Żółto-czerwoni popełnili zbyt wiele błędów w obronie, by myśleć o korzystnym wyniku.
Jagiellończycy wiedzieli, jak ważny jest mecz z Zagłębiem. Niestety, ich rywale rozegrali najlepsze spotkanie w rundzie i zwyciężyli.
Szkoda, bo teraz będzie pod górkę - białostoczan czekają bardzo trudne mecze, w których o punkty będzie ciężko. Jagiellonia może na długo utknąć w strefie zagrożonej spadkiem.
Pierwszy gol Evertona
Białostockim działaczom udało się zatwierdzić do gry Brazylijczyka Rodnei i 22-letni zawodnik zadebiutował w Jadze. Wystąpił na środku obrony obok Łukasza Nawotczyńskiego, a do przodu przesunięty został inny zawodnik z Kraju Kawy - Everton. Zagłębie szybko wykorzystało brak zrozumienia środkowych defensorów rywali i objęło prowadzenie, za sprawą szybkiego Marcina Folca. Szkoda, bo wcześniej kilka ładnych akcji przeprowadzili Podlasianie.
Na szczęście Everton czuł się bardzo dobrze w środkowej linii i doprowadził do wyrównania.
- Cieszy mnie ta bramka, teraz powinno mi się łatwiej grać. Szkoda że nie mogliśmy rozwinąć skrzydeł, bo nasi obrońcy wybijali piłkę górą, z pominięciem linii pomocy - ocenia Everton.
Niesieni dopingiem kibiców, którzy specjalnym pociągiem przyjechali do Wodzisława, gdzie Zagłębie rozgrywa mecze w roli gospodarza, sosnowiczanie byli lepsi od rywali. Szybko zauważyli, że Jagiellonia broni remisu, więc zaatakowali większą liczbą zawodników. Opłaciło się, bo jeszcze przed przerwą gospodarze znów prowadzili. Sposób, w jaki żółto-czerwoni stracili kolejną bramkę, chwały ich obronie nie przynosi. Przy stałym fragmencie gry tak zachowywać się nie można.
Nie musiało tak się stać
Artur Płatek (Jagiellonia Białystok):
Decydująca była pierwsza połowa, przede wszystkim bramka na 2:1, która ustawiła spotkanie. W pierwszej połowie wszystko mieliśmy pod kontrolą. Stworzyliśmy kilka sytuacji, które powinniśmy wykorzystać. Po przerwie musieliśmy się otworzyć, Zagłębie nas skontrowało i było po meczu.
W drugiej połowie goście prowadzili grę, dążyli do remisu, a Zagłębie groźnie kontratakowało. Kilka razy znakomicie zachował się rezerwowy bramkarz gospodarzy Szymon Gąsiński. Artur Płatek, trener Jagiellonii, dokonywał zmian, korygował ustawienie, ale wyrównanie nie padało.
Sosnowieccy piłkarze czekali na swoją szansę i w końcu bardzo aktywny Marcin Folc upokorzył gości. - Nie zagraliśmy tego, co kazał nam trener, i przegraliśmy. Szkoda, bo wcale się tak stać nie musiało - podsumowuje Dariusz Jarecki z Jagi
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?