Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Anonimowe Obżartuchy jak Anonimowi Alkoholicy: Wiem, że za dużo jem, ale dalej jem

Aneta Boruch
Co po półtora roku spotkań mówią ich uczestnicy? Przychodzenie tu uzdrowiło życie prywatne Ewy, pomogło w naprawieniu relacji z mężem. I ustabilizowało wagę. Podobnie jak Emilii.
Co po półtora roku spotkań mówią ich uczestnicy? Przychodzenie tu uzdrowiło życie prywatne Ewy, pomogło w naprawieniu relacji z mężem. I ustabilizowało wagę. Podobnie jak Emilii. Fot. Anatol Chomicz
Tak się naje, że nie może zasnąć. Jak się głodzi, śni o jedzeniu. Anonimowe Obżartuchy z białostockiego klubu Krokus opowiadają, jak próbują walczyć z tym nałogiem.

Emilia rok temu skończyła studia. Sympatyczna, ładna, falujące długie włosy i lekko okrągłe kształty. Opowiada, że były takie czasy, gdy w ataku obżarstwa potrafiła opróżnić na jeden raz całą lodówkę. Albo zrobić sobie kanapki z pół bochenka chleba, do tego fura kiszonych ogórków. I poprawić to wszystko kilkoma batonami.

Sny o jedzeniu

Jej problemy z jedzeniem zaczęły się już w dzieciństwie. Diety stosowała praktycznie od końca podstawówki. Była dzieckiem przekarmianym, bo dziadkowie zawsze dbali, żeby "dobrze wyglądała". Wszyscy w rodzinie ze strony mamy mieli nadwagę albo byli wręcz otyli. Później, pod koniec podstawówki, pojawiły się problemy w domu. Emilia jest DDA, czyli dorosłym dzieckiem alkoholika.

Dwa produkty: słodycze i chleb sprawiały, że wpadała w ciąg jedzeniowy. A potem zaczynała dietę, by zrzucić nadprogramowe kilogramy.

- Chudłam, było mi fajnie. Więc zaczynałam jeść - opowiada Emilia. - A jak zaczynałam jeść, to zaczynałam tyć. Taki zaklęty krąg.

Półtora roku temu załamała się. Przy wzroście 170 cm jej waga doszła do 110 kg. Na internetowym forum umieściła post, że chciałaby założyć w Białymstoku grupę Anonimowych Żarłoków.

Ewa ma czterdzieści kilka lat. Wcale nie wygląda na otyłą. Nikt nie posądziłby jej, że od lat walczy z chorobliwym obżarstwem. A jednak.

- Jest taka świetna książka "Jedzenie to sprawa rodziny" - mówi Ewa. - U mnie to też sprawa rodziny.

W domu były spore problemy, ale nie chce o nich mówić, żeby nie zostać rozpoznana. W każdym razie sprawiły, że jako dziecko poczuła się zagubiona i uciekała w obżarstwo. "Zajadała" stresy i kłopoty. A po drugie, i to było nawet bardziej męczące, "zajadała" też sukcesy i radości. Robiła sobie np. wielką ucztę ze słodyczy.

Po czym zaczynała szukać diet, próbowała się odchudzać. Ale woli nie starczało.
Nigdy nie miała drastycznej nadwagi. Ale zawsze było to 10 czy 15 kilo więcej niż wynosi norma przy jej wzroście.

Lata płynęły, problem narastał. Męczyła się z tą niestabilną wagą i zmianami nastrojów przez jakieś 20 lat.

- Jedzenie było dla mnie jak dla alkoholika alkohol - mówi zdecydowanie.
Miała napady, że po godz. 23 musiała napchać się do granic możliwości, tak, że nie mogła zasnąć z przejedzenia. Albo zupełnie coś przeciwnego: z głodu śniła o jedzeniu.

Założyła rodzinę. Wtedy jeszcze nie wiedziała, że jej obżarstwo może stanowić jakiś problem. Ale stanowiło. Zauważyła, że coraz częściej sięga po narkotyk, jakim jest jedzenie. On dawał osłonę przed kłopotami, odgradzał od świata.

