W sierpniu ubiegłego białostocki sąd okręgowy skazał dwóch byłych wiceprezydentów Białegostoku na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Uznał, że obaj nie dopełnili swoich obowiązków i narazili miasto na ogromne straty. Sąd uniewinnił zaś dwoje urzędników miejskich. Apelację od tego wyroku złożyli zarówno obrońcy skazanych, jak i prokuratura.
Prokurator w swoim wystąpieniu stwierdził, że można było naliczać kary umowne do czasu upadłości Arki Konsorcjum, która budowała oczyszczalnię. Jego zdaniem to pokryłoby szkody, które poniosło miasto.
Obrońca Marka Kozłowskiego i Krzysztofa Sawickiego podkreślał z kolei, że kary umowne nie są szkodą. Jego zdaniem z zebranych dowodów i zeznań skarbnika miasta wynika, że szkody nie ma. Nie wykazała jej żadna kontrola. Zaznaczył też, że ani razu miasto Białystok nie stwierdziło też, że jest pokrzywdzone.
Mecenas, broniący Janusza Ostrowskiego i Bożeny Zawadzkiej, w swoim wystąpieniu argumentował, że nie można mówić, że mieli obowiązek zajmować się interesami miasta. A samo pojęcie "zajmować się" znaczy coś więcej niż tylko wykonywanie służbowych poleceń przełożonych. Jego zdaniem wychodzenie przed szereg nie mieściło się w zakresie obowiązków dwojga tych urzędników.
Sąd po wysłuchaniu argumentów stron stwierdził, że ze względu na zawiłość sprawy wyrok wyda 28 kwietnia.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?