Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Andrzej Juskowiak grał w Sportingu z Paulo Sousą. "Potrafił postawić na swoim i tego bronić"

Tomasz Biliński
Tomasz Biliński
Juskowiak grał w Sportingu z Sousą. "Potrafił postawić na swoim i tego bronić"
Juskowiak grał w Sportingu z Sousą. "Potrafił postawić na swoim i tego bronić" Krzysztof Szymczak/Polska Press
- Myślę, że gdyby Paulo Sousa otrzymał ofertę po mistrzostwach świata w Rosji, to by się mocno zastanawiał. Natomiast obecnie otrzymał kadrę ułożoną przez Jerzego Brzęczka, za cztery miesiące poprowadzi ją na Euro - uważa były napastnik reprezentacji Polski Andrzej Juskowiak. Wicemistrz olimpijski z 1992 r. i król strzelców turnieju w latach 90. grał w Sportingu Lizbona z nowym selekcjonerem Biało-Czerwonych.

Tomasz Biliński: W sezonie 1993/94 grał pan w Sportingu Lizbona z Paulo Sousą. Sprawiał wrażenie, że może kiedyś będzie trenerem?
Andrzej Juskowiak: Wtedy bym tak nie powiedział, ale patrząc z perspektywy czasu - tak. Był bardzo dobrym defensywnym pomocnikiem, a cechy takiego są też ważne, jeśli chce się zostać trenerem. Na boisku to bardzo odpowiedzialna pozycja, wymagająca dobrego przeglądu pola, oceny ryzyka, podejmowania trafnych decyzji i brania odpowiedzialności za zespół. I Paulo jako zawodnik to wszystko na boisku miał. Poza nim też pokazywał się z dobrej strony i podejmował odważne decyzje. Do takich na pewno należało przejście z Benfiki Lizbona do Sportingu. Z kolei gdy był w Borussii Dortmund, zażyczył sobie trenera personalnego. To było dosyć trudne do przełknięcia przez klub, ale Sousa się uparł i to wsparcie otrzymał. Słowem - potrafi postawić na swoim i tego bronić.

To był taki piłkarz, o jakich się mówi, że zabrałoby się ich na wojnę, jak obecnie np. Arturo Vidal?
Paulo Sousa nie miał warunków fizycznych idealnych dla swojej pozycji, ale doskonale antycypował. Grał twardo, na pograniczu faulu, ale nie brutalnie, więc do Vidala bym go nie porównywał. Sousa potrafił znaleźć się w odpowiednim miejscu i czasie. Pamiętam z treningów, że grając przeciwko niemu było trudno przedostać się środkiem. Nawet gdy wydawało się, że jest miejsce, by celnie podać i nic nie jest w stanie temu zagraniu przeszkodzić, to nagle pojawiał się Paulo. Bardzo dobre czytanie gry było jego siłą. Oczywiści nie miał problemów, żeby walczyć, choć to nie była jego domena. Chciał grać w piłkę, rozpoczynać akcje. To również cecha zawodników w zespołach, które walczą o najwyższe cele - nie tylko rozbijać ataki rywala, ale pomagać drużynie w ofensywie. Sousa taki był, chciał grać w piłkę i potrafił zrobić różnicę w środku pola.

Utrzymujecie panowie kontakt?
Nie, ale przy okazji meczu kadry chętnie się z nim spotkam.

Sousa ma swoje zasady, które miał stosować w Fiorentinie. Kluczowe słowa to ambicja, odwaga, inteligencja i szybkość myśli, poza tym m.in. dieta, zakaz spożywania alkoholu, otwartość na fanów czy życzliwość wobec osób pracujących przy drużynie. To wnioski wyciągnięte po karierze?
Zdecydowanie nie, Paulo - mimo że spotkaliśmy się na początku jego kariery - był w pełni profesjonalistą. Co ważne, w jego grze nie było gorszych dni. Na każdym treningu czy meczu prezentował równy wysoki poziom. Natomiast wysoka kultura cechowała go nie tylko na boisku, co mieliśmy okazję już zobaczyć.

JUŻ IDZIESZ? MOŻE CIĘ ZAINTERESUJE:

Po konferencji wiemy, że wizerunek ma nienaganny.
Było dużo ogólników, ale wcale mnie to nie zaskoczyło. To kontynuacja tego, co widzieliśmy na konferencji Zbigniewa Bońka tydzień wcześniej. Jasne, chcielibyśmy poznać kadrę na mistrzostwa Europy i wiedzieć jaką taktyką na nich zagramy. Niektórzy mogą więc być rozczarowani. Jednak to dopiero początek.

Co prawda Sousa był asystentem w reprezentacji Portugalii i odbył staż w UEFA, ale doświadczenie ma głównie klubowe. Wystarczy do pracy z Polską, gdzie wiemy, jakie są oczekiwania?
Musi wystarczyć. Poza tym spójrzmy na sytuację z perspektywy trenera. To inteligentny facet i musiał się zastanawiać, czy na tym etapie kariery i doświadczenia warto podjąć się tej pracy. Praca w klubie a reprezentacji, to dwie różne rzeczy. Ale w życiu każdego trenera jest czas, że chce się wykonać następny krok. Inna sprawa - spójrzmy na naszą drużynę i okoliczności. Myślę, że gdyby Sousa otrzymał ofertę po mistrzostwach świata w Rosji, to by się mocno zastanawiał. Natomiast obecnie otrzymał kadrę ułożoną przez Jerzego Brzęczka, za cztery miesiące poprowadzi ją na Euro. To nie byle jaki prezent. W drużynie dużo się zmieniło, jest kilku młodych i co najważniejsze sprawdzonych graczy. Jakub Moder, Kamil Jóźwiak czy Sebastian Walukiewicz - Sousa pewnie by wiedział, że to utalentowani gracze, ale gdyby nie pokazali się u Brzęczka, to mogliby mieć problem, by włączyć się do rywalizacji miejsce w kadrze. Tymczasem zwiększają konkurencja, co dla nowego selekcjonera jest komfortową sytuacją, którą pewnie wziął pod uwagę.

Decyzja o zwolnieniu Brzęczka była konieczna i dobra?
Moim zdaniem czas na nią był niefortunny. Oczywiście z przekazów medialnych coś wiemy, ale nie wszystko. Jeśli pojawiły się problemy nie do rozwiązania, to można było zareagować wcześniej. Przygotowywaliśmy się do meczów w eliminacjach mistrzostw świata, a tu nagła zmiana trenera. I to trenera, który osiągnął postawione przed nim cele. Jednak do wykonania kolejnego kroku uznano, że potrzebny jest nowy szkoleniowiec. Dziwne.

Zbigniew Boniek w rozmowie z „Polsatem News” powiedział, że Jerzego Brzęczka zwolnili piłkarze. Strzelił sobie w kolano i przy okazji ranił tych, o których mówił?
Widać było, że dla prezesa zwolnienie Jurka Brzęczka nie było łatwą decyzją. Być może powiedział wprost, żeby zawodnicy uderzyli się w pierś. Poza tym podczas konferencji Bońka, nie widziałem u niego tej pewności siebie i przekonania, jakie miał podczas prezentowania poprzednich selekcjonerów. Choć niewykluczone, że to świadome podejście. Zamiast pompować balonik i już teraz dopisywać sobie trzy zwycięstwa w marcu, w tym nad Anglią, lepiej być miło zaskoczonym.

Paulo Sousa powiedział, że przygląda się ośmiu-dziesięciu piłkarzom z PKO Ekstraklasy i jednemu-trzem z reprezentacji do lat 21. Pana zdaniem kogo mógł mieć na myśli?
Myślę, że w tym gronie może być Kamil Piątkowski, który regularnie i dobrze grał w Rakowie Częstochowa i młodzieżowej reprezentacji. Zresztą, nie ma co robić nadziei zawodnikom. Na pewno nowy selekcjoner sprawdzi na żywo, kogo trzeba. Oceni, czy będzie w stanie wykonać zadania, które ma dla niego. Dla poziomu reprezentacyjnego to bardzo ważne, żeby zobaczyć gracza, kiedy nie ma piłki przy nodze. Do tego dochodzi rozmowa, do których Sousa przywiązuje dużą wagę.

JUŻ IDZIESZ? MOŻE CIĘ ZAINTERESUJE:

Za nami najkrótsza w historii zimowa przerwa w ekstraklasie. Łatwiej będzie wskoczyć na wysokie obroty?
Mecze sparingowe nie mówią wszystkiego o formie. Pierwsze dwa-trzy spotkania potrafią potwierdzić lub zanegować to, co wydarzyło się w okresie przygotowawczym. Drużyny wyjeżdżają w miejsca, gdzie mają znakomite warunki do treningu, a wracają i muszą zmierzyć się z dużo niższą temperaturą. Choć nie jest już tak zimno jak kiedyś. To z kolei sprawia, że boiska są bardzo dobrze przygotowane i komfort gry jest lepszy. Zobaczymy, jak będzie, ale fakt, że w tym sezonie spada tylko jeden zespół, uspokaja. Kilka zespołów, które nie mają dużej przewagi muszą dobrze wystartować. Łapać formę w trakcie rundy będzie trudno, bo jest tylko jedna przerwa na reprezentacje. Jesienią było ich więcej, dzięki czemu piłkarzy z koronawirusem można było doprowadzić do formy. To zresztą wciąż jest problem. Czytałem wywiad z prezesem Ekstraklasy, około 40 proc. ludzi z najbliższego otoczenia zespołów przeszło miało COVID. To pokazuje, z jakimi problemami liga się borykała, a może być gorzej, bo nie będzie czasu ani wolnych terminów. Koronawirus będzie miał duży wpływ na płynność rozgrywek.

Ma też wpływ na transfery, które tej zimy na kolana nie rzucają nie tylko w Polsce. Mimo to jest jakiś, na który zwrócił pan szczególną uwagę?
Oczekuję dobrego wejścia Jespera Kallstroema do Lecha Poznań. To zawodnik, który jako kapitan Djurgardens poprowadził zespół do mistrzostwa Szwecji. Piłkarz o bardzo wysokiej jakości. To dobry przykład defensywnego pomocnika - zrównoważonego, pewnego, grającego agresywnie, zaangażowanego i świadomego. To może być miłe zaskoczenie. Oczywiście nie zapominam o Bartku Salamonie, bo to wychowanek Lecha, z przeszłością w lidze włoskiej, co sprawia, że na polskie warunki jest dużym transferem. Tym bardziej, że jesienią lechici mieli problemy w defensywie. Ciekawy jestem, jak nowi zawodnicy się wkomponują. Czasu aż tak dużo nie mieli. Ciekawy jestem, jak ekstraklasa ich zweryfikuje. Czasem narzekamy na poziom naszych rozgrywek, ale nie jest łatwo w nich grać. Zawodnicy z potencjałem, którzy dobrze prezentowali się wcześniej, tutaj nie potrafili spełnić oczekiwań. Inna sprawa, to liczę też, że mniejsza liczba transferów i tego przyczyny sprawiły, że są one bardziej wyselekcjonowane i dopasowane do potrzeb zespołów. Nie chcę, żeby to zabrzmiało, że wcześniej takie nie były, bo każde sprowadzenie zawodnika wiąże się z analizą, ale teraz trzeba było je to robić, biorąc pod uwagę więcej czynników. Chociażby taki, że pewnie do końca sezonu kibice nie wrócą na trybuny.

Nie będzie też rundy finałowej z dodatkowymi siedmioma meczami. Jak będzie wyglądało podium po 30 kolejkach?
Największe szanse mają drużyny z czołówki, ale nie zdziwię się, jeśli Lech wskoczy na podium. Wiosną nie ma już obciążenia związanego z Ligą Europy. Faworytem jest oczywiście Legia Warszawa. Duże szanse, by być w trójce ma Raków. Choć niektórzy twierdzili, że już w poprzednim sezonie zrobił swoje, to w tym pokazują, że stać go na jeszcze więcej. Jesienią grał najrówniej, co przy takim formacie jest bardzo ważne.

Lech jest w stanie odrobić ponad dziesięć punktów?
Jeśli rozmawialibyśmy o lidze portugalskiej, powiedziałbym, że nie, bo tam czołówka rzadko przegrywa. Natomiast u nas jest tyle wpadek, że strata jest do odrobienia. Oczywiście to bardzo trudne, ale możliwe.

JUŻ IDZIESZ? MOŻE CIĘ ZAINTERESUJE:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Andrzej Juskowiak grał w Sportingu z Paulo Sousą. "Potrafił postawić na swoim i tego bronić" - Sportowy24

Wróć na poranny.pl Kurier Poranny