Andrzej Lechowski rodzinny Białystok ukochał, miasto promuje jak może najlepiej i robi to niestrudzenie. Talent do gawędy z biglem prezentował nie jeden raz, zatem kolejne białostockie „sekrety” czyta się gładko, z uśmiechem na ustach, a i odniesień do teraźniejszości nie brakuje. Czyż inaczej można odczytać tytuł rozdziału „Pogoń za lotniskiem”. Historia białostockiego aeroportu jest znacznie starsza niż ostatnie rządy wszelkich politycznych koalicji, zaś największe zdumienie budzi fakt, iż loty cywilne na trasie Warszawa-Białystok- Warszawa już mieliśmy w historii miasta. Uruchomiono je… 30 kwietnia 1945 roku!
Ale co tam loty. Tylko wytrawni znawcy historii wiedzą, że przed Pałacem Branickich jeszcze pod koniec XIX wieku była olbrzymia sadzawka po której pływano łódkami, by zaś wątek oczek i cieków wodnych doprowadzić gładko do XXI wieku, Andrzej Lechowski wspomina o opisywanej przez „poranny” wyprawie kajakowej rzeką Białą sprzed lat paru.
Tam, gdzie dziś zasypiają mieszkańcy bloków przy ul. Bolesława Chrobrego 1a, b, czy c 40 lat wcześniej była poligonowa wytwórnia prefabrykatów. Tak – te wieżowce naprzeciwko poczty i banku „urodziły się” tuż obok. Pierwsi mieszkańcy osiedla Piasta pewnie pamiętają, że 11-piętrowy blok przy ulicy Mieszka I 4, wcześniej stał przy ulicy… Stąpora. Dlaczego już przy niej nie stoi – odpowiedź znajduje się właśnie w „Sekretach Białegostoku”. Do tajemnic nie należy za to fakt, że przy przedwojennej ulicy Krakowskiej było najwięcej burdeli, podobnie na Chanajkach, ale nazwa ukuta przez przedwojenną prasę „Venus Trotualis” bawi niezmiennie. Podobnie jak opowieść o kinie „Pokój” czy rewelacyjnie dobrane, choć znane z łamów „Porannego” ilustracje. Układ graficzny książki to zasługa Alicji Pukaczewskiej, przed którą chylę kapelusza – a jakiego? Wystarczy spojrzeć na przykład na fotografię na stronie 44 – produkt fabryki C.Nowik i Synowie. Bardzo elegancki.
Wielbiciele komunikacji miejskiej dostaną kolejną opowieść o niespełnionym marzeniu powojennego Białegostoku, czyli tramwajach. Konne, zwane konką, jeździły po szynach wszak przez centrum w najlepsze. Starsi czytelnicy może pamiętają, że przez Białystok kilka razy przejeżdżał…. Rajd Monte Carlo. Tak – ten słynny rajd samochodowy. Ostatni raz zatrzymał się na dziedzińcu Pałacu Branickich w roku 1975, a nasz mistrz – Sobiesław Zasada jechał już wtedy nie porsche, ale fiatem 126p!
Kto uczestniczył w pogrzebie Wojewódzkiego Przedsiębiorstwa Budownictwa Komunalnego, może znać opowieści o pracy na trzy zmiany przy budowie białostockich „Spodków”. Dziś nie ma już „Ruczaju”, „Elida” zmieniła nazwę i zdaje się – zginęły wzbudzające nie tylko w 1973 roku – roku Dożynek Centralnych w Białymstoku – szklane stoliki z podświetlanymi blatami. Dobrze, że choć Andrzej Lechowski o nich nie zapomniał.
Świetne, lekkie gawędy, piękne ilustracje, staranna grafika to główne cechy „Sekretów Białegostoku”. Idealne na gwiazdkowy prezent, a rozpakowane, na pewno staną się tematem wspomnień podczas świątecznych biesiad.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?