To już powoli staje się tradycją, że zawodnicy z naszego regionu stają na podium w rywalizacji najsilniejszych ludzi na świecie, jednak nie codziennie zostaje się srebrnym medalistą zawodów organizowanych przez samego Arnolda Swarzeneggera.
Tego dokonał 27-letni Paszkiewicz. Podlasianin po zdobytym w minionym roku na Ukrainie drużynowym mistrzostwie świata, nie spoczął na laurach i ponownie zaprezentował pokaz siły, tym razem w Stanach Zjednoczonych. Droga do medalu była jednak wyboista.
- Nie spodziewałem się tak dobrego rezultatu ze względu na mój krótki staż. Ponadto cały okres przygotowawczy był bardzo ciężki. Trenowałem w nieogrzewanych miejscach - hali i garażu, co skutkowało drobnymi urazami. Przed wyjazdem miałem chwile zwątpienia, ale dzięki wsparciu mojej dziewczyny, rodziny i przyjaciół znalazłem w sobie motywację - zapewnia Paszkiewicz.
W sumie w trzydniowej rywalizacji Biało-Czerwony podjął rękawice w czterech konkurencjach. Nie wszystkie okazały się jego koronnymi, a mimo to udało mu się sprawić niespodziankę, pokonując m.in. reprezentanta gospodarzy - Jordana Donaldsona. W klasyfikacji generalnej lepszy od Polaka okazał się jedynie Rosjanin Evgenji Gawrilenko.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?