- Moja córka Natalia wyszła na spacer z psem i zauważyła, że po podwórku odbija się różowy balonik z namalowaną uśmiechniętą buźką i ze wstążeczką, do której była przyczepiona mała, kolorowa karteczka. Obejrzałyśmy go dokładnie i doszłyśmy do wniosku, że to taka poczta balonowa, a informacja pochodzi z Danii, od dziewczynki, która prosi znalazcę o kontakt - mówi pani Ewa Pietka, która opisała tę ciekawostkę w mailu do nas
Dziewczynka ma na imię Emma i ma dziewięć lat. Niestety, jej adres jest zamazany i nieczytelny.
- To niezwykłe znalezisko. Bardzo bym chciała nawiązać kontakt z tą dziewczynką, to byłoby cudowne przeżycie. Niesamowite jest już to, że ten napełniony helem balonik przeleciał taki kawał drogi. I wylądował właśnie na naszym podwórku - opowiada mieszkanka Stowięcina
Kartka przyczepiona do balonika rzeczywiście informuje w języku duńskim i angielskim, że to rodzaj niekonwencjonalnej poczty. Emma prosi znalazcę o informację, gdzie posłany przez nią w niebo balon wylądował i jest ciekawa, jak daleko od jej domu doleciał.
Niestety, jedynym tropem, skąd mógł wystartować, jest logo firmy na karteczce. To duża duńska firma chłodnicza, jednak mająca wiele oddziałów nie tylko w tym kraju. Przedsiębiorstwo jest dostawcą wołowiny do restauracji. Nazywa się Jensen's Bofhus, czyli po polsku Kuchnia Jensena.
Jej siedziba mieści się w miejscowości Struer na północno-zachodnim krańcu Danii. Drogą lądową do Stowięcina jest stamtąd około 1000 kilometrów. Aż trudno uwierzyć, że balon rzeczywiście mógłby przelecieć taką odległość.
Postanowiliśmy jednak chociaż spróbować to sprawdzić i wysłaliśmy informacje o nim do siedziby firmy Kuchnia Jensena. Jeśli tylko dostaniemy odpowiedź z Danii, poinformujemy o tym.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?