Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

AZS Białystok: Na razie bez euforii

Tomasz Dworzańczyk
Lucie Muhlsteinova miała duży wkład w to, że AZS jest jeszcze w grze o utrzymanie się.
Lucie Muhlsteinova miała duży wkład w to, że AZS jest jeszcze w grze o utrzymanie się. Anatol Chomicz
Po zwycięstwie w Mielcu ze Stalą w szeregi białostockich akademiczek wrócił optymizm. Wciąż jest realna szansa na wygranie play-out.

Wierzę, że jesteśmy w stanie wygrać dwukrotnie u siebie i odwrócić losy rywalizacji. Mielec, z całym szacunkiem, ale na pewno jest w naszym zasięgu. Bardzo ciężko przegrywa się z zespołem mając świadomość, że nie jest wcale od nas lepszy - mówi Lucie Muhlsteinova, rozgrywająca AZS.

To białostoczanki jednak po pięciu meczach są w gorszej sytuacji. Stal prowadzi w batalii o utrzymanie się w PlusLidze Kobiet 3:2 i do końcowego triumfu potrzebuje już tylko jednego zwycięstwa. Akademiczki muszą wygrać dwa razy, ale ich atutem będzie to, że teraz zagrają przed własnymi kibicami. Tych nie powinno zabraknąć, bowiem klub zrezygnował z biletów i wszyscy fani wejdą za darmo.

- Mam nadzieję, że kibice nam pomogą w odniesieniu dwóch zwycięstw. W Mielcu tamtejsi fani stworzyli niebywałą atmosferę. Lubię grać przy żywiołowym dopingu i mi on nie przeszkadza, nawet jak kibice są nastawieni przeciwko mnie. To normalne, że każdy kibicuje swojej drużynie - podkreśla Muhlsteinova.
Nie grały zbyt wiele razem

Czeszka miała spory udział w niedzielnym zwycięstwie. Mądrze prowadziła grę AZS, do tego zdobywała punkty atakiem, blokiem i trzykrotnie zagrywką. Ale też było jej łatwiej, bowiem miała na skrzydłach Dominikę Sieradzan i Channon Thompson. Obie w ataku stanowią dużo większe zagrożenie dla rywalek niż Rosjanki - Elena Kowalenko i Ksenia Sizowa.

- Od początku sezonu nie miałam zbyt wiele okazji, by grać razem z Channon. Już wcześniej prosiłam trenera, by dał nam szansę zagrać razem - tłumaczy Muhlsteinova. - Ale też nie można zapomnieć o tym, że podobnie grałyśmy w sobotę, kiedy wygrała Stal. Dlatego nie wiem, czy to jest tylko kwestia tylko tego ustawienia, czy czegoś jeszcze. Wydaje mi się, że każda z nas musi zagrać przynajmniej na połowę swoich normalnych umiejętności. Jeśli jedna zawiedzie, to wtedy jest kiepsko - zauważa Czeszka.

Właśnie to, zdaniem rozgrywającej, było powodem sobotniej porażki, kiedy w zasadzie w każdym z setów białostocki zespół miał sporą przewagę.

- Ustrzegłyśmy się przestojów, jakie zdarzały nam się wcześniej. Teraz traciłyśmy po dwa, trzy punkty z rzędu tylko kilka razy w meczu. Mimo to i tak przegrałyśmy - dodaje Muhlsteinova.

Czuje się, jakby była tam tydzień

Na szczęście, białostoczanki podniosły się dzień później i kiedy wszystko funkcjonowało jak trzeba, pewnie zwyciężyły Stal 3:1, tym samym wracając do gry o utrzymanie się.

- Można mówić bardzo wiele, co było przyczyną tego, że w niedzielę zagrałyśmy lepiej. Ja nie lubię za dużo rozmawiać, a w tym sezonie powiedziałam już tyle, co chyba w całej karierze - uśmiecha się Czeszka. - Mamy za sobą naprawdę ciężki weekend. Osobiście czuję się, jakbym spędziła w Mielcu tydzień. Na pewno trzeba trochę odpocząć i myśleć już o tym, co czeka nas za kilka dni. Jeszcze za wcześnie na euforię - kończy Muhlsteinova.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny