Afera w naszym Urzędzie Marszałkowskim. Mogło dojść do fałszerstwa

Białostocka prokuratura wysłała wezwanie w charakterze podejrzanej przynajmniej jednej urzędniczce Urzędu Marszałkowskiego Województwa Podlaskiego, która miała uczestniczyć w fałszowaniu dokumentów - wynika z naszych nieoficjalnych informacji. To efekt śledztwa w sprawie rzekomych nieprawidłowości za czasów, gdy marszałkiem województwa był Dariusz Piontkowski z PiS.

Tajemnica ostatniego dnia pracy
Chodzi o ostatni dzień urzędowania obecnego posła PiS jako marszałka. Z tej funkcji został on odwołany 15 stycznia 2008 r., a jego następcą został Jarosław Dworzański.

Jednak kilka godzin po odwołaniu Piontkowski miał złożyć swój podpis na co najmniej dwóch umowach o pracę. W tym procederze jakoby uczestniczyły ówczesna dyrektor UMWP i jedna z pracownic działu kadr.

Wspomniane umowy miały być w dodatku antydatowane na 7 i 14 stycznia 2008 r., czego dowodem ma być zarekwirowany dysk twardy komputera. Pikanterii dodaje to, że zawiadomienie o całej sprawie trafiło do prokuratury niedługo po tym, jak zarzuty usłyszał Jarosław Dworzański (postępowanie to zakończyło się umorzeniem).

Piontkowski: Są ważniejsze sprawy
Prowadząca postępowanie Prokuratura Rejonowa Białystok-Południe nie potwierdza zamiaru przedstawienia zarzutów.

- Nie mamy w zwyczaju informowania o czynnościach przed ich wykonaniem - mówi prokurator Marek Winnicki, szef tej jednostki. - Mogę tylko powiedzieć, że prowadzone postępowanie jest w sprawie ewentualnego przekroczenia uprawnień i przestępstwa przeciwko wiarygodności dokumentów.

Dariusz Piontkowski zapewnia, że w tej sprawie do prokuratury nie był wzywany. Ale śledztwa komentować nie chce.

- Nasze województwo ma dużo poważniejsze problemy, a na tę sprawę szkoda czasu prokuratury i innych zaangażowanych w to instytucji - mówi.