- W pewnym momencie uderzyło to w relacje z mężem - przyznaje Ewa. - Zamiast rozmawiać z nim, wolałam pójść zrobić kolację i zjeść ją sama.
W końcu takie zachowanie zaczęło jej na tyle przeszkadzać, że postanowiła drążyć temat. Trafiła na stronę internetową, z której dowiedziała się, że w Białymstoku jest grupa Anonimowych Żarłoków.

Nałóg jak alkoholizm

Grupa zbiera się w każdy wtorek, o godz. 18, w Białostockim Stowarzyszeniu Klub Abstynentów Krokus. Spotykają się od lutego 2008 roku.

Na pierwszych zajęciach było kilka osób. Później przewinęło się sporo ludzi, jedni przychodzili, inni odchodzili. I w końcu wyklarowała się stała paczka. Najmłodsza osoba, która tu przyszła, miała 19 lat, najstarsze dociągają do 60. Przeważają kobiety, choć byli też dwaj panowie.

Ich główny problem: po dłuższych zmaganiach z objadaniem się i iluś tam dietach sami już nie dają rady i szukają ratunku. Każdy może tu przyjść i być pewny, że pozostanie anonimowy.

- To nie jest tak, że ktoś wchodzi do klubu i się zapisuje, bo to nie jest organizacja - podkreśla Elżbieta. - Pytamy tylko, czy ma problem z jedzeniem. I tyle. To jest warunek, żeby być przyjętym do grupy.

Program działania jest identyczny jak program Anonimowych Alkoholików. - Uznajemy, że jesteśmy bezsilne wobec jedzenia, że to jedzenie nami rządzi, a nie my nim - mówią osoby z grupy.

- Jedynym warunkiem przynależności do AŻ jest pragnienie zaprzestania kompulsywnego (nałogowego) jedzenia - mówi Emilia, która grupę stworzyła i jest jej koordynatorką.

I od razu uprzedza, żeby nie liczyć na to, że samo przyjście tu spowoduje, że ktoś od razu przestanie się obżerać. Ludzie są w AŻ i nadal mają jedzeniowe wpadki.

- To nie jest tak, że przychodzi się tutaj i już wszystko jest OK - mówi Emilia. - W moim przypadku już przez 90 procent czasu udaje mi się powstrzymać od obżarstwa.

Tu, podczas spotkań w niewielkiej salce, mogą powiedzieć o wszystkim, co ich boli, o swoich zwycięstwach nad samym sobą i o upadkach. A jak ktoś ma napad jedzenia, to może zadzwonić do koleżanki z AŻ, pogadać, powiedzieć że "coś mnie nosi". To też jest sposób na to, żeby nie otworzyć lodówki.

Przynależność do AŻ nie wyklucza wcale chodzenia do dietetyka. Emilia korzysta z takich porad, co wychodzi jej na zdrowie.

Co po półtora roku spotkań mówią ich uczestnicy? Przychodzenie tu uzdrowiło życie prywatne Ewy, pomogło w naprawieniu relacji z mężem. I ustabilizowało wagę. Podobnie jak Emilii.

- Teraz już będzie dobrze - z przekonaniem mówią obżartuchy.

Problemami związanymi ze sposobem odżywiania zajmuje się m.in. Ośrodek Psychoterapii Medycznej. Czy jest jakiś sposób, by uniknąć problemów z odżywianiem?

- Jednego dla wszystkich nie ma, podobnie jak nie ma recepty, by nie złamać nogi - mówi Jacek Sochacki, szef Ośrodka Psychoterapii Medycznej. - Trzeba żyć w stosunkowo niskim stresie, dobrze porozumiewać się z najbliższymi. A kiedy coś nas niepokoi, nie majstrować w życiu psychicznym samemu, tylko zwrócić się do specjalistów. Leczenia taka grupa zastąpić nie może.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny