Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Autor widmo: Adama Małysza interesowało tylko, ile pieniędzy dostanie za swoją biografię

Zbigniew Górniak [email protected]
W filmie ghost writer miał otrzymać za swą robotę ćwierć miliona dolarów. Na złotówki - ok. 750 tysięcy.
W filmie ghost writer miał otrzymać za swą robotę ćwierć miliona dolarów. Na złotówki - ok. 750 tysięcy. Fot. sxc.hu
Małyszowi nie chciało się gadać i odsyłał mnie do mamy. Interesowało go tylko, ile może spodziewać się gotówki za swoją biografię - mówi Jerzy Andrzejczak, autor książki napisanej w imieniu Adama Małysza.

Do dziś nie wierzy, że książkę kupiło 7 tysięcy czytelników.

Tak o swoim pisarstwie opowiada mi Jerzy Andrzejczak z Warszawy.

Rozgłos wokół "Autora widmo", filmu Polańskiego o kłopotach pisarza, który szlifując anonimowo życiorys premiera Wielkiej Brytanii, wpadł na trop niebezpiecznej tajemnicy, skłania do postawienia pytań o polskich ghost writerów.

Kto u nich zamawia i ile im płaci. Czy przysłowiowy murzyn ma za kasę pana pisać prawdę o nim, czy układać hymny pochwalne?

Albo laurką, albo gazrurką

- Moi zleceniodawcy często przynosili biografie wydane na Zachodzie i mówili, że chcieliby o sobie coś podobnego - wspomina Andrzejczak.

Polityk, o którym za jego pieniądze napisałem książkę, nawet jej nie przeczytał przed drukiem. Potem chyba też nie - mówi Przemysław Ćwikliński, autor tomu, którego oficjalnym autorem jest Andrzej Lepper.

- Gdy pisałem o nim prawdę, wierzgał: to nie może tak iść! Ale w końcu dawał się przekonać. Gorzej było potem, gdy w wywiadach telewizyjnych dopytywany o jakiś szczegół z podpisanej przez siebie książki mówił z właściwą sobie beztroską: ale to było zupełnie inaczej - opowiada Andrzej Drzycimski, który w latach 80. w warunkach konspiracji i wspólnie z nieżyjącym przyjacielem Adamem Kinaszewskim napisał za Lecha Wałęsę jego słynny światowy bestseller "Droga nadziei".

- Człowiek, w imieniu którego piszę właśnie swoją kolejną biografię, a mam ich już na koncie cztery, potrafi mówić tylko o planach zagospodarowania terenu i swoim w tym udziale. Jest prezydentem pewnego miasta w Polsce. Czasem mi się wydaje, że on w ogóle nie miał dzieciństwa. Szkoła to dla niego proces kształcenia, a nie pierwsza miłość, pierwsza bójka, pierwsze papierosy. On nawet nie pamięta nazwisk kumpli z liceum. Udręka - zwierza się Maciej Siembieda, reportażysta, niegdyś szef Nowej Trybuny Opolskiej, dziś wykładowca dziennikarstwa na Wybrzeżu i wolny strzelec.

- Albo laurką, albo gazrurką - tak można scharakteryzować nasze współczesne piśmiennictwo polityczne - mówi Eryk Mistewicz, jeden z najsłynniejszych politycznych PR-owców w Polsce. - To znaczy: albo polityk piórem ghost writera pisze o sobie lukrem, albo wiesza psy na przeciwniku politycznym. Jesteśmy w tej dziedzinie 50 lat za Zachodem.

Przemysław Ćwikliński, który na co dzień pisuje w "Nie", ma na koncie biografie Andrzeja Leppera, Krzysztofa Pendereckiego, Daniela Olbrychskiego, detektywa Rutkowskiego, znachora Nowaka. Najłatwiej pisało mu się za Leppera. "Czas barbarzyńców" powstał na podstawie wyłącznie papierów, jakie Ćwiklińskiemu i jego asystentowi dostarczył sztab szefa Samoobrony.

- Jakieś sto teczek. Notatki policyjne, orzeczenia sądu, świadectwa szkolne. Same smakowitości, które nam dali bez selekcji. Wlazłem nagle butami w cudze życie.

Jerzy Andrzejczak: - Kolega, który pisał biografię Kiszczaka, opowiadał mi, że wszystkie ich rozmowy cenzurowała żona generała. Przesłuchiwała taśmy i to ona decydowała, co może się ukazać.

Najlepiej sprzedały się Anioły

Ćwikliński opowiada, że kiedy z Jackiem Ziarno pisali "Pasję", czyli autobiografię Pendereckiego, byli początkowo załamani.

- Trzy tygodnie, setki pytań do mistrza i banalne odpowiedzi: tak, nie, nie wiem, nie pamiętam. Jak z przesłuchiwanym. Więc się podzieliliśmy: Jacek był dobrym gliniarzem, ja złym. On udawał, że się zna na muzyce, i się podlizywał mistrzowi, a ja go drażniłem pytaniami o kasę, o żony. I wkurzony Penderecki się otworzył. Powstała znakomita książka.

Andrzejczak: - Małyszowi nie chciało się ze mną gadać. Odsyłał mnie do wujka, do mamy, babci. Jechałem z Warszawy do Wisły na spotkanie, a on mi mówi, żebym pojechał do jego nauczycielki od polskiego. Adama interesowało tylko, ile może się spodziewać gotówki. On do dziś nie wierzy, że książka sprzedała się w nakładzie 7 tysięcy. Jest przekonany, że kasę wzięliśmy pod stołem.
Inaczej było z Olbrychskim. To była jedna urocza gawęda, której narratorem i jedynym bohaterem był aktor.

- Facet się rozpływał nad sobą - przypomina sobie Ćwikliński. - Jestem najlepszy w boksie, w fechtunku, na koniu, na babie. Zmyślał, ale myśmy nie prostowali, takie to było malownicze. Pisaliśmy tę książkę zauroczeni Danielem. Tak powstały "Anioły wokół głowy". 250 tysięcy sprzedanych egzemplarzy.

Kasa dla ducha

W filmie Polańskiego ghost writer miał otrzymać za swą robotę ćwierć miliona dolarów. Na złotówki - ok. 750 tysięcy.

W Polsce autor albo umawia się na honorarium z góry (na ogół od strony, dzielone na zaliczkę i jej uzupełnianie), albo na udział w sprzedaży na zasadzie procentu od egzemplarza.

Dziś lepiej się umówić na konkret, bo książki sprzedają się fatalnie - radzi Przemysław Ćwikliński.

- Ja biorę 150 złotych za stronę maszynopisu. Za Leppera dostałem 40 tysięcy. Teraz piszę autobiografię biznesmena z pierwszej polskiej ligi. Więc podniosłem stawkę do 300 złotych za stronę. Za książkę o bioenergoterapeucie Nowaku zarobiłem też 40 tysięcy, ale dolarów. Za Olbrychskiego dostałem na dwa nowe samochody. Nieźle mi też poszło na Pendereckim, bo wydawca nie wierzył, że ktoś zechce ją przetłumaczyć, i tak napisał umowę, że prawa do tłumaczeń dostaną ghost writerzy. A tu, proszę, świat się rzucił na Pendereckiego.

- Za książkę o polityku, który nie jest hrabią Monte Christo, dostanę 10 tysięcy - liczy Maciej Siembieda.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny