Córka Ady Rusowicz, bigbitowej pieśniarki, która zaczynała w Błękitnych Pończochach towarzyszących rhythm and bluesowemu obliczu Czesława Niemena, wierna jest stylowi swojej rodzicielki. Śpiewa po polsku, a jej utwory, choć mają odpowiedni sznyt - genialna sekcja dęta, są jednak w pewien sposób słowiańsko kwadratowe. Ale najważniejszy jest głos wokalistki. Ania Rusowicz go posiada, a skojarzenia jakie wywołuje, szczególnie u fanów polskiej muzyki są jednoznacznie pozytywne.
Płyta "Przebudzenie", świetnie zaaranżowana i rozpisana na kojarzące się z pierwszą połową lat 60. XX wieku brzmienia to esencja rhythm and bluesa - a ten, jak wiemy, nie ma za wiele przebojów. Tak też jest z piosenkami Ani Rusowicz. Na koncercie błyskawicznie porywają, można je śpiewać (o ile zna się słowa), za to po 10 minutach od wyjścia z koncertu nie sposób ich sobie przypomnieć. Ważne, że motywują ludzi do przyjścia na koncert, bo dziś każdy ruch jest w cenie.
Pełna energii, łatwo nawiązująca kontakt z publicznością - Ania Rusowicz dała świetny koncert. A że nie śpiewa popowych przebojów? To jej wybór i widać, że akceptujemy ją właśnie taką, jaką chce być. A to już artystyczny sukces.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?