Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Andrzej Pochylski i (nie)poważne oskarżenie

Aneta Boruch [email protected] tel. 085 748 96 63
– Tu nie ma żadnej sprawy – mówi Andrzej Pochylski z Opcji Społecznej. – Dlatego mnie to nie interesuje. Prokuratura nawet mnie wzywać nie będzie.
– Tu nie ma żadnej sprawy – mówi Andrzej Pochylski z Opcji Społecznej. – Dlatego mnie to nie interesuje. Prokuratura nawet mnie wzywać nie będzie. Fot. Wojciech Oksztol
Białostoczanin Andrzej Pochylski nie boi się prezydenta Białegostoku. Już raz uniknął kary. Pomogły żółte papiery.

Gdyby miał to być tekst poważny, to trzeba by napisać, że najważniejsza osoba w mieście - prezydent Białegostoku - została obrażona przez nieodpowiedzialnego i niemającego szacunku dla władzy obywatela.

Ale gdyby spojrzeć na to z innej strony (domyśl się, Czytelniku, z której), to można dojść do wniosku, że najważniejszy w mieście urzędnik chce uruchomić machinę prokuratorską w sprawie, której nikt poważnie nie traktuje. Inaczej - zamiast zajmować się wsadzaniem za kratki bandytów, prokurator ma czuwać nad dobrym samopoczuciem prezydenta Truskolaskiego.

Zacznijmy od początku. Opcja Społeczna oskarżyła prezydenta miasta o przyjęcie łapówki. Prezydent zawiadomił prokuraturę. Doniesienie skierowane jest przeciwko członkom stowarzyszenia. To oni byli inicjatorami pomysłu, aby zorganizować referendum w sprawie bazaru przy Jurowieckiej. Zanieśli do urzędu miejskiego podpisy białostoczan, które zebrali w tej sprawie. I dołączyli do nich pismo, w którym napisali, że prezydent sprzedał Jagiellonii stadion przy Jurowieckiej "po zaniżonej cenie, za łapówki dla Tadeusza Truskolaskiego".

Prezydent postanowił bronić honoru i dobrego imienia urzędu na drodze sądowej, ale nie wytoczył sprawy cywilnej. Wybrał prokuraturę.

- Te zarzuty są absolutnie nieprawdziwe - stwierdza prezydent Tadeusz Truskolaski. - Mówienie o jakichkolwiek łapówkach jest niedopuszczalne i powinno być prawem ścigane.

No i ściga Opcję Społeczną. Ale ścigany nic sobie z tego nie robi. Wręcz przeciwnie - żartuje.

- Tu nie ma żadnej sprawy - mówi Andrzej Pochylski z Opcji Społecznej. - Dlatego mnie to nie interesuje. Prokuratura nawet mnie wzywać nie będzie.

I rzeczywiście. - Nic z tego - usłyszał prezydent.

- Naszym zdaniem, to czyn ścigany z oskarżenia prywatnego - mówi zastępca prokuratora rejonowego Białystok-Północ Wojciech Zalesko. - Uważamy, że brak jest podstaw do ścigania z oskarżenia publicznego.

- Czy transakcję ze stadionem robiłem jako Truskolaski, czy jako urzędnik? - pyta prezydent. - Zresztą akt notarialny podpisywał prezydent Wierzbicki.

Ale okazało się, że bohater, który miał niby obrazić prezydenta, czyli Pochylski, już raz prawu się wywinął. W październiku 2002 podejrzewano, że to on mógł podłożyć i zdetonować bombę pod salonem Toyoty. I co? I nic. Postępowanie umorzono ze względu na jego niepoczytalność. Pochylski opowiada o tej sprawie bez skrępowania.

- Więcej o mnie się dowiecie, jak zajrzycie na stronę internetową Opcji Społecznej - odsyła do lektury. Więc dlaczego prezydent traktuje go poważnie? Truskolaski tłumaczy, że zawiadomienie złożył przeciwko organizacji. I to niejedyne. Latem było pierwsze; chodziło o plakaty, w których też było coś na temat korupcji. Prokuratura nie chciała się zająć sprawą, ale sąd przyznał jednak rację prezydentowi. I trwa śledztwo.

Panie prezydencie, czy gra jest warta świeczki? - Nie widzę podstaw do ignorowania czegokolwiek czy kogokolwiek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny