Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Anna Łotowska-Ćwiklewska, anestezjolog: Ból trzeba leczyć! Szlag mnie trafia, jak słyszę, że cierpienie uszlachetnia

Agata Sawczenko
Agata Sawczenko
Leczenie bólu to temat, który niestety bywa bagatelizowany, spychany na margines – mówi Anna Łotowska-Ćwiklewska
Leczenie bólu to temat, który niestety bywa bagatelizowany, spychany na margines – mówi Anna Łotowska-Ćwiklewska Archiwum prywatne
Jeżeli nie leczymy przewlekłego bólu, nasza kora mózgowa ulega przebudowie, co może się później objawiać hipernadwrażliwością na wszystko, co się z człowiekiem dzieje – podkreśla Anna Łotowska-Ćwiklewska, anestezjolożka w trakcie specjalizacji, właścicielka białostockiej poradni leczenia bólu i ran przewlekłych „Nie musi boleć”

Kiedy coś nas boli, bierzemy paracetamol lub ibuprofen. Jak nie przestaje boleć, zaciskamy zęby i myślimy: „boli to boli. Widocznie tak musi być”. To właściwe podejście? Rzeczywiście czasami musi boleć?
Wcale nie musi. Pogodzenie się z tym, że musi boleć i nieszukanie rozwiązań to bardzo niedobre podejście. Nie jest to tylko moje zdanie. Tak mówi cała medycyna oparta na badaniach i dowodach. I nie chodzi tu tylko o sam fakt odczuwania bólu. Ból przewlekły daje bowiem różnego rodzaju konsekwencje, które istotnie rzutują na nasze dalsze życie. Jeżeli nie leczymy przewlekłego bólu, nasza kora mózgowa ulega przebudowie, co może się później objawiać hipernadwrażliwością na wszystko, co się z człowiekiem dzieje. Dlatego ja zdecydowanie podkreślam, że ból należy leczyć, bez względu na to, czy jest to ból ostry, czy przewlekły. Chcę też podkreślić, że ból przewlekły należy leczyć niezależnie od wieku i powodu, z jakiego on występuje.

Z aromaterapią i znieczuleniem. Zobacz, jak po remoncie wygląda porodówka w USK

Mówi pani, że według nauki i reguł medycyny ból należy leczyć. Ale jeszcze do niedawna od wielu lekarzy można było usłyszeć coś zupełnie innego: Boli? Widocznie taka uroda…
Ja powiem więcej: w dalszym ciągu wielu lekarzy właśnie tak mówi. Ale trzeba pamiętać, że leczenie bólu – zarówno ostrego, jak i przewlekłego – jest prawem pacjenta, zapisanym zresztą w ustawie o prawach pacjenta. My, lekarze, mamy więc wręcz obowiązek leczenia bólu. A jak to wygląda w praktyce? No, wygląda różnie. Wynika to chociażby z tego, że bardzo wielu lekarzy po prostu nie wyniosło ani ze studiów, ani z czasów odbywania specjalizacji niemal żadnej wiedzy na temat leczenia bólu. Leczenie bólu to temat, który bywa bagatelizowany, spychany na margines. Ale to właśnie dlatego tym leczeniem bólu – chociażby u mnie w poradni – się zajmujemy.

No właśnie, pacjent powinien domagać się tego leczenia, walczyć o swoje, o siebie. Ale trudno walczyć, gdy tak bardzo boli.
Rozumiem w jak trudnej sytuacji są pacjenci, bo ja tych pacjentów spotykam i prowadzę ich leczenie. W przypadku wielu z nich pierwsze spotkanie wygląda podobnie: przychodzą do mnie zmęczeni całą tą walką. I to nie tylko walką ze swoimi dolegliwościami, ale niestety też – co z przykrością przyznaję – walką z systemem ochrony zdrowia. Dla nich jest to bardzo trudne, ale zawsze im powtarzam: warto walczyć o swoje. A moi pacjenci – jak już ogarniemy sytuację i wdrożymy leczenie – przyznają mi rację.

Prof. Anna Moniuszko-Malinowska: Pamiętajmy, że grypa to nie jest zwykłe przeziębienie

Co się dzieje z pacjentem, gdy za długo go boli? Wspominała pani, że ból wpływa na korę mózgową. Co jeszcze?
Pacjent po prostu zaczyna wycofywać się z życia rodzinnego, społecznego, zawodowego. Pojawiają się przedłużające się zwolnienia lekarskie. Pacjenci z bólem przewlekłym są dużo bardziej narażeni na zaburzenia depresyjne czy zaburzenia lękowe. Statystyki mówią, że 30 proc. z nich miało myśli samobójcze. To pokazuje, jak dużym problemem jest przewlekły ból. Dodatkowo – jeśli jest źle leczony – generuje nie tylko koszty emocjonalno-społeczne dla pacjenta, ale też ogromne koszty finansowe dla systemu. Bo weźmy chociażby przedłużające się w nieskończoność zwolnienia. Przecież ktoś za nie musi zapłacić, a i wcale nie pomagają one pacjentowi. No ale on z kolei jest w sytuacji bez wyjścia. Boli go, więc nie jest w stanie pracować. Wpada więc w błędne koło, z którego ciężko wyjść.

Z tego, co pani mówi, wynika, że nie wystarczy, że taki zaniedbany w bólu pacjent trafi do pani. Aby naprawdę pomóc takiemu cierpiącemu człowiekowi, potrzebna jest wizyta u psychoterapeuty.
Faktycznie. Dlatego u mnie w poradni leczenia bólu pacjenci objęci są opieką wielokierunkową.

Co to znaczy?
W poradni pracują fizjoterapeuci, dietetyczka, psychoterapeutki, lekarz psychiatra, pielęgniarka… Mamy tu cały zespół, który zajmuje się pacjentami, bo sama opieka typowo lekarska zwykle nie wystarcza. Ja oczywiście przepiszę leki, ale najczęściej – w 99 procentach przypadków – pacjent powinien trafić pod opiekę innych specjalistów. Jak pokazują nam doświadczenia leczenia bólu chociażby na zachodzie Europy, najskuteczniejsze jest leczenie wielokierunkowe, multimodalne, kiedy pacjentem zajmuje się cały zespół specjalistów.

Co to znaczy: ból?
Ból to subiektywne, nieprzyjemne wrażenie odczuwane przez pacjenta, które jest połączone z innymi dolegliwościami. O bólu przewlekłym mówimy, jeśli boli dłużej niż trzy miesiące. I w większości to właśnie tacy pacjenci trafiają do nas do poradni. Niestety, bardzo często okazuje się, że te trzy miesiące, o których mówi definicja, przemieniają się na przykład w… 20 lat.

20 lat bólu! To wydaje się nie do zniesienia.
Niestety, ale naprawdę tacy pacjenci się zdarzają. Często są to również osoby, które nie mają postawionej konkretnej diagnozy, nie znają więc przyczyny bólu. Najbardziej charakterystyczni są pacjenci z fibromialgią, którzy bardzo często żyją latami z bólem i innymi dolegliwościami związanymi z ta chorobą. Odbijają się od różnych drzwi, bo nie mają dobrego rozpoznania.

Co najczęściej boli? Najczęstszy jest ten słynny ból głowy?
Wśród pacjentów, którzy zgłaszają się do naszej poradni, najczęściej występują bóle związane z chorobą zwyrodnieniową stawów, z bólami pleców. Tego typu historie zdecydowanie wysuwają się na pierwszy plan. Na kolejnym miejscu faktycznie są bóle głowy, ale na szczęście problem jest o tyle mniejszy, że spośród tych pacjentów wielu leczy się już u neurologów. Często mamy też pacjentów z bólem neuropatycznym różnego pochodzenia, na przykład z neuralgią popółpaścową, z bolesną neuropatią cukrzycową, ale też pacjentów z rzadszymi chorobami czy zespołami, które wiążą się z bólem. Trafiają do nas również pacjenci z przetrwałym bólem pooperacyjnym.

Często ludzie się licytują, kogo boli bardziej. Da się zmierzyć ból? Porównywać go?
Nie, nie da się bólu porównać. Przypomnę, że ból jest to wrażenie subiektywne. Jeśli my dwie – pani i ja – miałybyśmy dokładnie tak samo skręconą kostkę, to ja mogę określić ten ból na trzy w skali od jednego do dziesięciu, a pani, w tej samej skali, na przykład na siedem. I obydwie będziemy miały rację – zakładając oczywiście, że obie dobrze rozumiemy tę skalę, że została nam ona dobrze wytłumaczona. I obydwie powinnyśmy być leczone adekwatnie do tego, co zgłaszamy.

Czyli nie warto oceniać niczyjego bólu. Nie warto bagatelizować żadnego przypadku.
Zdecydowanie nie. I ja też nigdy tego nie robię. To, co robię, to zawsze upewniam się, że pacjent dobrze rozumie skalę, która jest najczęściej używana do takiej prostej oceny natężenia bólu, że dobrze rozumie punkty skrajne skali od jednego do dziesięciu. Ze zrozumieniem, co oznacza zero zazwyczaj problemu nie ma, każdy przecież rozumie, co znaczy, że nic mnie nie boli.

A jak wytłumaczyć „dziesięć”?
Dziesięć oznacza największy ból, jaki jestem w stanie sobie wyobrazić. Mi się zdarza czasem obrazowo powiedzieć: to jest tak, jakby nogę na żywca ucinali. Bo to, co zdarza się najczęściej, to zawyżanie tych swoich dolegliwości. Ale dzieje się tak wtedy, gdy nie rozumieją, co znaczy dziesiątka. Jak zrozumieją i mówią, że boli ich na „siedem”, to ja ich wtedy faktycznie leczę, jakby ich bolało na siedem. Po prostu – bólu nie da się zmierzyć w sposób obiektywny.

Wspominała pani, że leczycie pacjentów wielotorowo, że pracują u pani różni specjaliści. Ale ja bym chciała zapytać, jakie sposoby na ból ma pani – lekarka. Czy są tabletki, które mogą poskromić ten największy ból? A jeśli są, to dlaczego lekarze nie przepisują ich pacjentom?
Jest cała masa leków. Tylko ja wychodzę z założenia, że leczenie bólu to jest odrębna działka medycyny. I tak jak ja nie leczę pacjentów kardiologicznie – bo się na tym nie znam, choć oczywiście nazwy leków na nadciśnienie kojarzę – tak samo leczenie bólu jest oddzielną działką medycyny. I na przykład lekarz w podstawowej opiece zdrowotnej – o ile jest w stanie ustawić podstawowe leczenie nadciśnienia w typowych przypadkach, jak i leczenie bólu w podstawowych przypadkach – to w sytuacji, kiedy jego metody są nieskuteczne, kiedy nie wie, co zrobić, to pacjenta z nadciśnieniem kieruje do poradni kardiologicznej…

A pacjenta, którego boli?
Powinien skierować do poradni leczenia bólu. Bo to jest oddzielna działka medycyny. Więc wracając do pytania – tak, leków na ból jest cała masa, ale ja wcale nie mam oczekiwań w stosunku do lekarzy innych specjalizacji, by ból leczyli wszystkimi finezyjnymi możliwościami. Bo to nie na tym polega. Po to się specjalizujemy w konkretnych działkach, żeby w razie problemów, na które w naszej specjalizacji nie ma sposobu, kierować pacjentów do konkretnych specjalistów, by leczyli ich zgodnie z ich najlepszą wiedzą.

To proszę powiedzieć, jakie pani ma sposoby, by pomóc osobom z przewlekłym bólem.
Mamy całą masę leków typowo przeciwbólowych, które każdy zna, które są stosowane do leczenia bólu o różnym natężeniu. Mamy na przykład paracetamol, mamy niesteroidowe leki przeciwzapalne, mamy leki opioidowe, o różnej sile działania. Ale mamy też całą masę leków, które stosujemy dodatkowo, tzw. koanalgetyków, czyli leków, które wspomagają leczenie tymi podstawowymi środkami. I tutaj już na przykład będą leki przeciwdepresyjne, przeciwpadaczkowe, rozluźniające mięśnie, będzie też na przykład marihuana lecznicza, czasem sterydy. Mamy też całą gamę różnych leków, które będą wspomagały działanie leków podstawowych. Leków jest więc masa i w momencie, kiedy ma się odpowiednią wiedzę, można je zastosować w połączeniu z różnymi technikami interwencyjnymi, z fizjoterapią, psychoterapią.

Czy są przypadki, że nie można pomóc pacjentowi?
Mi się, na szczęście, nie zdarzyła sytuacja, że ktoś cierpi, a ja nie wiem, jak mu pomóc. I nawet jeśli nie miałam możliwości technicznej pomocy pacjentowi, bo czasami potrzebne jest leczenie zabiegowe, to wiedziałam, gdzie powinnam pacjenta skierować.

To bardzo ważne, by każdy, kto potrzebuje, miał dostęp do specjalisty od leczenia bólu. Niestety, nadal tak się u nas nie dzieje. Czy potrzebne są zmiany systemowe?
Podstawowym problemem w naszym systemie jest jego niedofinansowanie. Takie leczenie bólu jak u mnie w poradni – czyli wielodyscyplinarne – nie jest możliwe w formie, w której jest finansowane przez NFZ. Bo o ile w NFZ-owej poradni leczenia bólu oczywiście pracuje fizjoterapeuta czy psycholog, to kolejki są tam ogromne. Proszę sobie wyobrazić, że gdybym przyjmowała na NFZ, to pacjent czekałby na wizytę – przy dobrych wiatrach – powiedzmy, pół roku. No i jeślibym później uznała, że potrzebne jest mu leczenie wielodyscyplinarne, to on czekałby po kilka miesięcy na każdą kolejną wizytę, np. fizjoterapię, a na psychoterapię – nawet dwa lata. To nie jest leczenie bólu! Na NFZ nie jest możliwe zorganizowanie tego w taki sposób, jak jest to zorganizowane u nas. Poza tym, jako że w Polsce nie mamy specjalizacji leczenia bólu, mało jest u nas lekarzy, którzy się stricte tym zajmują. Dostęp do takich specjalistów jest więc utrudniony. Kolejki do tych poradni są bardzo długie. Co prawda nie tak długie jak bywają do innych poradni, ale to tylko z tego powodu, że tak mało pacjentów jest tam kierowanych.

A co pani sobie myśli, jak ktoś powtarza, że cierpienie uszlachetnia?
Szlag mnie trafia! Bo ja nie znam nikogo, kogo by to cierpienie uszlachetniło. Pewnie, uszlachetnić może to, co my sobie w głowie z tym cierpieniem zrobimy, jak wszystko poukładamy. Ale samo cierpienie – absolutnie nie. Ja uważam, że cierpienie potrafi zrobić nam krzywdę, potrafi doprowadzić do takich poziomów funkcjonowania, których nikomu byśmy nie życzyli. Ja widzę na co dzień moich pacjentów, którzy potrafią być zrezygnowani, załamani, którzy nie wierzą już, że ktoś jest im w stanie pomóc. Więc jak słyszę, gdy ktoś mówi, że cierpienie uszlachetnia, to mam ochotę posadzić go obok siebie w gabinecie...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Te produkty powodują cukrzycę u Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny