Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ale wstyd. Dom wybudowany bez pozwolenia jest nietykalny, bo mieszka w nim córka posła PSL

Jacek Wolski
Jan Kamiński to na Suwalszczyźnie prawdziwa persona. Jeszcze za województwa suwalskiego przez wiele lat był wicewojewodą i czołowym działaczem PSL.
Jan Kamiński to na Suwalszczyźnie prawdziwa persona. Jeszcze za województwa suwalskiego przez wiele lat był wicewojewodą i czołowym działaczem PSL. Fot. Archiwum
Mieszkańcy nadwigierskich wsi tylko łapią się za głowy. - Na każdą nową deskę w płocie musimy mieć zezwolenie - mówią. Ale jak rzecz dotyczy rodziny posła, to prawo działa inaczej.

Ludzie mówią, że Jan Kamiński, poseł PSL i szef wojewódzkich struktur tej partii, powinien się po prostu wstydzić. Bo skoro rodzina jednego z 460 wybrańców narodu tak traktuje prawo, to jaki to wzór dla innych obywateli?

We wsi Bryzgiel od dwóch lat stoi budynek o wymiarach 18 na 6 metrów. To samowola budowlana. Co do tego nie ma cienia wątpliwości.

Duży dom powstał bez jakichkolwiek pozwoleń. Pewnie tylko właścicielki - córki posła Kamińskiego - wiedzą, na co liczyły. Bo przecież nie mogły zakładać, że istnienia obiektu nikt nie zauważy. Aż takich cudów to jeszcze w naszym kraju nie ma.

Wielka budowa w parku narodowym

Znakomicie położoną, znajdującą się nad Wigrami działkę Jan Kamiński kupił wiele lat temu. Z czasem przepisał nieruchomość na córki. Nie oznacza to jednak, że Bryzglem przestał się w ogóle interesować. Często tu bywał, prowadził rozmowy o kupnie sąsiedniej nieruchomości.

W Bryzglu zaczął powstawać pensjonat - jeden duży budynek, trzy mniejsze. Ten postawiony samowolnie należy do tej ostatniej kategorii.

Miejscowi łapali się za głowy, widząc rozmach inwestycji. Bo na terenie Wigierskiego Parku Narodowego, gdzie obowiązują bardzo ostre normy budowlane, coś takiego powstaje bardzo rzadko. W dodatku ówczesny dyrektor prowadził w stosunku do mieszkańców bardzo restrykcyjną politykę. Latami ludzie musieli walczyć o najmniejsze inwestycje i często tę walkę przegrywali.

- Gdyby przeciętny śmiertelnik poszedł do dyrektora z planami takiego pensjonatu, ten by go śmiechem zjadł - opowiadają ludzie.

Dla rodziny Kamińskich dyrekcja była jednak wyrozumiała. Stała się rzecz bez precedensu - w obronie przyrody stanęli mieszkańcy. Sąsiadka Kamińskich napisała skargę. Stwierdziła m.in., że tak wielki obiekt w ogóle na terenie parku narodowego powstać nie powinien. Dyrektor odpisał, że wszystko jest w porządku, a nowe budynki... nie wpłyną na zmianę tutejszego krajobrazu.

- Niestety, ale są równi i równiejsi - komentowali ludzie.

Od lat przy władzy

Jan Kamiński to na Suwalszczyźnie prawdziwa persona. Jeszcze za województwa suwalskiego przez wiele lat był wicewojewodą i czołowym działaczem PSL. W 2002 roku został wicemarszałkiem woj. podlaskiego. Do sejmiku dostał się z listy Samoobrony. Ale szybko przestał mieć cokolwiek z tą partią wspólnego.

Stanowisko piastował całą kadencję, a nawet dłużej. Bo po kolejnych wyborach PSL, które Kamiński tym razem reprezentował, wszedł w koalicję z PiS. To była bardzo chybotliwa koalicja. Liczył się każdy głos. Kiedy w 2007 roku wybuchła afera z samowolą w Bryzglu, ówczesny marszałek województwa wił się jak piskorz, aby tylko Kamińskiego nie urazić. Bo sojusz by się rozleciał i władzę trzeba by oddać.

- To dla nas jest fakt medialny - tylko tyle miał w tamtym czasie do powiedzenia rzecznik prasowy marszałka.

Jedna z gazet podsumowała to tytułem: "Fakt medialny 18 na 6 metrów". Ukoronowaniem kariery Kamińskiego były wygrane wybory do Sejmu. Posłem jest od dwóch lat.

Sąd razy dwa

O inwestycji w Bryzglu świat po raz pierwszy dowiedział się na początku 2007 roku. I to wcale nie z powodu samowoli. To wyszło później.

Okazało się, że na budowę pensjonatu córki ówczesnego wicemarszałka województwa otrzymały unijną dotację. Rozpatrywaniem wniosków zajmowali się m.in. pracownicy urzędu marszałkowskiego, ostateczną decyzję podpisał zaś marszałek Janusz Krzyżewski.

Zarówno on, jak i sam Kamiński nie dostrzegali w całej sytuacji żadnej dwuznaczności. Ten pierwszy zapewniał, że córki wicemarszałka żadnych forów nie miały, drugi zaś twierdził, iż ze sprawy się wyłączył i wszystko odbywało się poza nim.

Organy ścigania zaczęły jednak to badać. Efektem było posadzenie pań Kamińskich na ławie oskarżonych. Okazało się, że w swoim wniosku o unijne środki napisały nieprawdę. Pieniądze trzeba było więc oddać. Do tego doszły kary więzienia w zawieszeniu oraz po 5 tysięcy złotych grzywny.

Zarówno w tym przypadku, jak i w odniesieniu do samowoli budowlanej poselskie córki skorzystały z możliwości dobrowolnego poddania się karze. Kary za samowolę wyniosły również po kilka tysięcy złotych.

To nie ja, to córki

Nie ma co ukrywać, że bilans specjalnie korzystny nie jest. Nielegalnie wybudowany gmach, oszustwo przy ubieganiu się o dotację. Dla każdego polityka to taka sobie sytuacja. Tyle że Jan Kamiński z tą sprawą nie ma przecież nic wspólnego.

Kiedy PSL dwa lata temu konstruowało swoje listy wyborcze, Kamińskiego zapytano o historię z pensjonatem. Odparł, że to sprawa wyłącznie jego córek. Wyborcy w to uwierzyli. Ale nie czytali gazet.

Czy będzie skandal?

Skoro tak, to pozostał już tylko jeden problem - nielegalnie zbudowany dom. Dla świętego spokoju najlepiej byłoby go rozebrać. Tyle szumu, tyle wstydu, tyle upokorzeń. Ale gdzie tam!

Właścicielki rozpoczęły procedurę legalizacji samowoli. Niby każdy ma do tego prawo, a przepisy w ostatnim czasie zostały w tym względzie zliberalizowane. Samorządowe władze różnych szczebli chętnie na to przystały. No bo kto będzie zadzierał z poselską rodziną?

Twarde "nie" powiedział jednak Wigierski Park Narodowy. Bo, jak tam teraz tłumaczą, prawo powinno być takie samo dla wszystkich. Podobnie jak standardy ochrony przyrody.

Poselskie córki walczą jednak dalej. Odwołały się do ministra środowiska, któremu podlegają parki narodowe. Minister właśnie sprawę bada. Kiedy skończy, na razie nie wiadomo.

Jeśli podtrzyma decyzję dyrektora parku, to obiekt trzeba będzie rozebrać. Jeżeli ją zmieni, to będzie skandal.

Biuro prasowe ministerstwa zapewnia nas, że to, iż ojcem właścicielek nieruchomości jest poseł, i to w dodatku z rządzącej koalicji, nie będzie miało żadnego wpływu na ostateczne postanowienie.

- Pożyjemy, zobaczymy - nie dowierzają tym deklaracjom mieszkańcy Bryzgla.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny