka może nie porywa w nadzwyczajny sposób akcją ani fabułą, za to tło społeczne nakreślone jest bardzo wyraźnie. Rzecz jasna trudno domagać się od obyczajowej powieści twardych historycznych faktów, czy tym bardziej danych statystycznych, ale sącząca się pomiędzy emocjonalnymi przeżyciami młodych ludzi muszących radzić sobie bez rodziców na swoje-obcej ziemi wiedza ma szansę utkwić głowach czytelników. Ot, choćby domniemany analfabetyzm tych biednych chłopów. Nowa Polska szybko zapomniała, że część kraju była pod rosyjskim zaborem i mieszkańcy gnębieni przez carat wręcz musieli posługiwać się językiem rosyjskim w mowie i w piśmie, szczególnie w kontaktach z urzędami. Zatem nie byli analfabetami, po prostu nie miał ich kto, gdzie i kiedy nauczyć polskiego.

Z opisów życia w okolicach Gredel czy Mokrego wyziera dojmująca bieda, a przy tym dyskryminacja religijna. Rodziny nie stać na lekarza, powieściowym cudem jest to, że szeptucha rozpoznaje szkarlatynę, jeszcze większym, że jedna z głównych bohaterek powieści przeżyje ciężką chorobę. Trudniej jej będzie znaleźć pracę u bogatego Polaka, bo zaczyna się nagonka na prawosławnych. Barbara Goralczuk obala też pokutujące mity o pijaństwie chłopów. Przypomina, że w roku 1921 byli tak biedni, że nawet na weselach obywali się bez wódki. Za zaoszczędzone pieniądze woleli kupić zboże na siew.

W „Miodzie” autorka nie ogranicza się jedynie do przyglądania się losom prawosławnych chłopów. Nie żyją oni przecież w próżni. Jednym z najbardziej wzruszających fragmentów tej cokolwiek ckliwej opowieści jest sprzedaż przez niezamężną pannę długiego warkocza bogatemu Żydowi, by za zdobyte pieniądze kupić jałówkę do rodzinnego gospodarstwa. Autorka podkreśla, że w Bielsku Podlaskim obok prawosławnych, żydów i katolików, żyli też ewangelicy i Cyganie. Bardzo ciekawym elementem fabularnym jest pojawienie się tajemniczej rodziny, która chce wynająć żydowski dom. Przy okazji Goralczuk po raz kolejny powraca do prześladowań wyznawców prawosławia przez polskie przedwojenne rządy. Przytacza opowieść o rozbiórce cerkwi we Włodawie. Będzie też opowieść o srogim ojcu, który kategorycznie zakazuje prawosławnej córce spotykać się z katolikiem. Nie z powodu ciemnoty - wręcz przeciwnie. W powieści został on postawiony przed koniecznością zmiany wyznania przez całą rodzinę albo utraty posady nauczyciela szkoły publicznej.

Barbara Goralczuk opisując losy powracających z bieżeństwa włącza do swojej powieści wiele niewygodnych i przemilczanych spraw z czasów dwudziestolecia międzywojennego. I chociaż z tego powodu warto do wydanego przez Fundację Sąsiedzi „Miodu” zajrzeć życzliwym okiem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny