Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Andrzej Sadowski: Mam nadzieję, że w pewnym momencie widzom śmiech będzie zamierał w gardle

Jerzy Doroszkiewicz
Andrzej Sadowski niedawno reżyserował spektakl "Sąsiedzi", 9 lutego premiera jego nowej sztuki - "Leon i Matylda"
Andrzej Sadowski niedawno reżyserował spektakl "Sąsiedzi", 9 lutego premiera jego nowej sztuki - "Leon i Matylda" Jerzy Doroszkiewicz
Andrzej Sadowski, niezależny reżyser z wieloletnim doświadczeniem, przygotował na małej scenie Teatru Dramatycznego swój autorski spektakl pod tytułem „Leon i Matylda”. To komediodramat o parze małżeńskiej, która mimo sporej różnicy wieku wytrzymała ze sobą ponad 20 lat. Ale przede wszystkim o konieczności wzajemnego szacunku.

Pana poprzedni spektakl zrealizowany w Teatrze Dramatycznym - „Sąsiedzi” wskazywał na wyznaczanie granic, a o czym chce pan opowiedzieć w „Leonie i Matyldzie”?

Andrzej Sadowski, reżyser: Koncentruję się na etycznych i moralnych zasadach związku pomiędzy mężczyzną i kobietą. To para, która próbuje żyć ze sobą w sposób mało tradycyjny i mało konwencjonalny.

Jak pan wybierał aktorów do białostockiego spektaklu?

Współpracując wcześniej z Teatrem Dramatycznym obejrzałem trochę przedstawień i widziałem, kto jaką rolę może zagrać. Bardzo istotnym czynnikiem był wiek aktorów. Aktorka nie mogła być za młoda, jednocześnie musiała mieć doświadczenie, musiał wystąpić starszy od niej kolega. Marek Tyszkiewicz z Justyną Godlewską-Kruczkowską pasowali idealnie do tego układu.

W opisach Matylda jest dużo młodsza od Leona, białostocki widz jednak zdaje sobie sprawę nie tylko z talentu, ale i z wieku swoich ulubionych aktorów…

W tekście mówimy o różnicy 20 lat. Rola została napisana dla mężczyzny pomiędzy 52. a 57. rokiem życia. Jeszcze nie starzec, a dziewczyna dochodzi do czterdziestki. Wydaje mi się, że to idealny układ.

Po zaangażowanej komedii, jaką byli „Sąsiedzi” „Leon i Matylda” są według pana…

Dramatem psychologicznym, momentami zabawnym. Mam nadzieję, że w pewnym momencie śmiech będzie zamierał w gardle.

Teatr Dramatyczny. Leon i Matylda, próba medialna

Teatr Dramatyczny. Andrzej Sadowski reżyseruje autorski spek...

Tym razem w scenariuszu i na scenie wykorzystuje pan multimedialny chór wzorowany na antycznym?

To pewien rodzaj żartu. Rzeczywiście, chór dopowiada tutaj pewne rzeczy, uczestniczy w przedstawieniu, pojawia się, doinformowuje publiczność o tym, co się dzieje, zadaje pytania. To rodzaj dyskursu ze scenicznym życiem trójki bohaterów.

Robi pan teatr na nasze czasy?

Sądząc z odzewu widzów, wydaje mi się, że to o czym mówię bardzo ich dotyczy. To jest po prostu współczesne.

Trzeba mieć odwagę, by będąc młodą kobietą, która wpada w ramiona dużo starszego mężczyzny w prawdziwym życiu przyjść na „Leona i Matyldę”?

(śmiech) Może to być traumatyczne przeżycie.

To komu poleciłby pan ten spektakl?

Trudno mi ocenić, czy to przedstawienie trafi do ludzi bardzo młodych, którzy są jeszcze przed wyborem partnera. Być może to, co zobaczą na scenie, sposób w jaki partnerzy się traktują uczuli ich, żeby w przyszłym życiu nie popełniać takich błędów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny