A ceny szaleją

Ceny mieszkań (w tys. złotych za metr)
l Białystok - od 2,3 do 3 - 3,5
l Gdańsk - od 2,5 - 3 do 8
l Kraków - od 4 - 4,5 do 8-10
l Poznań - od 3 do 10
l Warszawa - od 4 - 4,5 do 8-12
l Wrocław - od 4,5 do10

Tylko w tym roku ceny mieszkań podskoczyły o 10 procent, a od lata ubiegłego roku trzy razy tyle. Dziś za metr kwadratowy nowego M musimy zapłacić ponad trzy tysiące zł. Na rynku wtórnym ceny przekraczają już nawet dwa tysiące zł za metr.
- Euro spada, dolar spada, a u nas mieszkania drożeją. To jest istne szaleństwo cenowe - powiedział "Porannemu" Waldemar Lemański, szef Wschodniej Agencji Nieruchomości.
Popyt na własne lokale wciąż przewyższa podaż. A to nakręca spiralę cen

Dlaczego tak się dzieje?

Jeszcze w 2003 roku średnia cena jednego metra kwadratowego nowego mieszkania wahała się w granicach 2 tys. zł (używanego - 1,2 tys. zł). Rok później doszła do 2,5 tys. zł (używanego - 1,7 tys. zł). A w 2005 roku nowe mieszkanie kosztowało już średnio - 2,8 tys. zł (używane - 1,9 tys. zł). W 2006 roku - 3 - 3,5 tys. zł (używane - 2,1 tys. zł).

1225 mieszkań, które wybudowano w 2005 roku w Białymstoku, to o 350 mniej niż rok wcześniej. W dodatku w mieście nie stanęła ani jedna czynszówka, a na koncie deweloperów było o prawie 200 lokali mniej. Na pocieszenie można dodać, że w ciągu pierwszych czterech miesięcy tego roku wydano dwa razy więcej pozwoleń na budowę niż rok wcześniej.
Niestety, Białystok już się dusi. Nie ma nowych atrakcyjnych terenów budowlanych, a także miejscowych planów (określają, co można, a czego nie można budować). Najciaśniej jest w śródmieściu. Dlatego działki są drogie, a to bezpośrednio przekłada się na ceny.

Pieniądze z Unii, domy w kraju
Według pośredników, w ostatnich miesiącach popyt na nieruchomości, głównie mieszkania, wzrósł o około 10 procent. Można więc ostrożnie szacować, że dziennie z biurami kontaktuje się - osobiście, telefonicznie lub za pomocą Internetu - około czterech tysięcy osób. Skąd to zainteresowanie?
Wraz z wejściem naszego kraju do Unii Europejskiej otworzyły się dla Polaków zachodnie rynki pracy. Za granicę zaczęli wyjeżdżać głównie młodzi ludzie. Zarobione tam pieniądze teraz inwestują w nieruchomości.
- Myślę, że to właśnie oni napędzają koniunkturę na naszym rynku - uważa Waldemar Lemański.
- W przypadku takich osób liczy się dobre mieszkanie w dobrym miejscu, a nie sama cena - dodaje Krzysztof Hackiewicz z biura Polanowscy Nieruchomości.

Najwięcej na kredyt
Apetyty białostoczan rozbudziły też banki. Te oferują tanie kredyty, w tym walutowe. Te ostatnie są niżej oprocentowane niż złotowe. Zdaniem pośredników, obecnie około 90 procent ich klientów korzysta z kredytów.
Popularne są zwłaszcza kredyty we frankach szwajcarskich, ale już w lipcu może to się zmienić. W związku z tym, że są duże wahania kursów walut, nadzór bankowy wprowadza zmiany: banki muszą mieć większe zabezpieczenie tych kredytów niż dotychczas. To oznacza, że będą mniej dostępne dla przeciętnego Kowalskiego niż obecnie.

W centrum na II piętrze
Tradycyjnie już białostoczanie wolą kupować nowe mieszkania w śródmieściu miasta lub w jego pobliżu. Najdroższe i najchętniej kupowane lokale mają powierzchnię 40 - 50 metrów kwadratowych i znajdują się na drugim lub trzecim piętrze. Ich ceny doszły do rekordowego poziomu. W najbardziej atrakcyjnych miejscach (m.in. Bojary, rejon ul. Żelaznej, Nowe Miasto) dochodzą do 3 - 3,5 tys. zł za metr. Niewiele mniej trzeba zapłacić za własny kąt w rejonie ulicy Sybiraków na osiedlu Skorupy (średnio 2,8 tys. za metr). Im dalej od śródmieścia, tym ceny są niższe.

I płyta się sprzedaje
Również na rynku wtórnym ceny poszybowały w górę. Tu największym popytem cieszą się kilkuletnie lokale z cegły. Można je kupić po średnio dwa tys. za metr. Jeżeli jednak są dobrze wykończone, to właściciele żądają więcej. Takich lokali nie brakuje na Nowym Mieście, na Skorupach i na Białostoczku. Podobne ceny są w centrum m.in. przy Al. Piłsudskiego, Malmeda, czy Zamenhofa. Poniżej dwóch tysięcy kosztuje mieszkanie na osiedlu Sady Antoniukowskie. Wielka płyta także zdrożała. Metr na Piaskach i Wysokim Stoczku to średnio 1,7-1,8 tysiąca zł, a na Dziesięcinach - około 1,6 tysiąca.
- Wielu właścicieli widzi, że na rynku jest ożywienie i czeka na jeszcze wyższe ceny - twierdzi Joanna Tarnogórska, właścicielka biura Alter Nieruchomości.

Działki też droższe
Wzrost cen mieszkań pociągnął za sobą ceny działek i domów. Najatrakcyjniejsze tereny na Bojarach, na Nowym Mieście i na osiedlu Mickiewicza przekroczyły już grubo 200 zł za metr.
Nieco tańsze są działki na osiedlu Wyżyny (150-170 zł za metr) i w Starosielcach (100-150 zł). Najtańsze tereny budowlane znajdziemy w podbiałostockich miejscowościach. Tam za jeden metr właściciele żądają od 40 do 100 złotych. Ze względu na cenę i lokalizację tereny te cieszą się coraz większym zainteresowaniem.

Szukamy też domów
Sporym zainteresowaniem, choć nie tak dużym jak mieszkania w blokach, cieszą się domy jednorodzinne. Ich ceny są jednak bardzo zróżnicowane. W tym przypadku liczy się głównie technologia, w jakiej zostały zbudowane. Te najbrzydsze, niedocieplone, czyli tzw. słupki (przeciętna powierzchnia 100-120 metrów kwadratowych) wyceniane są na 200-250 tysięcy zł.
Im standard i wykończenie są wyższe, tym budynki są droższe. Takie nieruchomości są rozsiane m.in. na osiedlach Dojlidy, Skorupy i Pietrasze oraz na osiedlu Wygoda.
Nowoczesne domy, dobrze docieplone, zaopatrzone w energooszczędną instalację centralnego ogrzewania kosztują od 400 - 500 tys. złotych. Takie nieruchomości możemy znaleźć m.in. na osiedlach Jaroszówka i Bagnówka oraz w rejonie ulic Kawaleryjskiej i Pułaskiego, a także w części osiedli Nowe Miasto i Wygoda.
Niektórzy właściciele żądają nawet i po milionie złotych. Mniej więcej na tyle wycenił swoją posiadłość jeden z mieszkańców osiedla Wygoda. A za ponad milion złotych swój dom chce sprzedać jeden z mieszkańców podbiałostockiej miejscowości Sochonie. Zdaniem pośredników te wyśrubowane ceny nie odzwierciedlają faktycznej wartości tych obiektów.