Akcja w Arsenale

Fedorowicz, w towarzystwie Jana Szafrańca i Edwarda Łuczyckiego (LPR), Przewodniczący Rady Miejskiej, dwukrotnie odwiedził wczoraj Arsenał. Przed południem obejrzał prace Szlagi, a wczesnym popołudniem pojawił się w towarzystwie zawiadomionej przez siebie ekipy TVB i przed kamerą wykonał "performance" - przekreślił długopisem szczególnie drażniące go prace. - Chciałem tylko pokazać, co mnie oburza, nie zauważyłem, że mam włączony długopis - tłumaczy poseł. - Ale od odpowiedzialności się nie uchylam - dodaje szybko poseł, który podejrzewany jest o głosowanie w Sejmie za kolegę z LPR. Na dwie ręce Fedorowicz miał głosować w lutym przy uchwalaniu poprawek do ustawy o podatku VAT.
Zdaniem Fedorowicza wystawa obraża "ideę wszechpolską" i "konkretne osoby". Instalacja Szlagi składa się z obrazów i psiej budy, na której umieszczono napisy "censorus wszechpolus", "bestia". Artysta nie ukrywał, że to jego wypowiedź na temat cenzorskich zabiegów radnej LPR Beaty Antypiuk, której działania doprowadziły przed rokiem do zdemontowania pokazywanej w Arsenale wystawy "Pies w sztuce polskiej".
- Nie jest to przyjemne, gdy ktoś uważa mnie za cenzora, ale jak już mówiłam, rozmawiałam na wernisażu z młodym artystą i nie zamierzam w tej sprawie interweniować - twierdzi Beata Antypiuk. - Dystansuję się wobec tego, co robił w Arsenale pan Fedorowicz, nic o tym nie wiedziałam, nie chcę być z tą sprawą kojarzona.
Natomiast senator Szafraniec, świadek poczynań posła Fedorowicza, nie widzi nic niestosownego w tej - jak nazwał mazanie po obrazach - "formie wyrażenia społecznej dezaprobaty": - Zamierzam spotkać się z prezydentem Białegostoku Ryszardem Turem i poinformować go o swoich odczuciach związanych z wystawą i zapytać, jakie kroki zamierza podjąć. Przedstawię też sprawę na senackiej komisji kultury, może zapoznam z nią również ministra kultury.
- Oczekujemy, że prezydent Tur spełni swoje obietnice wyborcze, kiedy to zobowiązał się stać na straży wartości narodowych i chrześcijańskich - wtóruje Fedorowicz.
Poseł był bardziej konkretny w rozmowie telefonicznej z szefową Arsenału. - Pan Fedorowicz oświadczył: "ja panią załatwię" - mówi Monika Szewczyk.
- Niczego takiego nie powiedziałem - zapiera się Fedorowicz. - Oświadczyłem, że jak przejmiemy władzę, to takie osoby, jak pani Szewczyk odeślemy tam, gdzie ich miejsce. Czyli gdzie? - Powiedziałem: tam, gdzie ich miejsce!
Ostatnimi gośćmi Galerii Arsenał byli wczoraj policjanci. Linijką zmierzyli długość kresek autorstwa posła. - Zawiadomiłam policję, bo nie chcę narażać galerii na straty finansowe - tłumaczy Monika Szewczyk. - Gdybym tego nie zrobiła, artysta mógłby żądać od nas odszkodowania za zniszczone prace.
- Na razie zabezpieczamy ślady. Staramy się wyjaśnić sytuację oraz okoliczności, w jakich do niej doszło - mówi Jacek Dobrzyński rzecznik prasowy podlaskiej policji. - Przyjęliśmy też zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Teraz następny ruch należy do pokrzywdzonego artysty - on musi zgłosić wniosek o ściganie przestępstwa i oszacować straty. Jeśli tego nie zrobi, posłowi wczorajszy wyczyn może ujść na sucho (to przestępstwo ścigane tylko na wniosek pokrzywdzonego).
- To bardzo ważne, bo jeśli dzieło zostanie wycenione na powyżej 250 złotych, mamy do czynienia z przestępstwem, za które grozi od trzech miesięcy do pięciu lat - tłumaczy Jacek Dobrzyński.
O wczorajszym ekscesie z udziałem posła Fedorowicza wie też i prokuratura rejonowa Białystok-Południe.
- Dzwonił do mnie już w tej sprawie zastępca komendanta policji - mówi Bożena Kiszło, prokurator rejonowy. - Czekamy teraz na dalsze ustalenia policji w tej sprawie.
Prace Szlagi są częścią dużej prezentacji zatytułowanej "www.kałucki.free.art.pl". Można ją oglądać do 3 października - chyba że powtórzy się historia sprzed roku i wystawa zostanie zdemontowana.