Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Alfred Łaukajtys zamordowany. Nikogo nie wydał

Adam Czesław Dobroński [email protected]
Dom Łaukajtysów w Sokółce, stan obecny
Dom Łaukajtysów w Sokółce, stan obecny
Hitlerowscy oprawcy bili go, zdzierali mu skórę z pleców i palców. Mimo to Alfred Łaukajtys nikogo z akowców nie wydał. Został rozstrzelany 9 września 1942 roku.

Przypomnę głównych bohaterów opowieści sprzed tygodnia. Alfred (biogram z pytaniami pozostającymi nadal bez odpowiedzi), wojskowy i urzędnik, członek Stronnictwa Narodowego, bardzo aktywny w życiu publicznym Sokółki, polski patriota z litewskim rodowodem. Leokadia z Jelskich, żona Alfreda, kobieta wielkiej urody, pracująca w Sądzie Powiatowym. Adela Jelska, matka Leokadii, silna osobowość, dobra dusza wielopokoleniowej rodziny. Córki Alfreda i Leokadii: Halina (Święcka, autorka wspomnień), młodsza Ewa (po zamążpójściu Tomaszycka).

Rozstania

1 września 1939 roku Alfred odjechał z Sokółki na front, by już nigdy nie spotkać się z najbliższymi. Z opowieści wiemy, że doznał kontuzji podczas walk, był przysypany ziemią. Zdołał jednak uciec Niemcom (wyskoczył z pędzącego wagonu) i w grudniu 1939 roku zamieszkał u państwa Piekarskich na warszawskiej Sadybie; miał na nogach otwarte rany.

W stolicy nawiązał kontakty konspiracyjne, trafił najpierw do Polskiego Związku Wolności (PZW), gdzie m. in. działali byli pracownicy ubezpieczalni społecznych, a następnie stał się żołnierzem Armii Krajowej. Niestety, od Sokółki odgradzała go granica ustanowiona przez okupantów.

13 kwietnia 1940 roku do drzwi domu przy ul. Grodzieńskiej 51 załomotali enkawudziści. Dali pół godziny i kazali się spakować Leokadii Łaukajtys z córkami, a dobrowolnie dołączyła babcia Adela. "Ta ofiara była dla nas zbawienna. Dzięki jej mądrości, zaradności i doświadczeniu w pokonywaniu trudności życiowych wróciliśmy na łono Ojczyzny" - pisała Halina Święcka. Najpierw jednak była podróż w wagonie bydlęcym do sowchozu w obłastii pawłodarskiej (Kazachstan), potem przyzwyczajanie się do wegetacji w prymitywnych warunkach, walka z głodem (babcia, by zyskać nieco żywności stała się wróżbitką) i chorobami, mordercza praca.

Sen

"Do dziś pamiętam sen, który przyśnił mi się pewnej zimowej nocy. Z nieba zstąpiła Matka Boska, w ręku miała talerz z gorącą zupą ryżową na mleku. Nie wiem, skąd znałam smak ryżu, przecież przez cały czas pobytu na zesłaniu o ryżu nikt z nas nie słyszał. Ale ja poznałam smak tego ryżu we śnie. Matka Boża nakarmiła mnie tą smakowitą zupą i po wstaniu z rana nie byłam naprawdę głodna. Opowiedziałam ten sen mojej babci, a ona uznała, że jest to sen, który wróży jakąś radość. I rzeczywiście w tym samym dniu przyszła do nas pierwsza paczka z Polski, od naszej rodziny w Sokółce. Okazało się, że można było już wysyłać paczki i listy w ograniczonym zakresie. Cóż to była za radość dostać paczkę i wiadomość o swoich bliskich w kraju. Już nie pamiętam, co w paczce było, ale na pewno wspaniałe produkty żywnościowe. Zostały one podzielone między wszystkich mieszkańców baraku, naszych przyjaciół. I tak było później ze wszystkimi paczkami, jakie przychodziły do kogokolwiek z nas. Ale paczki nadchodziły bardzo rzadko." To kolejny fragment wspomnień Haliny Święckiej.

Zaczęła docierać i pomoc zagraniczna, dary rozdzielała komisja, Leokadia Łaukajtys została "mężem zaufania". Odsiedziała cztery doby w ciemnicy NKWD, bo nie chciała przyjąć obywatelstwa sowieckiego. Wytrwała, dzięki temu łatwiej było wrócić do Sokółki, ale ten oczekiwany moment nastąpił dopiero 8 czerwca 1946 roku.

Dramat Alfreda

Wróćmy do losów głównego bohatera opowieści. Po nastaniu okupacji niemieckiej Alfred Łaukajtys prawdopodobnie dostał zadanie, by zbudować siatkę konspiracyjną w stronach rodzinnych. Są przypuszczenia, że najpierw dotarł do Wilna, tam po jakimś czasie wpadł w ręce żandarmów, ale uratował się, pokazując paszport litewski. Potem działał głównie w Grodnie, a stąd przecież miał blisko do Sokółki.

Sięgnę jeszcze raz do wspomnień Haliny Świeckiej. Ojciec (Alfred) ukrywał się jakiś czas u rodziny mamy, był wówczas intensywnie poszukiwany przez Niemców. Kiedy ci wpadli do państwa Sitków, Alfred Łaukajtys schował się do szafy. Wuj Aleksander, by uniknąć przeszukiwania domu, szybko postawił na stół wódkę i zakąskę. Niemcy popili i zaczęli nieoczekiwanie złorzeczyć okrutnymi słowy na Polaków. Na to Alfred wyskoczył z szafy i uderzył jednego z mocno podpitych. Wuj Aleksander nie stracił przytomności umysłu, wyciągnął posiadane oszczędności i wykupił kuzyna.

Alfred Łaukajtys, pseudonim "Litwin", powtarzał, że jego ukochani już nie wrócą, nie ma dla kogo żyć. Nie oszczędzał się, woził meldunki i broń do Warszawy, brał udział w akcjach, werbował nowych członków na terenie obwodu AK Grodno Prawy Niemen. Został aresztowany wskutek zdrady i przewieziony do więzienia białostockiego. Dlatego znalazł się na liście, którą sporządził strażnik Paweł Plawgo, o czym pisałem przed tygodniem. Wysłał gryps, odwiedzała go siostra Regina Mazurkiewicz.

"Wyprowadzano go słaniającego się na nogach, w pokrwawionej koszuli. Mówił wówczas o męczarniach, jakie mu zadawano, by zdradził swoich towarzyszy". Był bity, zdzierano mu skórę z pleców i z palców. Przekazał i te słowa: Ja zginę, ale moje dzieci będą miały lepiej. Został prawdopodobnie przewieziony do Łomży i rozstrzelany 9 września 1942 roku razem z Pawłem Plawgo, który zapłacił własnym życiem za próbę zorganizowania ucieczki konspiratorów grodzieńskich.

W tym czasie w strukturach konspiracyjnych pozostawali również Regina i Ireneusz Mazurkiewiczowie. To już jednak temat na kolejną opowieść.

Czy ktoś z Państwa chciałby uzupełnić podane fakty? Zachęcam i podaję numer telefonu: 601 352 414.

Dziękuję pięknie Halinie Święckiej i Zbigniewowi Mazurkiewiczowi za udostępnione materiały oraz pomoc w zredagowaniu tekstu.

Czytaj e-wydanie »

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny