Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Anna Branicka-Wolska – Miałam szczęśliwe życie

Jerzy Doroszkiewicz
Anna Branicka-Wolska – ostatnia z rodu Branickich – we wzruszających wspomnieniach przywołuje czasy, które bezpowrotnie odeszły i świat, który skończył się wraz z wybuchem wojny. Pisze także o powojennym życiu polskiej arystokracji.
Anna Branicka-Wolska – ostatnia z rodu Branickich – we wzruszających wspomnieniach przywołuje czasy, które bezpowrotnie odeszły i świat, który skończył się wraz z wybuchem wojny. Pisze także o powojennym życiu polskiej arystokracji. Wydawnictwo Znak litera nova
Koniec wielkich rodów magnackich nastąpił wraz nastaniem w Polsce komunizmu. Ostatnio stało się o nich głośno, kiedy pojawiły się głosy, że Braniccy mogliby chcieć odzyskać pałac w Wilanowie.

Warto przypomnieć, że twórca Białegostoku, Jan Klemens herbu Gryf umarł bezpotomnie, zaś właściciel Wilanowa pochodził z Branickich herbu Korczak. Literatura i historia do dziś nie może zapomnieć Franciszkowi Ksaweremu Branickiemu udziału w Targowicy. Ostatnią z Branickich jest spisująca swoje wspomnienia 91-letnia dziś Anna.

Tak, dzieciństwo spędziła w Wilanowie, widziała zgromadzone w pałacu skarby, ale też przypomina, że do części muzealnej mogła wchodzić tylko jak zwykła osoba zwiedzająca, i jak to wcześniej bywało w muzeach, nie miała prawa dotykać eksponatów. W jej opowieści wiele razy pojawia się wątek zmazywania przez potomków magnata targowickiej hańby. Na pewno była nią działalność charytatywna w Rosji podczas zawieruchy I wojny światowej, członkostwo w Armii Krajowej podczas II wojny światowej, pomoc w ukrywaniu Żydów. Powstała po wojnie Polska wespół z Sowietami zhańbiły się za to zsyłając „dobrze urodzonych” patriotów na Sybir, rabując ich majątki, pozostawiając bez środków do życia.

Annie Branickiej udało się ukończyć studia socjologiczne, ale jak sama wspomina z piętnem AK i byłego ziemiaństwa, pracę w PRL dostała dopiero za 14 podejściem. Dopiero po 1956 roku jej rodzinie udało się odzyskać prawa własności do niektórych parceli, co zapewniło skromne warunki mieszkaniowe. Sama Branicka wyszła za mąż za absolwenta SGGW, przedwojennego mieszkańca znacjonalizowanego później przez komunistów majątku. Mąż robił karierę naukową, co pozwoliło Branickiej oddać się wychowaniu dzieci. Miała też czas na prace na rzecz Kościoła katolickiego.

To na warszawskim Żoliborzu poznała księdza Jerzego Popiełuszkę, którego później gościła z mężem w ich domu letniskowym w Dębkach. Sędziwa autorka memuarów wspomina, że sytuacja sportretowana w filmie „Popiełuszko. Wolność jest w nas” ze wspaniałą rolą Adama Woronowicza miała miejsce naprawdę. Chodzi o scenę, kiedy ksiądz uciekając przed obławą, udaje gimnastykującego się turystę i udaje mu się oszukać zomowców. Branicka z życzliwością odnosi się też do działalności Sybiraków i reaktywowanego Polskiego Towarzystwa Ziemiańskiego.

„Miałam szczęśliwe życie” kończy swoje wspomnienia Anna Branicka-Wolska. Tylko pozazdrościć takiej umiejętności patrzenia na świat.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny