Ten samochód wprowadza w błąd i niepokoi ludzi - zadzwoniła do nas pani Krystyna z Turośni Dolnej. - W niedzielę znów ktoś dzwonił po karetkę i straż pożarną do wypadku, który przecież był tydzień temu!
Właściciel się nie śpieszy
W ubiegłą niedzielę między miejscowościami Markowszczyzna i Turośń Dolna zderzyły się dwa auta. O sprawie nikt by nie pamiętał, gdyby nie pozostawiony w pobliskim rowie poobijany opel.
- Samochód nie zagraża bezpieczeństwu na drodze - przyznała pani Krystyna. - Ale jest rozbity i leży w rowie, więc przejeżdżający tamtędy ludzie myślą, że zdarzył się wypadek. A ruch na trasie do Łap jest naprawdę duży.
Dlatego pani Krystyna oburzyła się, kiedy usłyszała, że w niedzielę karetki "na pusto" pojechały do wypadku, po którym nie powinno być już śladu.
- W tym czasie, gdy ratownicy pojechali do porzuconego auta, ktoś inny mógł potrzebować pomocy - mówiła. - Ilu ludzi jeszcze zadzwoni po pogotowie czy na policję, zanim wrak zostanie zabrany z rowu?
Nie stanowi zagrożenia
Interweniowaliśmy w tej sprawie.
- Rzeczywiście, tydzień temu w niedzielę w tym miejscu była kolizja drogowa - mówi Kamil Sorko z zespołu prasowego podlaskiej policji. - Ponieważ kierowca auta pojechał na komisariat, samochodem miał się zająć ktoś z jego rodziny. Auto nadal leży w rowie, ale nie stanowi zagrożenia i nie utrudnia ruchu - zastrzega.
Kiedy potłuczone auto przestanie wprowadzać w błąd przejeżdżających kierowców? - Już kilka razy dzwoniliśmy do właściciela - mówi Sorko. - Zapewnia, że w najbliższym czasie je zabierze. Największym utrudnieniem jest fakt, że ten mężczyzna to obcokrajowiec.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?