Sprawa sięga jeszcze lat 1999-2001. Prokuratura dopiero teraz sporządziła akt oskarżenia, bo długo czekała na opinię biegłego z zakresu księgowości. Ten nie miał jednak wątpliwości: mimo, że spółka Haliny S. i Wiktora S. nie osiągała dochodów, szefowie wypłacali sobie z firmowego konta zaliczki na prywatne cele.
Ale to nie jedyne zarzuty. Zdaniem śledczych oskarżeni dopuścili się szeregu oszustw na szkodę hurtowni farmaceutycznych z całej Polski. Zamawiali towar z odroczonym terminem płatności, za który nie płacili kontrahentom.
W czerwcu 2001 r. wspólnicy złożyli wniosek o ogłoszenie upadłości do sądu. Ten został w końcu odrzucony, ale Halina S. i Wiktor S. nie czekali nawet na orzeczenie i czmychnęli do... USA. Nie poinformowali o tym wierzycieli, ani pracowników.
Gdy w końcu zostali przesłuchani, nie przyznali się. Twierdzą, że nie regulowali zobowiązań z powodu trudnej sytuacji finansowej spółki. Ponad to były opóźnienia w zwrocie refundacji za sprzedane leki od ówczesnej podlaskiej Kasy Chorych.
Biznesmeni nie przyznają się, ale złożyli wnioski o dobrowolne poddanie się karze. O ich losie zdecyduje sąd. Przebywają na wolności, bo to zagwarantował im tzw. list żelazny.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?