Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

AZS Białystok : Kłótnie i pretensje zamiast współpracy

Andrzej Zgiet
Aleksandra Kruk o meczu z Gwardią Wrocław zechce jak najszybciej zapomnieć
Aleksandra Kruk o meczu z Gwardią Wrocław zechce jak najszybciej zapomnieć Andrzej Zgiet
AZS Białystok nie sprawił sobie i kibicom świątecznego prezentu, odpadając z Pucharu Polski. Akademiczki we własnej hali przegrały 1:3 z Gwardią Wrocław, pokazując bardzo słabą dyspozycję. Nie jest to bynajmniej jedyne zmartwienie podlaskiego klubu.

Przegraliśmy, bo nie tworzyliśmy zespołu. Każda siatkarka grała sama. Nie było koncentracji i motywacji - podsumował po meczu trener gospodyń Władimir Wiertełko.

To dobry opis tego co się działo, ale właśnie rolą białoruskiego szkoleniowca jest scalenie drużyny i prowadzenie jej. Tymczasem nie dość, że gołym okiem było widać brak należytej współpracy Wiertełki z jego asystentem Czesławem Tobolskim, to jeszcze doszło do kłótni z zawodniczkami.

W ostatnim secie Wiertełko podszedł do kwadratu dla rezerwowych i w ostrych słowach starł się z Aleksandrą Kruk. AZS przypomina rozhukanego konia, z opanowaniem którego Białorusin sobie nie radzi. Puchar Polski można odżałować, bo nie są to dla zespołu priorytetowe rozgrywki. Jeśli jednak pretensje i kłótnie zastąpią współpracę, niczego dobrego to nie wróży.

Początek nie wskazywał, by miało dojść do nieszczęścia. Gospodynie przegrywały tylko raz - 2:3 po punktowej zagrywce Zuzanny Efimienko, a potem przejęły inicjatywę i stopniowo powiększały przewagę. Po bloku Shinead Jack na Efimienko było 16:10, a wkrótce akademiczki prowadziły 22:15.

Kapitan poderwała Gwardię

W tym momencie losy potyczki odwróciły się. Na parkiet weszła kapitan Gwardii Katarzyna Mroczkowska, poderwała koleżanki i przewaga Podlasianek zaczęła topnieć. Po zbiciu Mroczkowskiej było już tylko 22:20.

Na szczęście sytuację dało się jeszcze uratować, bo ręka nie zadrżała Dominice Sieradzan, a za chwilę zablokowana została Milena Rosner. AZS wygrał ostatecznie seta do 22, a partię atakiem w dziewiąty metr skończyła Kruk.

Potem na parkiecie istniały już tylko wrocławianki. Nasz zespół zaczął seryjnie tracić punkty, nic nie dało zmienianie ustawień. Trynidadka Channon Thompson zanim zdobyła pierwszy punkt, została zablokowana pięć razy z rzędu.

Znów szwankowało przyjęcie, a bez niego nie dało się wyprowadzać skutecznych ataków. Na tle ogólnej mizerii nieźle wypadła tylko zastępująca kontuzjowaną Dominikę Kuczyńską środkowa Anna Łozowska.

- Nie jest to zbyt wielka pociecha, skoro przegrałyśmy. Nie wiem, z czego to wynika, bo nie brakuje nam wioli zwycięstwa. Na treningach wszystko wychodzi bardzo dobrze i oby wkrótce znalazło to przełożenie na wyniki ligowe - ocenia Łozowska.

W piątek od drugiego seta dobra postawa na treningach przełożenia nie miała żadnego. Gwardia w błyskawicznym tempie wyrównała. Przyjezdne prowadziły 5:2, 13:6, 17:10 i 23:11. W tym momencie rozluźniły się. Na zagrywce stanęła Łozowska i AZS zdobył pięć punktów z rzędu. Być może byłoby ich więcej, bo kolejny serw gwardzistki znów źle przyjęły. Na ich szczęście piłka po sytuacyjnym ataku Aleksandry Folty zatańczyła na taśmie i spadła na parkiet po stronie gospodyń. Seta wkrótce atakiem z obejścia zakończyła Efimienko.

Mogą tylko przeprosić

Nasz zespół zerwał się jeszcze na początku trzeciej odsłony. Po trzech punktowych blokach prowadził 5:4. Niestety, wkrótce w trzech kolejnych akcjach zatrzymane zostały Joanna Szeszko, Elena Kowalenko i Sieradzan. Gwardia objęła prowadzenie 11:8 i do końca już je tylko powiększała.

W ostatniej odsłonie wrocławianki prowadziły od początku do końca i mogły świętować awans do kolejnej rundy Pucharu Polski, w której zmierzą się z Muszynianką Muszyna.

Gospodynie schodziły z parkietu w kiepskich nastrojach.

- Możemy tylko przeprosić kibiców, którzy przyszli na ten mecz i obejrzeli naszą żenującą grę - przyznała rozgrywająca Ewa Cabajewska.

Święta nie były dla akademiczek zbyt radosne, a na wyrzucenie z głów porażki z Gwardią i jej okoliczności nie ma czasu. Już w czwartek AZS gra spotkanie PlusLigi Kobiet z MKS Dąbrowa Górnicza. By myśleć o stawieniu czoła faworyzowanym przyjezdnym, białostoczanki muszą się otrząsnąć i znów tworzyć drużynę. Inaczej szansę na powiększenie dorobku punktowego będą marne.

Wynik

AZS Białystok - Gwardia Wrocław 1:3 (25:22, 18:25, 19:25, 17:25).

AZS Białystok: Łozowska - 11 pkt., Muhlsteinova - 3, Sizowa - 4, Jack - 14, Sieradzan - 9, Kruk - 7, Durajczyk (libero) oraz Cieśla - 0, Kowalenko - 10, Cabajewska - 0, Thompson - 5 i Szeszko - 3.

Gwardia: Matyjaszek - 3, Jaszewska - 17, Efimienko - 13, Folta - 4, Rosner - 11, Sobolska - 4, Medyńska (libero) oraz Mroczkowska - 18 i Wilson - 0.

Czytaj e-wydanie »

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny