Urodziła się w Białymstoku. Tutaj uczęszczała do szkoły, tutaj skończyła Akademię Medyczną. Dziś jest lekarzem laryngologiem. Na spotkaniu ze mną siada wygodnie, prostuje się, wygląda jak dama. Aż trudno uwierzyć, że jeszcze przed chwilą fotoreporter długo namawiał ją na zdjęcie, bo wciąż prostestowała, mówiąc że właśnie wróciła z ogrodu i nie wygląda najlepiej.
Lekarz i pisarka
Wydała cztery książki. Zaczęła pisać zaraz po studiach, czyli około piętnaście lat temu.
- Wtedy przyszedł ten moment na pisanie, bo odłożyłam opasłe tomy o anatomii człowieka, ale też dlatego, że wtedy był swoisty natłok rzeczywistości. Ta rzeczywistość wydawała mi się ciężka. Jeździłam w pogotowiu i widziałam kolejki przed sklepami już od czwartej rano. To wszystko było niesamowite i surrealistyczne.
Pierwsza jej powieść, "Szary odcień bieli", jest właśnie o życiu lekarza. Potem pojawiają się kolejne zbiory opowiadań. "Posmak czasu", "Dotyk motyla", "Epizody". Ale nie lubi o nich opowiadać, ponieważ są za smutne. Teraz pisze inaczej. Weselej.
Jej najnowsza powieść "Wielkie złudzenia" pojawi się lada dzień w księgarniach.
- Jest to historia o moich ukochanych latach 20-tych. Mogłabym plotkować godzinami o każdej postaci, uwielbiam cały krąg należący do "Ziemiańskiej".
Ziemiańska to była przed wojną kawiarnia literacka w Warszawie. Książka będzie więc o ludziach, którzy kiedyś stanowili trzon polskiej kultury, ale bywali często w Białymstoku: o Lechoniu, o Hance Ordonównie,Kazimierzu Wierzyńskim, Michale Tyszkiewiczu, o Bodo, o Wieniawie Długoszowskim, czy Osterwie.
Lata dwudzieste niezwykle ją fascynują. Bo wtedy kobiety umiały być tajemnicze. Skończyła się jedna wojna, a już słychać było pomruki, że niebawem zacznie się druga. Wtedy życie gnało. Ludzie wszystkim się interesowali. Wszystko się działo w przyspieszonym tempie. I dlatego te postacie były niezwykle kolorowe.
Teraz tempo życia też jest ogromne, tylko ma wrażenie, że wszystko gna w przeciwnym kierunku. Jakby ludzie zapomnieli, co jest ważne.
Malarka i ogrodniczka
Maluje od zawsze. Lubi. Miała wystawy w Białymstoku i kiedyś w Wiedniu. Rzadko pojawiają się ludzie na jej obrazach, za to często zieleń i przyroda.
Ostatnio zajmuje się też ogrodem. Bo musi. Bo wszystko zarosło. Bo lubi. Jej ogród to jest sad - jabłonie i zapadająca się w ziemię szklarnia pokryta pnączami, a do tego zielona altana.
- Tam najlepiej odpoczywam. Mam dzień bardzo zapełniony zajęciami. Jak nic nie robię, to czuję się zmeczona. Jak nie upiorę firanek, nie umyję okien, nie przeczytam kilku książek, jestem chora - mówi z przekorą.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?