Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Baciki Średnie: Zarabiają na opał kosztem chorych dzieci

Magdalena Kuźmiuk
- dzieci wegetują
- dzieci wegetują Anatol Chomicz/Archiwum
Baciki Średnie. Prawie 30 upośledzonych, wymagających stałej opieki dzieci tłoczy się w małym budynku. Mają tylko jedną łazienkę i jeden prysznic. Często śpią w brudnej pościeli, niewietrzonych salach. Tak wegetują w wakacje pensjonariusze Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego niedaleko Siemiatycz. Ich internat jest bowiem wynajmowany na kolonie dla innych dzieci.

Jedyny ośrodek w województwie

Jedyny ośrodek w województwie

Do ZOL w Bacikach Średnich trafiają chore dzieci z ubogich, patologicznych rodzin, które wymagają całodobowej opieki, ale nie mogą już przebywać w szpitalu. Bywa, że dzieci spędzają tam nawet kilka lat. Kontrakt NFZ na ten rok wynosi 824 tys. zł, co się równa 32 łóżkom. NFZ płaci 70 zł dziennie za każdego pacjenta.

Kontrolę w ośrodku przeprowadziła już Krystyna Kozłowska, rzecznik praw pacjenta.

Za duże zagęszczenie w pokojach, łóżka piętrowe dla niepełnosprawnych, brudna pościel, brak środków czystości do higieny osobistej, wystarczającej opieki lekarskiej, łączności telefonicznej - to najpoważniejsze nieprawidłowości.

Pensjonariusze Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego dla Dzieci i Młodzieży w Bacikach Średnich mają od kilku do kilkunastu lat. Niektóre dzieci nawet nie mówią, nie chodzą albo poruszają się z trudem, nie potrafią same jeść. Pochodzą z biednych lub patologicznych rodzin.

Zakład szczyci się wspaniałymi warunkami do poprawy zdrowia, nauki i wypoczynku. Rzeczywistość jest inna. Na terenie ośrodka faktycznie stoi przestronny budynek internatu. Z podjazdem dla wózków, stołówką, kolorowymi 3-, 4-osobowymi pokojami, z łazienkami i prysznicami.

Jednak w czasie wakacji nie ma w nim miejsca dla chorych i biednych podopiecznych ZOL. Dyrekcja ośrodka wynajmuje cały budynek na kolonie dla innych dzieci z różnych części Polski. Tak zarabia na olej opałowy, którym zimą ogrzewany jest internat.

Dzieci przenieśli do szkoły. Na wakacje

Stali pensjonariusze muszą wyprowadzić się do maleńkiego budynku, w którym normalnie jest ich szkoła.

- Leżą w brudnej pościeli, nawet po dwoje w jednym łóżku. Muchy po nich chodzą, panuje zaduch. Serce się kraje. Przecież to chore, biedne dzieci, nie mogą się poskarżyć - opowiada nasz Czytelnik, który był w ZOL.

- Zgadzam się z tym, że sytuacja jest zła - przyznaje Katarzyna Siniakowicz, dyrektorka Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego. - Jednak nie mam innego pomysłu na szukanie pieniędzy. Gdyby nie te kolonie, to byśmy zginęli - rozkłada ręce.

O ciężkiej sytuacji małych pensjonariuszy opowiedzieliśmy Cezaremu Cieślukowskiemu, członkowi zarządu województwa podlaskiego, odpowiedzialnemu za służbę zdrowia. Był zaskoczony.

- Zleciłem zbadanie sprawy i sam tam też pojadę. Zobaczę, jak to wygląda. Spotkam się z przedstawicielami rady społecznej i na miejscu podejmę decyzje - zapewnia.

Rzecznik praw pacjenta już zapowiada, że o sytuacji dzieci powiadomi rzecznika praw dziecka, sanepid, urząd marszałkowski, NFZ i prokuraturę.

Czytaj e-wydanie »

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny