Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Aleja Piłsudskiego dawniej nazywała się Aleja 1 Maja

Andrzej Lechowski dyrektor Muzeum Podlaskiego w Białymstoku
Skrzyżowanie Alei 1 Maja i ul. Sienkiewicza po 1964 roku. Ze zbiorów Muzeum Podlaskiego.
Skrzyżowanie Alei 1 Maja i ul. Sienkiewicza po 1964 roku. Ze zbiorów Muzeum Podlaskiego.
Jej budowę rozpoczęto w 1958 roku na gruzach getta. Wcześniej, bo już w 1956 roku uchwalono, że będzie to ulica na cześć majowego święta. Do tegoż 1956 roku nazwę 1 Maja nosiła właśnie ulica Sienkiewicza.

Dziś miejskim tematem numer jeden jest skrzyżowanie Alei Piłsudskiego z Sienkiewicza, a ściślej mówiąc to co ma nastąpić za trzy dni, czyli jego brak. Trudno nam sobie wyobrazić Białystok bez tego głównego węzła komunikacyjnego.

To doskonały przykład jak nowe wyparło stare. Przedwojenni białostoczanie nie wyobrażali sobie bowiem, że Sienkiewicza może wyglądać tak jak obecnie. Że przecinająca miasto Aleja przerwie Kościelną, Zamenhofa, Kupiecką (Malmeda), Nowy Świat, Polną (Waryńskiego). Że całkiem zlikwiduje Nadrzeczną, Łódzką i Szlachecką. Jeszcze inne wrażenia towarzyszą tym, którzy pamiętają 1964 rok, gdy na XX-lecie PRL uroczyście otwierano całą Aleję 1 Maja.

Jej budowę rozpoczęto w 1958 roku na gruzach getta. Wcześniej, bo już w 1956 roku uchwalono, że będzie to ulica na cześć majowego święta. Do tegoż 1956 roku nazwę 1 Maja nosiła właśnie ulica Sienkiewicza. Podejmując decyzję o budowie białostockiej trasy W-Z powrócono do historycznej nazwy Sienkiewicza. Przez następne dwa lata 1 Maja pozostał więc tylko na papierze. Można więc anegdotycznie stwierdzić, że ma Białystok niezwykłe skrzyżowanie dawnej 1 Maja z jeszcze dawniejszą 1 Maja. A swoją drogą to słychać tu też cichutki śmiech historii, jako że nowe skrzyżowanie Alei od 1990 roku Piłsudskiego, oddane będzie do użytku w 2014 roku. To by dopiero była pompa na 70 lat PRL! A tak tylko będziemy mieli 50 rocznicę dnia kiedy pierwszy autobus przejechał Aleją od kościoła Św. Rocha do ronda przed pałacem Branickich.

No, ale rzućmy okiem na to czego dziś nie ma i trudno nawet zlokalizować gdzie to było. Po nieparzystej stronie Sienkiewicza od rynku do Białki przed 1939 rokiem stało 15 solidnych kamienic. Po przeciwnej stronie na tym samym odcinku było ich 19 i stojąca przy samej rzece piękna synagoga zwana Pułkową.
Dziś z tej mnogości pozostały zaledwie trzy budynki: narożna z rynkiem Astoria, kamienica Abrama Łapidusa w której mieści się Szkoła Teatralna i kamienica pod numerem 22, w której przed wojną było popularne kino Apollo. Po przejściu Białki niegdyś było podobnie. Z tamtej starej zabudowy nie zachowało się nic. Dopiero za ulicą Warszawską dawni białostoczanie odnaleźliby ślady swojego miasta. Zatarli się też w naszej zbiorowej pamięci ludzie, którzy tworzyli tamtą Sienkiewicza, która przed 1919 rokiem nazywała się Mikołajewska. Komu dziś w Białymstoku skojarzą się z czymkolwiek Abram Głaz, Cecylia Berman, Kiwa Barasz, Szachna Buch, Dawid Bubryk, Chaim Rabinowicz, Mosze-Abram Markus? Kiedyś wszyscy wiedzieli kim oni są. Ba, wiedzieli dokładnie, gdzie oni mieszkają. Do 1916 roku nie używano bowiem w Białymstoku numeracji domów. Adresy określano nazwiskiem właściciela.
Ot choćby, tuż przy samym obecnym skrzyżowaniu po parzystej stronie stała kamienica Bermana i Baszy Wałków. Od przełomu XIX i XX wieku znajdował się w niej renomowany magazyn z bielizną. Adres był prosty do zapamiętania. Oczywiście pisany był po rosyjsku. Ja dla uproszczenia podam go w tłumaczeniu na polski: Pracownia Bieliźniarska S. M. Judelewskiej, ulica Mikołajewska, dom Wałka.

Pracownia Judelewskiej oferowała "uniwersalny wybór" bielizny. To uniwersum dotyczyło tego, że rozmaite części garderoby mogli tu kupować pospołu wszyscy bez względu na płeć. Był też dział dziecięcy. Vis a vis, po nieparzystej stronie stała kamienica Szewela Rabinowicza. W niej z kolei znajdował się sklep z obuwiem Szymona Kracowskiego. Był w nim "bolszoj wybor" fasonów. Można też było obstalować pantofle posługując się własną fantazją bądź okazywanymi na miejscu żurnalami.
W tej samej kamienicy znajdował się również wyśmienity salon fryzjerski Progress. Wybrednym klientkom okazywano w nim najpierw żurnale zapewniając, że zostały przywiezione dopiero co z samego Paryża, a dopiero po wyborze koafiury robiono jej białostocką wersję. Niewiastom chcącym zrobić oszałamiające wrażenie polecano "gotowe warkocze i loki". W sąsiadującej z Rabinowiczem kamienicy Mosze Chama był znany z dużego wyboru emaliowanych garnków sklep prowadzony przez samego właściciela.

Po jednej i po drugiej stronie ulicy, na środku dzisiejszego skrzyżowania stały kamienice Dawida Bubryka i Mosze Kapłana, w których były salony z kapeluszami prowadzone przez Goldberga i Wajnsztaka.

Po odzyskaniu niepodległości ten nieistniejący już fragment Sienkiewicza, żył dalej swoim rytmem. W kamienicy pod numerem 27 miał swoją, cieszącą się zasłużoną sławą, lecznicę okulistyczną Borys Pines. Na parterze była natomiast kawiarnia, a obok niej kancelaria notarialna. W sąsiedniej, pod numerem 29, mieszkał znany białostocki adwokat Maksymilian Ziemilski, który przez pewien czas sprawował funkcję zastępcy prezydenta miasta. Tu na parterze był sklep z bronią Jana Gołębiowskiego. Ale z punktu widzenia "Kuriera Porannego" najważniejsza był istniejąca tam w oficynie drukarnia Portnoja, w której drukowano niektóre białostockie gazety. Tamtejsi drukarze pierwsi w mieście wiedzieli co się wydarzyło, co nowego wybudowano.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny