To najdłuższy możliwy wyrok przewidziany norweskim prawem, dlatego kara obejmuje też możliwość jej przedłużania nieskończoną ilość razy. W praktyce oznacza to, że Breivik najprawdopodobniej nigdy nie wyjdzie na wolność.
Tuż po ubiegłorocznych zamachach przez Norwegię przetoczyła się dyskusja o zaostrzeniu prawa karnego, chyba najbardziej liberalnego w Europie. Jeśli spojrzymy na rozmiar i sposób zbrodni dokonanej przez Breivika, chęć odwetu wydawała się uzasadniona. Bo jej ofiarami byli nie tylko urzędnicy budynków ministerialnych w Oslo i uczestniczy młodzieżowego obozu na wyspie Utoya, ale całe społeczeństwo norweskiego. Do tej pory nikt pod fiordami nie wyobrażał sobie, że osoba o zdrowych zmysłach może dokonać egzekucji z pobudek ideologicznych. Gdy czas leczył pierwsze rany, Norwegowie zaczęli skłaniać się ku innej optyce: "To nie Breivik powinien decydować, jakie Norwegowie będą mieli prawo". Powinien być skazany i traktowany tak, jak wszyscy inni przestępcy, zgodnie z literą prawa.
I po piątkowym wyroku ten cel społeczeństwa norweskiego został spełniony. Tamtejszy system zachował godność i człowieczeństwo, które w rozumieniu Norwegów reprezentował od lat. Zarazem jednak kara wymierzona Breivikowi obaliła sztandarową tezę zachodniej cywilizacji europejskiej, że życie człowieka jest wartością najwyższą. Bo jeżeli jest, to dlaczego ludzie tak często się na nią targają? A Breivik aż 77 razy. Może dlatego, że wiedzą, iż za naruszenie tej świętości nie spotka ich sprawiedliwa kara, czyli proporcjonalna do popełnionej zbrodni.
Prawa talionu, proporcjonalności w wymierzeniu kary, nie można jednak stosować w każdym przypadku. Są różne zabójstwa, jak na przykład na skutek wypadku drogowego czy innych zdarzeń losowych. Ale pamiętamy też, i to z naszego podwórka, chociażby 4-letniego Michała utopionego żywcem w Wiśle, Anię spaloną w ognisku w podzambrowskich Sędziwujach, czy rzesze pijanych kierowców wiozących ze sobą śmierć.
Co zatem jest tą nieodwracalną granicą uprawniającą do korzystania z prawa talionu? - Chcieliśmy tego dnia koniecznie kogoś zabić - mówili przed sądem oprawcy maturzystki z Kołobrzegu, którą kilka lat temu wyrzucili z pociągu.
Wydaje się, że tym swoistym Rubikonem, jest zło czynione dla samego zła, realizowane bez żadnych hamulców. Kiełkuje ono, gdy nie odróżnia się dobra i zła. I nie ma intencji czynienia dobra. Tego, co niegdyś polski filozof Henryk Elzenberg, określił istotą człowieczeństwa. Zabrakło go tysiące razy nie tylko w Europie, choć głównie na Starym Kontynencie. Także w lipcu ubiegłego roku w Oslo i na wyspie Utoya. I zabraknie zapewne jeszcze nieraz. Dlatego, wbrew deklaracjom obrońców norweskiego systemu prawnego o zachowaniu człowieczeństwa, kara wymierzona Breivikowi nie jest sprawiedliwa. Nawet gdyby była przedłużona mu w nieskończoność.
To on, niestety, wyszedł z sądu z podniesionym czołem, co zresztą wcześniej też wielokrotnie prezentował. Bo od samego początku wiedział, że nie poniesienie za swoje zbrodni kary sprawiedliwej. Byłoby nią, gdyby za zabranie 77 razy wartości najwyższej zapłacił taką samą wartością. Tylko raz.
Czytaj e-wydanie »