Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Andrzej Poczobut. Więzienie nie zamknie mu ust

(mg)
Andrzej Poczobut
Andrzej Poczobut BelSHARP
Z dziennikarzem Andrzejem Poczobutem, przedstawicielem Związku Polaków na Białorusi rozmawia Marta Gawina

- Kurier Poranny: Za zniesławienie prezydenta Białorusi Aleksandra Łukaszenki białoruski sąd skazał Pana na trzy lata więzienia w zawieszeniu na dwa lata. Teraz odwołał się Pan od tego wyroku. Wierzy Pan, że to się uda?
Andrzej Poczobut: Jestem realistą. Na Białorusi nie ma niezależnych sądów. Nikt się nie odważy uznać mnie za niewinnego. Ale chcę wykorzystać wszystkie możliwości prawne, żeby pokazać, że nie zgadzam się z wyrokiem. Dopiero potem będę mógł się odwołać do Komitetu ONZ, który zajmuje się prawami człowieka.

- Niewiele osób wierzyło, że Pan wyjdzie z aresztu. Pan też był zaskoczony?
- Byłem przekonany, że zostanę w więzieniu. Tym bardziej że w czasie rozpraw nie składałem zeznań, nie chciałem prowadzić ze śledczymi pertraktacji. Bo im najbardziej zależało na tym, żebym przyznał, że na Białorusi jest demokracja i tak dalej. Nie zgodziłem się, dlatego spodziewałem się najwyższego wyroku.

- To skąd taka decyzja sądu?
- Wprowadzono sankcje gospodarcze wobec Białorusi. Nie są one dotkliwe, ale Unia Europejska po raz pierwszy zdecydowała się na taki krok. Łukaszenka zdawał sobie sprawę, że mój proces jest bardzo głośny. Dlatego sankcje mogły zostać zaostrzone. Na to reżim nie może sobie pozwolić.

- Jak Pan teraz wspomina więzienie?
- Kiedy byłem w więzieniu, wydawało mi się to nierealne, że ja mogę tam być. Teraz też myślę, że to był sen. Więzienie jest ciężkie, trudne. Otuchy dodawały kartki, które do mnie dochodziły. Było ich bardzo dużo. W czasie, kiedy mój świat zawężał się do jednej celi, kolorowe widokówki rozszerzały go. Pisali do mnie ludzie z Białegostoku, z Warszawy, Wrocławia, Poznania. Chcę im wszystkim bardzo podziękować.

- A jak wyglądał Pana kontakt z najbliższymi?
- Miałem widzenia z żoną. Było jej bardzo ciężko. Została z dwójką dzieci. Na szczęście pomagali koledzy, rodzina. Syn jest bardzo mały więc niewiele z tego rozumiał. Więcej wiedziała córka. Była raz u mnie na widzeniu. Nie chciałem, żeby przychodziła do aresztu, ale się uparła. Wiem, że jest ze mnie bardzo dumna. Nie wstydziła się tego, że siedziałem w więzieniu.

- Po wyjściu z aresztu usłyszeliśmy wypowiedź, że więzienie nie zamknie Panu ust.
- Oczywiście. Teraz mam urlop, ale potem wracam do pracy i nadal będę pisał artykuły. Ukaże się mój więzienny dziennik, który prowadziłem siedząc w areszcie.

- Kiedy przyjedzie Pan do Polski?
- Dopóki wyrok nie uprawomocni się, mam zakaz opuszczania Grodna.
Potem wystąpię do sądu o pozwolenie wyjazdu do Polski. Ale to też może być decyzja polityczna.

- Uniknąłby Pan więzienia, gdyby przeniósł się Pan z rodziną do Polski. Propozycje były.
- Oczywiście. I pewnie miałbym co robić w Polsce. Ale ja bardzo lubię Grodno. Urodziłem się tutaj. To moja ojczyzna, którą kocham. Wierzę też, że ten zły czas na Białorusi po prostu minie.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny