Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Aleksy Kuziemski, pięściarz zawodowy: Nie jestem wypalony

Wojciech Konończuk
Aleksy Kuziemski ma teraz więcej czasu dla rodziny (na zdjęciu z synem Maksymilianem), ale już myśli o kolejnych walkach
Aleksy Kuziemski ma teraz więcej czasu dla rodziny (na zdjęciu z synem Maksymilianem), ale już myśli o kolejnych walkach Fot. Wojciech Wojtkielewicz
Moim celem jest zdobycie mistrzostwa świata i nic się w tym względzie nie zmieniło - mówi Aleksy Kuziemski, białostocki pięściarz zawodowy, o przegranej walce o mistrzostwo świata i planach na przyszłość.

Kurier Poranny: Od porażki w walce o mistrzostwo świata wagi półciężkiej organizacji WBO z Niemcem Juergenem Braehmerem minęło już sporo czasu. Doszedłeś do siebie?

Aleksy Kuziemski:- Już dawno i powiem nawet, że jestem po tym pojedynku silniejszy. Wiem, co zrobiłem źle i postaram się wyeliminować błędy w kolejnych walkach.

Czyli nie zamierzasz kończyć kariery? Bo nie brak głosów fachowców, że już się nie podniesiesz.

- Nie wiem, kto wygłasza takie sądy, ale nie są one prawdziwe. Mam zawodowy bilans: siedemnaście zwycięstw i jedna porażka, czyli wciąż znakomity. W rankingach spadłem co prawda o kilka miejsc, ale nadal jestem wysoko. Nie czuję się wypalony, wciąż moim celem jest zdobycie mistrzostwa świata i nic się w tym względzie nie zmieniło.

A czy nie sądzisz, że samo wyjście na ring z zawodnikiem tej samej niemieckiej grupy Universum było błędem?

- A co miałem robić? Zrezygnować z takiej szansy? Wiedziałem, że będę na straconej pozycji i jeśli nie znokautuję go, to przegram na punkty. Braehmer nie jest złym pięściarzem, ale w grupie jest pupilkiem, wszyscy ciągną go do góry i nikt sobie nie wyobrażał, bym mógł go pokonać. Ale gdyby cofnąć czas, to znów podjąłbym rękawicę, tylko na pewno inaczej rozegrałbym walkę.

To znaczy jak?

- Nie szedłbym tak do przodu i nie narażał się na kontry. Nie miałbym tak rozpalonej głowy. Ale nie ma co już do tego wracać. Było, minęło. Przede mną kolejne wyzwania.

No właśnie. Miałeś walczyć w grudniu. Co się stało, że nie będzie następnego pojedynku?

- Rywal, z którym miałem się zmierzyć, doznał kontuzji. Dlatego na ring wyjdę prawdopodobnie dopiero w marcu. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło. Mam więcej czasu dla najbliższych: żony Asi, syna Maksa i córeczki Mai. Miło jest być w Białymstoku, ale już w styczniu wracam do Hamburga, do ostrego treningu.

Wierzysz, że dostaniesz jeszcze szansę powalczenia o mistrzowski pas?

- No pewnie, inaczej to, co robię, nie miałoby sensu. Nie potrafię jednak powiedzieć, kiedy to się stanie. Wiele zależy od tego, z kim będę walczyć wcześniej. Muszą to być klasowi przeciwnicy. Poza tym w boksie zawodowym nie wszystko zależy od umiejętności. Liczą się znajomości, pieniądze. Ale wiem, że prędzej czy później znów stanę do walki o tytuł.

Tobie się nie udało, a mistrzem świata, co prawda nie tak znanej organizacji, został inny białostoczanin - Dariusz Snarski.

- Wielki szacunek dla Darka, że u schyłku kariery dopiął swego. Brawa należą się mu też za to, że jest organizatorem i promotorem gali w naszym mieście. Jego nazwisko jest znane, dzięki niemu coś się w Białymstoku w boksie zawodowym dzieje. To bardzo ważne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny