Stara przedwojenna piosenka zaczynała się od słów "O czym marzy dziewczyna, gdy dorastać zaczyna". Co prawda w międzywojennej Polsce wychodziły i pisma erotyczne i pornograficzne książki, ale to co tam było niedopowiedziane, u Saramonowicza jest napisane jak przysłowiowa "oczywista oczywistość". Główny bohater - obrzydliwie bogaty i tak samo zdolny neurochirurg, jak i jego niespełna 12-letni syn marzą tylko o jednym. O tak zwanym zaliczaniu. Oczywiście ojciec ma łatwiej. Czterdziestolatek właśnie się rozwiódł, a jak się za chwilę dowiemy - zdolnemu i przystojnemu lekarzowi mało która z pań się oprze. Szczególnie tych świeżo rozwiedzionych. Nie musi daleko ruszać na łowy, wystarczy, że odbierze syna ze szkoły, a już coś się w jego erotycznym życiu dzieje. W uczuciowym znacznie mniej, ale Saramonowicz wyjaśnia to genami, jako że ojciec głównego bohatera był podobno taki sam. Miał też podobny urok, bo w ćwierć wieku po śmierci nadal jedna z anestezjolożek matkująca naszemu playboyowi deklaruje miłość do wiarołomnego ojca saramonowiczowskiego Piotrusia Pana.
Od uczuć nie wolne są też dzieci. W 11-letnim chłopcu budzi się zainteresowanie dziewczynkami, marzy o pierwszym pocałunku, a jednocześnie czytając jego monologi wewnętrzne czujemy, że niedaleko pada jabłko od jabłoni, kiedy wzrokiem rozbiera ponętną nauczycielką, do której zapała uczuciem. To także stanie się zarzewiem pierwszego konfliktu pomiędzy ojcem, a synem, bo oczywiście pan doktor znajomość z ponętną panią od biologii nader chętnie skonsumuje.
"Chłopcy" choć pełni podobnie humorystycznych, choć pewnie raczej bawiących mężczyzn niż panie, scen nie są li tylko diariuszem erotycznych pragnień i spełnień. Pod płaszczykiem łatwych podbojów kryją się pytania o sens miłości, o wierność, o rolę małżeństwa. A mądrzejsze odpowiedzi znajdują wchodzący w życie uczniowie podstawówek, niż przeżywający kryzysy wieku średniego ich rodzice. "Ten cholerny seks spadł na nas za szybko. Nie ma się przed nim jak schronić" mówi 11-latkowi, jego koleżanka ze szkolnej ławki. I jest nad czym się zastanowić.
"Chłopcy" naszpikowani są świetnymi dialogami, niestety z olbrzymią ilością wulgaryzmów. Saramonowicz wyjaśnia swoje postępowanie ustami owego 11-latka, który co jakiś czas rzuca mięsem i tłumaczy czytelnikom, że są sytuacje, w których bez przeklinania się nie obejdzie - zarówno w życiu uczniaka, jak i w tym dorosłym. Ale to nie erotyczne ekscesy i pijackie wyznania zostają na dłużej po tej rozrywkowej lekturze. Scena operowania mózgu pewnego biskupa, z niezbędnym zachowaniem pełnej świadomości pacjenta, woła o Oscara. To humor najwyższych lotów i pozbawiony seksistowskich uwarunkowań.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?