Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Afrykański pomór świń. Decyzje groźniejsze niż wirus

Krzysztof Jankowski [email protected] tel. 85 730 67 86
Choroba pomoru świń zwalczana jest poprzez wybijanie stad zakażonych i ze strefy zapowietrzonej.
Choroba pomoru świń zwalczana jest poprzez wybijanie stad zakażonych i ze strefy zapowietrzonej. K. Jankowski
Blady strach padł na hodowców trzody chlewnej. Przy granicy z Białorusią znaleziono dwa padłe dziki, które zarażone były wirusem afrykańskiego pomoru świń. Wojewoda podlaski wydał rozporządzenia, które mają uchronić trzodę przed chorobą. Problem w tym, że sytuacja ta uderza w hodowców - także tych z powiatu bielskiego.

Wirus afrykańskiego pomoru świń nie jest w żaden sposób groźny dla ludzi - podkreślają hodowcy trzody chlewnej.

W Polsce choroby tej nie odnotowano dotychczas u świń, tylko u dwóch dzików padłych w pobliżu granicy z Białorusią. Obydwa przypadki miały miejsce w zeszłym tygodniu w powiecie sokólskim: pierwszy w gminie Szudziałowo, drugi, 15 kilometrów dalej, w gminie Krynki. Reakcja służb sanitarnych była natychmiastowa: już we wtorek pięć świń z gospodarstwa rolnika z gminy Szudziałowo, który znalazł padłego dzika, zostało uśpionych i zutylizowanych. Po zbadaniu pobranych próbek krwi okazało się, że zwierzęta te nie były zarażone groźnym wirusem. Jednak procedury w takich sytuacjach są bezlitosne.

- Najważniejsza jest profilaktyka, by wirus ze środowiska leśnego nie przeniósł się do gospodarstwa hodowlanego - tłumaczą lekarze weterynarii.

A droga jest prosta: wystarczy na przykład, że nie zdezynfekuje się butów i ubrania, by po kontakcie z chorym dzikiem przynieść wirus do świń w chlewie.

- Dlatego już od września prowadzimy akcję informacyjną, by wszyscy hodowcy wiedzieli, jak się przed zagrożeniem chronić - mówi Henryk Grabowski, Powiatowy Lekarz Weterynarii w Bielsku Podlaskim.

Po zeszłotygodniowych wydarzeniach wojewoda podlaski wydał rozporządzenia, w których uznał powiat sokólski za obszar występowania ASF (afrykańskiego pomoru świń), a sporą część naszego województwa za obszar zagrożony chorobą. Znalazł się w nim także cały powiat bielski, a to oznacza poważne obostrzenia dla hodowców trzody.

- W obszarze zagrożenia obowiązują między innymi: zakaz targów, wystaw trzody chlewnej, zakaz polowań bez zgody właściwego lekarza weterynarii, zakaz przemieszczania świń, nakaz wyłożenia mat dezynfekujących, nakaz dezynfekcji narzędzi wykorzystywanych w hodowli, nakaz trzymania świń w zamknięciu - wymienia Joanna Gaweł, rzecznik prasowa wojewody podlaskiego.

To fatalna informacja dla hodowców, którzy tych decyzji boją się bardziej, niż samego wirusa zagrażającego zwierzętom.

- Panuje chaos informacyjny. Jest wstrzymany skup tuczników, a tam, gdzie jest dokonywany, ceny spadły z sześciu do 3 złotych i 50 groszy za kilogram - informuje Grzegorz Leszczyński, prezes Podlaskiej Izby Rolniczej. - W tym kryzysowym okresie oczekujemy konkretnej pomocy: wyasygnowania środków finansowych z budżetu krajowego, by zmniejszyć straty.

Hodowcy narzekają na decyzj ws. AFS

Zdaniem hodowców decyzje administracyjne były zbyt ostre.

- Świnie z wydzielonych w rozporządzeniach obszarów nie mogą ich opuścić bez zgody urzędników. Jedyny możliwy sposób sprzedaży tuczników, to sprzedanie ich do ubojni znajdującej się w tym samym obszarze. Ale w niektórych rejonach wcale nie ma rzeźni - mówi Mariusz Nackowski, dyrektor gospodarstwa rolnego w Parcewie k. Bielska Podlaskiego. - W rozporządzeniu nie napisano też, co zrobić z warchlakami, czyli z fermami, które nie produkują tucznika na ubój, tylko małe świnie przeznaczone do dalszego chowu w innych gospodarstwach.

Hodowcy podkreślają, że całej branży grozi zapaść.

- Nasze świnie padną z przepełnienia chlewni, a wraz z nimi padnie cała branża - mówi Mariusz Nackowski. - Władze nie nakazały żadnej masarni zakupu tuczników z naszych terenów, pomimo że takie prawo mają.

Duży kłopot dotknął też myśliwych, którzy już wcześniej musieli wyposażyć się w chłodnie, w których przetrzymują wszystkie odstrzelone dziki do czasu zbadania ich krwi.

- W obiegłym roku na terenie powiatu bielskiego zbadano 171 dzików, a od początku tego roku już 125. Wszystkie były zdrowe - zapewnia doktor Henryk Grabowski.
Myśliwi są zdania, że choroby dzików pojawiają się cyklicznie.

- Jakieś 25 lat temu też był pomór. Dziki padły i wcale ich nie było, ale potem ich populacja się odrodziła - wspomina Krzysztof Piaszczyński z koła myśliwych Ryś w Bielsku Podlaskim. - Mniejszy kłopot byłby, gdyby zwierzęta nie migrowały, ale teraz mają u nas dobrą bazę żerową, więc jest ich dużo. Bo dla dzika granice państwowe nie istnieją.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny