Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Augustów: Gwałciciel dziesięciolatka nie poniósł kary. Mieszka w tym samym bloku

Tomasz Kubaszewski
Gwałciciel dziesięciolatka nie poniósł kary. Mieszka w tym samym bloku
Gwałciciel dziesięciolatka nie poniósł kary. Mieszka w tym samym bloku Archiwum
Dziesięciolatek z Augustowa w październiku ubiegłego roku padł ofiarą przestępstwa seksualnego. Sąd uznał, że nie doszło do gwałtu, tylko do innych czynności seksualnych. Prokurator się odwołał, ale wyroku wciąż nie ma. A sprawca nadal nęka chłopca. - Boję się, że znowu go skrzywdzi - mówi załamana matka.

Matka obawia się, że do kolejnego nieszczęścia może dojść w każdej chwili. Bo, jak mówi, gwałciciel jej 10-letniego syna mieszka w tym samym bloku - raptem dwa piętra niżej. I tylko czyha, by na dziecku się zemścić.

- Jesteśmy pozostawieni przez wszystkich sami sobie - mówi Katarzyna M. z Augustowa. - Nasze prawo chroni nie ofiarę, lecz przestępcę.

Psycholog stwierdził, że chłopiec nie kłamie

Matka pamięta każdy szczegół. Takich sytuacji nigdy się zresztą nie zapomina. W październiku ubiegłego roku jej syn wszedł do mieszkania z bardzo niewyraźną miną. Mówił, że starszy o pięć lat Kamil siłą zaciągnął go do piwnicy. Potem bił mocno po głowie i kazał się rozbierać.

- Z opowieści syna wywnioskowałam, że został zgwałcony - opowiada. - Do końca nie byłam jednak pewna.

Kobieta do dzisiaj pluje sobie w brodę, że od razu nie zadzwoniła po policję.

- Człowiek nie wie, co w takich sytuacjach robić? - tłumaczy. - Bo niby skąd? To był piątkowy wieczór. Pomyślałam, że następnego dnia poradzę się jeszcze psychologa. Wcześniej mieliśmy umówioną wizytę. Bo syn miał problemy z tikami nerwowymi.

Psycholog długo rozmawiał z dziesięciolatkiem. Stwierdził, że z całą pewnością nie kłamie i powiadomił o zdarzeniu policję.

- Z tydzień chyba czekaliśmy, żeby policjanci tym się na poważnie zajęli - opowiada matka.

Po trzech tygodniach odbyło się przesłuchanie w augustowskim sądzie dla nieletnich. Potem zapadła cisza.

Kiedy usłyszała wyrok, była blisko zawału

Na początku tego roku nadszedł czas na rozprawę. Matka została wyproszona z sali, bo sędzia uznał, że w tym postępowaniu... nie jest stroną. To jeszcze jakoś przebolała. Ale kiedy usłyszała wyrok, była blisko zawału. Sąd uznał bowiem, że nie doszło do gwałtu, lecz do tzw. innych czynności seksualnych. Nie wymierzył też Kamilowi praktycznie żadnej kary. Miał jedynie pozostać pod wzmożonym dozorem rodziców i opieką psychologiczną. Sąd nie skierował poszkodowanego chłopca na badania lekarskie, które mogłyby wykazać, czy doszło do gwałtu, czy też nie, nie zainteresował się również osobowością Kamila.

Wziął natomiast pod uwagę to, co przemawiało na jego korzyść - młody wiek, brak sygnałów o demoralizacji i dotychczasową niekaralność. Resztę postępowania owiewa tajemnica. Bo wszystko, jak zwykle w takich sprawach, odbywało się z wyłączeniem jawności. Matka uważa, że lepiej pewnie stałoby się, gdyby tajemnicy żadnej nie było. Korzysta bowiem na tym, nie pokrzywdzony, lecz sprawca.

- Z tym wyrokiem natychmiast pobiegłam do prokuratury - opowiada Katarzyna M. - Na mój wniosek sporządzono odwołanie.

Prokurator zarzucił sądowi, że nie zatroszczył się o właściwe zgromadzenie dowodów, że nie przesłuchał świadków, a rozstrzygnięcie, iż nie doszło do gwałtu, lecz tzw. innych czynności nie oparł na wystarczających przesłankach.

W czerwcu tego roku Sąd Okręgowy w Suwałkach podzielił stanowisko prokuratury niemal w całości i zwrócił sprawę do ponownego rozpatrzenia. Zalecił, by w pierwszej kolejności dokładnie przebadać Kamila pod kątem jego skłonności seksualnych. Trzeba również przeanalizować relacje panujące w tej rodzinie.

Wszystko to ma zrobić Rodzinny Ośrodek Diagnostyczno-Konsultacyjny. A tam są kolejki. Na razie realizowane są sądowe zlecenia z wiosny tego roku. Kiedy przyjdzie czas na te późniejsze, dokładnie nie wiadomo. Wstępnie jednak zakładano, że specjaliści zajmą się Kamilem wczesną jesienią. Potem sąd raz jeszcze tę sprawę rozpatrzy.

- Pewnie znowu wszystko będzie ciągnęło się miesiącami - komentuje matka. - Tak, jakby była to jakaś błaha sprawa, dotycząca choćby kradzieży kilograma gruszek z ogrodu sąsiada.

Raz wyzwał od frajerów, innym razem groził

Przez całe minione wakacje syn pani M. praktycznie ani razu sam nie wyszedł na przyblokowe podwórko.

- Bo tam czyhał na niego Kamil - opowiada matka. - Raz wyzwał syna od frajerów, innym razem groził. On się bał, że znowu może stać się mu krzywda.

Któregoś dnia Katarzyna M. wyszła na chwilę do miasta. Syn został w mieszkaniu sam. O czymś jednak zapomniała i musiała wrócić.

- Przed naszymi drzwiami stał Kamil - opowiada. - Nie mam bladego pojęcia, co chciał zrobić. Prawdopodobnie jednak widział ze swojego okna, że wychodzę. Chwała Bogu, że musiałam wrócić.

Zapytała: co tutaj robisz? Nastolatek tylko wzruszył ramionami i zbiegł po schodach na dół.

- Chodziłam do jego rodziców, ale oni swojego syna tylko bronią - dodaje matka. - Przez tę całą historię staliśmy się niemal najgorszymi wrogami.

Matka telefonowała na policję, kontaktowała się z dzielnicowym.

- Kończyło się to na tym, że policjant szedł do mieszkania sąsiadów, rozmawiał z nimi i wychodził - dodaje. - Niczego to nie zmieniło. Kamila wszędzie było pełno. Rządził na podwórzu przed blokiem, a mój syn nie miał prawa się tam pojawić. Tak, jakby to on popełnił przestępstwo. To po prostu jakaś jedna wielka paranoja.

I tak to wygląda do dzisiaj. Sytuacji nie zmieniły nawet krytyczne publikacje dotyczące tej sprawy, jakie ukazały się w gazetach, w tym w ogólnopolskiej, na przełomie sierpnia i września.

Na jednym z portali zaprosił do grona znajomych

Marcin Walczuk, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Suwałkach mówi, że można sobie z tym problemem poradzić. Trzeba jednak zgłosić się do policji. Ta z kolei może złożyć wniosek do sądu dla nieletnich o czasowe umieszczenie Kamila w ośrodku opiekuńczo-wychowawczym. Pod warunkiem oczywiście, że istnieją ku temu uzasadnione podstawy.
Dlaczego policja tego nie uczyniła? Bo nie miała formalnego zgłoszenia. Nie uznała za takowe ani telefonów od matki, ani rozmów z dzielnicowym.

- Po co oni w ogóle istnieją, skoro nie są w stanie pomóc nawet dzieciom? - oburza się Katarzyna M.

W końcu sierpnia złożyła na policji formalne zawiadomienie o nękaniu jej syna przez Kamila. Niedawno dołożyła do tego drugie. Dotyczy ono tego, co pojawia się w internecie.

- Ten bezczelny chłopak nawet zaprosił mnie do grona swoich znajomych na jednym z portali - opowiada matka. - No to już jest szczyt. Czuje się całkowicie bezkarny i wszystkim śmieje się w twarz.

Podkomisarz Paweł Jakubiak, oficer prasowy augustowskiej policji zapewnia, że funkcjonariusze tej sprawy bynajmniej nie lekceważą. Muszą jednak poruszać się w granicach wytyczonych przez prawo. A to nakazuje, by do spraw dotyczących nieletnich podchodzić bardzo ostrożnie.

Jeśli dojdzie do nieszczęścia, kto weźmie odpowiedzialność?

Syn pani Katarzyny siedzi w swoim pokoju i nosa stamtąd praktycznie nie wychyla. Matka zaprowadza go do szkoły i odbiera. Niemal wszędzie chodzą razem.

- Nikomu niczego złego nie zrobiłem - mówi dziesięciolatek. - Chciałbym, żeby to wszystko się skończyło.

W akcie determinacji matka próbowała nawet wyprowadzić się z bloku. Poszła w tej sprawie do burmistrza. Ten wysłuchał i przydzielił komunalne mieszkanie. Znajdowało się jednak w takim stanie, że ciężko byłoby tam zamieszkać. A niczego innego miasto nie posiada.

- Jesteśmy skazani na ten blok - podsumowuje Katarzyna M. - Bo na wynajęcie innego mieszkania mnie po prostu nie stać.

Matka zauważa, że w walce o to, by jej dziecko nie doznało więcej żadnej krzywdy, nikt jej praktycznie nie wspiera.

- Tyle jest różnych instytucji i żadna z nich nie kwapi się, by nam pomóc - zauważa. - A skąd ja mam wiedzieć, jakie są choćby sądowe procedury i że trzeba składać formalne wnioski? Może jeszcze adwokata powinna wynająć?

Kobieta ma nadzieję, że do kolejnego nieszczęścia nie dojdzie.

- Ale jeśli stanie się jednak inaczej, kto weźmie za to odpowiedzialność? - pyta. - Też pewnie nikt.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny