Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Arkadiusz Fedosiewicz, ostatni zegarmistrz w powiecie

Fot. Krystyna Kościewicz
Arkadiusz Fedosiewicz prowadzi jedyny w powiecie hajnowskim zakład zegarmistrzowski. 15 lutego 2009 r., jego zakład przestanie istnieć.
Arkadiusz Fedosiewicz prowadzi jedyny w powiecie hajnowskim zakład zegarmistrzowski. 15 lutego 2009 r., jego zakład przestanie istnieć. Fot. Krystyna Kościewicz
Zegary mechaniczne mają duszę, mają w sobie, to coś. Wielu ludzi tego nie czuje, nie docenia i dlatego zawód zanika... - o sobie opowiada Arkadiusz Fedosiewicz, ostatni zegarmistrz w powiecie

Historia, którą pamiętam...

Gdyby tata nie zmarł, być może mnie by tutaj nie było. Skończyłbym studia i wszystko potoczyłoby się inaczej. Może miałbym inną pracę? Wyszło tak, jak wyszło. Tata, również Arkadiusz, zmarł cztery lata temu. Zegarmistrzostwa przyuczałem się przy ojcu, od kl. II liceum. Na początku za bardzo się nie chciało, później się wciągnąłem. W sumie z ciekawości się uczyłem, a później, jak się okazało, te umiejętności się przydały. Zegary mechaniczne mają duszę, mają w sobie, to coś. Wielu ludzi tego nie czuje, nie docenia i dlatego zawód zanika.

W moim życiu najważniejsze...

Moją dziewczyna. Jesteśmy ze sobą już ponad pięć lat. Świetnie się dogadujemy. Wcześniej znaliśmy się wiele lat, od dziecka i tak jakoś wyszło szczęśliwie. Justyna jest z Hajnówki. Jeszcze jestem kawalerem, ale mam nadzieję, że już niedługo.

Ulubiony film...

"Ptasiek" na podstawie powieści Williama Whartona. Bardzo ciekawa historia. Podoba mi się książka i film. Podoba mnie się również "Mechaniczna pomarańcza". Film musi mieć to coś, głębsze przesłanie. Strasznie nie lubię filmów komercyjnych, takich, które nie mają większego sensu.

Książka, która zrobiła na mnie największe wrażenie...

"Mechaniczna pomarańcza" Anthony'ego Burgessa.

Zostałem w Hajnówce...

Ze względu na kontynuację ponad 40 - letnich tradycji rodzinnych.

Zegarmistrz w trzecim pokoleniu...

Dziadek prowadził zakład zegarmistrzowski, w Hajnówce, przy ul. Wierobieja (dawniej Buczka). Potem na ul. 3 Maja. Później ojciec prowadził go sam przez ponad 30 lat. Szkoda mi go likwidować, ale elektronika spowodowała, że ludzie zaprzestali korzystać z zegarów mechanicznych. Teraz większość zegarów jest na baterie, nawet te ścienne, wiszące, bijące. Niestety, zawód, chociaż niełatwy, po prostu zanika. Wymaga doświadczenia, ogromnej dokładności, wyczucia, bo przecież każdy mechanizm jest inny.
Szkoda tego wszystkiego. Tyle czasu zajmowałem się zegarmistrzostwem. Nie chciałem rezygnować, nigdy nie planowałem, ale niestety, takie życie, taka nasza rzeczywistość. Nic na to nie poradzimy.

Piosenka, utwór, który chętnie nucę, śpiewam...

Raczej wolę magię tykania zegarków.

Języki, które znam..
Polski, rosyjski i angielski.

Słowo, którego nie lubię..

Próżności nie lubię i tego słowa. Jest jakieś nieludzkie, puste.

Słowo, które lubię najbardziej...

Rodzina. Jest najważniejsza w życiu.

Dźwięk, który sprawia mi szczególna przyjemność...

Tykanie zegarów. Nie wiem, może to już jest choroba zawodowa, ale na mnie działa bardzo uspokajająco. Szczególnie lubię dźwięk ściennych zegarów, starych, tykających.

Danie, którego nie potrafię sobie odmówić....

Placki ziemniaczane.

Największa zaleta...

Możliwe, że cierpliwość. W zawodzie zegarmistrzowskim moja cierpliwość bardzo się wyrobiła. Poza tym upór, bo jak się uprę, to będę stał przy swoim i dopóki tego nie osiągnę, cały czas będę zmierzał w wybranym kierunku.

Największa wada...

Nie wiem, może jestem podatny na wpływ otoczenia?

Praca, której nigdy bym się nie podjął?

Żadna praca nie hańbi. Chyba nie ma takiego zawodu, w którym nie mógłbym pracować.

Mój największy nałóg...

Lubię sprawy techniczne: aparaty fotograficzne, telefony.

Kot czy pies?

Pies. Miałem psa, ale teraz już nie. Mama wzięła kota, więc psa raczej w domu nie będzie. Kiedyś, gdy będę miał swoje mieszkanie, od razu zamieszka w nim pies.

Z kim chciałbym się spotkać?

Z życzliwymi ludźmi. Nie chciałbym spotkać kogoś, kto źle życzy.

Ulubione miejsce w domu...

Mój pokój. To miejsce, gdzie wszystko mam pod ręką. Więcej niczego mi nie potrzeba, bo tam czuję się najlepiej.

Mój sposób na zły nastrój...

Rozmowa z moją dziewczyną. Bardzo dobrze się rozumiemy, zawsze potrafi doradzić i naprowadzić mnie na dobrą drogę.

Jak ognia unikam...

Nieżyczliwości.

Człowiek, któremu zawdzięczam najwięcej...

Rodzice. To dwoje ludzi, którzy przeprowadzili mnie przez życie ku dorosłości. Przeżyli ze mną niemało. Najwięcej im zawdzięczam.
Marzę o...

Normalnym, ustatkowanym życiu. Żeby nie mieć za dużo i żeby na nic nie brakowało. Takie zwykłe, normalne życie, mała stabilizacja.

Słowa, jakie chciałbyś usłyszeć od Boga, stając u bram nieba?

Nie lubię rozmawiać na ten temat. Po pewnych perypetiach związanych z wysiłkiem włożonym w ratowanie istnienia zakładu zegarmistrzowskiego, straciłem wiarę. Może nie w Boga, ale zdecydowanie nie podoba mi się to, co się aktualnie dzieje.

Moje motto życiowe...

Być sobą. Po prostu. Mówić to, co się myśli, nie dostosowywać się do czyichś wymogów. Jeżeli komuś nie odpowiada to, co robię, to trudno, nic na siłę.

Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny