- Ściany w kuchni po stronie szczytowej są zawilgocone. Meble zniszczone. Żywność muszę przechowywać w kartonowych pudełkach - denerwuje się pani Barbara.
Zagrzybione są także ściany w łazience oraz w pokoju. Jak mówi nasza Czytelniczka, mieszkanie wymaga remontu, odgrzybienia oraz osuszenia. Należy wymienić tapety oraz podłogi.
Pani Barbara wyliczyła, że odnowienie będzie kosztowało 30 tysięcy złotych. Zwróciła się więc do spółdzielni o dofinansowanie albo zwrot kosztów.
Stanisław Hołubowski, prezes Białostockiej Spółdzielni Mieszkaniowej tłumaczy, że odnawianie mieszkań należy do lokatorów i nic w tej sprawie nie może zrobić.
Pani Barbara zamierza jednak walczyć. Jak zapewnia, regularnie wietrzy mieszkanie, a zimą nie zakręca kaloryferów. Jej zdaniem, zagrzybieniu winna jest spółdzielnia. Bo wentylacja jest źle skonstruowana. Poza tym blok jest nieocieplony.
- Po mojej interwencji kominiarze wiercili kanał wentylacyjny, ale nadal w kuchni nie ma odpowiedniej wentylacji. Pan kierownik ze spółdzielni sprawdzał wentylację poprzez rozszczelnianie okna. Otworzył też drzwi na klatkę schodową - opowiada pani Barbara.
Władze spółdzielni mają inne zdanie co do przyczyn problemów pani Barbary. Według nich grzyb pojawił się, bo w mieszkaniu jest zbyt wilgotno. Spółdzielnia uważa, że kłopoty zaczęły się gdy pani Barbara wstawiła nowe okna.
Nasza Czytelniczka i jej sąsiedzi nie dają za wygraną. Podobną sytuację miała pani Marlena. - Mimo że wyremontowałam mieszkanie, na ścianach znów jest wilgoć. Zgłaszam to administracji. Pracownicy przychodzą, sprawdzają i nic z tym nie robią - narzeka.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?