Antywizytówka

To, że od lat jest nią w Białymstoku dworzec autobusowy, nawet nie trzeba zbytnio uzasadniać. I chyba już tylko nieliczni białostoczanie wierzą, że kiedyś doczekają się oczekiwania na odjazd i przyjazd autobusów w znośniejszych warunkach (podobnie jak nieliczni jeszcze pamiętają, że na dachu dworca miały lądować helikoptery). Bo dotychczasowy plany rewitalizacji tego w gruncie rzeczy niezwykle atrakcyjnego miejsca, spalały na panewce. I co prezes spółki, to zapewnienia, że modernizacja jest tuż, tuż.

Tak mijały kolejne lata, zmieniały się władze przewoźnika, a w okolicach ul. Bohaterów Monte Cassino bez zmian. I teraz okazuje się, że to ostateczne rozwiązanie, któremu patronowały władze województwa (właściciel PKS) też może napotkać na przeszkody (piszemy o nich na str. 1 i 5).

Równolegle białostocki przewoźnik ma być połączony z innymi PKS podlegającymi marszałkowi. Dzięki temu wzbogaci się o ich majątek, bo sam po sprzedaży działki u zbiegu Fabrycznej i Jurowieckiej oraz wyleasingowaniu autobusów, własnego, tego atrakcyjnego, nie ma za wiele. Jedna silna spółka ma być w stanie konkurować z prywatnymi przewoźnikami. Nie będzie to łatwe, bo na podlaskim rynku działają przewoźnicy z ugruntowaną pozycją.