Dzięki Bogu, nic nam się nie stało - mówi Marta Kozioł, mama 2,5-letniej Dominiki i siedmiomiesięcznej Amelki. - Wolę nie myśleć, co by było, gdyby... - urywa, tuląc młodszą córeczkę.
Dochodziła godzina 13.30. Pani Marta spacerowała z dziećmi w okolicy skrzyżowania ulic Pileckiego i Pietkuna. Amelka była w wózku.
I wtedy obok zdarzył się wypadek. 26-letni kierowca opla corsy nie ustąpił pierwszeństwa 33-latkowi, który jechał mitsubishi. Auta zderzyły się.
- Usłyszałam tylko huk. Chwilę później zobaczyłam, jak jedno z aut wjeżdża na chodnik i uderza w wózek z Amelką - opowiada pani Marta.
Wyglądało to bardzo groźnie. Wózek okręcił się. Na szczęście dziewczynce nic się nie stało... - Bo leżała - tłumaczy matka. - Gdyby siedziała, na pewno wypadłaby z wózka. Bóg czuwał nad nią.
Dużo szczęścia miała nie tylko maleńka Amelka. Jej siostra Dominika też cudem wyszła z wypadku bez obrażeń. - A to dzięki temu, że trzymałam ją za rączkę z prawej strony - opowiada pani Marta. - Gdyby biegła przede mną albo z drugiej strony... - urywa. - Nawet nie wyobrażam sobie, co mogłoby się stać.
Całą rodzinę wczoraj, tuż po godz. 14, zastaliśmy w Dziecięcym Szpitalu Klinicznym w Białymstoku.
- Teraz jesteśmy już spokojni - mówią rodzice.
Dziewczynki zostały dokładnie zbadane. - Dlatego, że zawsze istnieje ryzyko, że obrażenia wystąpią wewnątrz ciała - zauważa Witold Olański, ordynator oddziału medycyny ratowniczej dzieci w DSK.
- Noc spędzimy w domu - rodzice nie kryją zadowolenia. - Ten wypadek to szczęście w nieszczęściu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?