Mamy utrudniony dostęp do leków. Żeby zrealizować recepty musimy jeździć do większych miast - skarży się Wiktor Litwińczuk, mieszkaniec Suraża.
Tak się składa, że przez czterdzieści lat w Surażu był punkt apteczny. Ale został zamknięty. - Według przepisów może on działać tylko na wsi, ale pod warunkiem, że nie jest tam prowadzona apteka. A Suraż to przecież miasto - mówi dr Jan Chlabicz, podlaski wojewódzki inspektorat farmaceutyczny.
Przepisy to jedno, a życie drugie. Ludzie mają problem. Dlatego władze Suraża od kilku miesięcy interweniują w Głównym Inspektoracie Farmaceutycznym. Bezskutecznie. - Nie można złamać prawa - odpiera dr Chlabicz.
Przepisy to jedno, a życie drugie. - Zdarza się, że przywożę ludziom leki z Łap, albo Białegostoku. To przecież ryzykowne. Może dojść do sytuacji, że lek będzie nagle potrzebny. I co wtedy? - denerwuje się Maria Rogalska, sekretarz gminy Suraż.
Problem może jedynie rozwiązać otwarcie apteki. Ale tu zaczynają się schody.
- Byli chętni farmaceuci, ale doszli do wniosku, że nie opłaca im się. Okazało się, że w Surażu nie ma też odpowiednich pomieszczeń na taką działalność - mówi dr Jan Chlabicz.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?