- Na pewno żadnych zmian w sztabie szkoleniowym nie przewidujemy. Limit na ten sezon został już wyczerpany - zapewnia Aleksander Puchalski, prezes AZS.
Szef białostockiego klubu nie tyle jest rozczarowany tym, że nasza drużyna nie zakwalifikowała się do play-off, co jej postawą w ostatnim meczu z PTPS. Zdecydowana porażka z zespołem, który - delikatnie mówiąc - nie zalicza się do potentatów, źle wróży przed barażami ze Stalą Mielec.
- Nie wiem jaka jest przyczyna tak słabego występu przeciwko Pile, ale i tak zakładam, że utrzymamy się. W głowie mi się nie mieści, że ze Stalą moglibyśmy przegrać aż cztery razy. Akurat w Mielcu sytuacja kadrowa jest dramatyczna i moim zdaniem - nie powinniśmy mieć problemów z tą przeszkodą - uważa Puchalski. - Bardziej obawiałbym się ewentualnego późniejszego starcia z pierwszoligowcem. Wśród ekip walczących o awans są na przykład Chemik Police i Legionovia Legionowo. Kadrowo wyglądają dużo lepiej od Stali - zauważa.
Zawodniczki będą się tłumaczyć
Na szczegółową analizę rywali z I ligi przyjdzie jeszcze czas, gdyż do tych starć doszłoby ewentualnie dopiero pod koniec marca. Już teraz można natomiast pokusić się o wstępne wnioski, dlaczego skończyło się prawie jak zawsze, czyli grą w barażach.
- Wkrótce spotkamy się w gronie członków i założycieli stowarzyszenia. Można przypuszczać, że zechcemy usłyszeć od zawodniczek, co mają do powiedzenia na temat na przykład ostatniego meczu - tłumaczy Puchalski. - Nie uwierzę w spiskową teorię dziejów, w żadne spółdzielnie, które umówiły się, żeby spuścić AZS. Przecież wygrywając z Piłą 3:0 jechalibyśmy do Muszyny i też moglibyśmy tam zwyciężyć - dodaje.
Sytuacja jest nieciekawa, ale nie beznadziejna. Przed rokiem także drużyna walczyła w barażach, z których wyszła zwycięsko i utrzymała miejsce w PlusLidze Kobiet. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że wówczas atmosfera była dużo bardziej optymistyczna.
- No tak, ale chyba z tego względu, że byliśmy zdecydowanym faworytem zarówno potyczek z TPS Rumia, jak i z pierwszoligową Murowaną Gośliną - przyznaje prezes klubu. - Patrząc na grę zespołu w meczu z Piłą, jeśli zawodniczki zaprezentują się podobnie w barażach, prawdopodobnie czeka nas spadek - uważa Puchalski.
Jest o co grać w Muszynie
Zanim jednak na dobre rozpocznie się batalia o utrzymanie, trzeba godnie dokończyć rozgrywki fazy zasadniczej. W najbliższą sobotę akademiczki pojadą do Muszyny na mecz z mistrzem Polski Muszynianką.
- Będzie to spotkanie o pietruszkę i szykowanie taktyki na baraże. Na pewno jednak chcemy jak najlepiej tam wypaść, żeby zakończyć ligę jakimś miłym akcentem - mówi Dominika Sieradzan, atakująca AZS.
Paradoksalnie, nie do końca musi to być mecz o pietruszkę, bowiem porażka w trzech setach, przy założeniu, że w ostatniej kolejce w takim samym stosunku Stal wygra z borykającym się z kłopotami organizacyjnymi Atomem Treflem Sopot, zepchnie białostoczanki na ostatnie miejsce w tabeli. Oznaczałoby to, że w barażowych potyczkach z Mielcem, rywalki miałyby atut rozegrania o jednego meczu więcej we własnej sali.
- To spora przewaga w spotkaniach o taką stawkę i będziemy robić wszystko, żeby nie zakończyć ligi na ostatnim miejscu - mówił przy okazji niedawnego meczu w Białymstoku trener Stali Jacek Wiśniewski.
Jeśli akademiczki nie chcą postawić się w najgorszej sytuacji z możliwych (i znowu liczyć na pomoc innych), powinny w Muszynie pokusić się o urwanie choćby seta. Taka sytuacja gwarantowałaby im dziewiąte miejsce.
Przyjmując takie założenie, baraże rozpoczęłyby się 18 lutego w Mielcu. Tam też rozegrane zostaną mecze numer cztery i ewentualnie pięć. Drugie, trzecie i - jeśli zajdzie taka potrzeba - szóste i siódme spotkanie zobaczymy w Białymstoku.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?