Bankowóz typu C sposobem na odliczenie VAT-u

Zainteresowanie przedsiębiorców jest duże. Zarówno w białostockim, jak i olsztyńskim salonie – mówi Andrzej Arefiew, właściciel i szef rady nadzorczej Nord Auto, dealera Volvo. – Sprzedaliśmy już kilkanaście bankowozów.

Jak tłumaczą przedstawiciele Volvo Auto Polska, wprowadzenie do oferty auta specjalnego, jakim jest bankowóz typu C, to odpowiedź na potrzeby przedsiębiorców, którzy zrezygnowali z zakupu samochodu do firmy w momencie wycofania kratki.

Aby odliczać 23 procent podatku od towarów i usług, zawarte w cenie samochodu i paliwa do niego, przedsiębiorca musi jednak udowodnić, że bankowóz jest mu potrzebny do prowadzonej działalności gospodarczej. Dla dużej części z nich nie będzie to zbyt trudne – wystarczy, że obracają gotówką.

Zobacz także. Auta z kratką. Sprzedaż dramatycznie spada

Zakup bankowozu wiąże się z koniecznością przeprowadzenia kilku modernizacji, które nie wpływają na zmianę stylistyki samochodu czy też przestrzeni wewnątrz auta.

Aby pojazd został uznany przez polskie prawo za bankowóz, powinien spełnić szereg wymagań. Musi być wyposażony m.in. w co najmniej jeden specjalistyczny pojemnik do przewozu gotówki (w przypadku modeli Volvo w większości umieszcza się go w miejscu, gdzie znajduje się koło zapasowe), immobiliser, dodatkowy alarm zawierający np. rezerwowe zasilanie.

To jednak nie wszystko, bo do tego dochodzi jeszcze choćby monitorowany z zewnątrz system lokalizacji satelitarnej GPS z sygnalizacją napadu oraz transmisją danych, gdzie znajduje się auto.

Zobacz także. Banki przyciągają kierowców rabatami na paliwo

Co istotne, bankowozami nie mogą zostać auta wyposażone w instalację gazową.

Klienci powinni się przygotować, że czas oczekiwania na zmodernizowany pojazd to u białostockiego dealera około 30 dni. Koszt przeróbki samochodu Volvo na bankowóz wynosi 10.500 zł netto.

W Białymstoku inne marki nie przymierzają się do podobnego pomysłu. Mowa o tych, które sprzedają drogie samochody. W tanich modernizacja nie byłaby opłacalna.

– Nic nie wiem – przyznaje Jacek Sieńko, wiceprezes firmy Sieńko i Syn, dealera marek Audi i Volkswagen. – Niektórzy nasi klienci co prawda pytają o to, ale nie sądzę, aby nasz importer się tym zajmował. Ale trzeba przyznać, że są firmy, które odkupują auta od dealerów, przerabiają na bankowozy i potem sprzedają.

Niektóre niezależne warsztaty za ponad 10 tysięcy złotych są w stanie przerobić praktycznie każdy samochód na bankowóz. Trzeba jednak być ostrożnym. Może się bowiem potem okazać, że przedsiębiorcy nie należało się odliczenie VAT-u i będzie musiał zwrócić podatek wraz z odsetkami.

Zobacz także. Paliwo znowu podrożeje

Przedstawiciele skarbówki twierdzą, że to świeża sprawa, dlatego trudno o niej jednoznacznie mówić. Są ostrożni.

– Za wcześnie na oceny – mówi Radosław Hancewicz, rzecznik prasowy Izby Skarbowej w Białymstoku. Niektórzy właściciele firm mają już dość zamieszania wokół przepisów odnośnie możliwości odliczania podatku od zakupu samochodów firmowych i paliwa do nich.

– Ciągle zmieniające się prawo w przypadku aut z kratką, teraz w sumie niewiadoma z bankowozami. To naprawdę paranoja – komentuje Rafał Witkowski, białostocki przedsiębiorca z branży motoryzacyjnej. – Uważam, że każdy kupiony przez firmę pojazd, a potem paliwo, powinny być wolne od VAT-u.

Samochody firmowe

Od 1 stycznia 2011 roku nie ma już aut z tak zwaną kratką, czyli osobówek z homologacją ciężarową. Przedsiębiorcy mogli od ich zakupu odliczać pełny VAT. Teraz jednak możliwy jest jedynie zwrot 60 proc. podatku od ceny na fakturze za każdy samochód osobowy, ale nie więcej niż 6 tys. zł.

Przepisy te mają obowiązywać do końca tego roku. Przypomnijmy, że uregulowania odnośnie osobowych samochodów dla firmy zmieniały się wielokrotnie. Np. od marca 2009 roku do końca grudnia 2011 roku funkcjonowały zasady, z którymi mieliśmy do czynienia przed 1 maja 2004 roku.