Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

40 tys. i wyjazd do Australii. Według śledczych sponsorem ginekologa był Johnson&Johnson.

(mw)
Białostocki sąd przesłuchał byłego dyrektora handlowego koncernu
Białostocki sąd przesłuchał byłego dyrektora handlowego koncernu Fot. Archiwum
Kilkadziesiąt tysięcy złotych i sfinansowanie wyjazdu na zagraniczny kongres. Tyle, zdaniem śledczych, prof. Marek K. dostał od firmy Johnson&Johnson. W piątek białostocki sąd przesłuchał byłego dyrektora handlowego koncernu.

Były dyrektor handlowy koncernu Johnson&Johnson zeznał , że firma sponsorowała lekarza.

Mój pracownik Jacek S. wyraźnie powiedział profesorowi, jaka musi być liczba naszego sprzętu w szpitalu, żebyśmy mogli zasponsorować jego wyjazd do Australii. Marek K. osiągnął ten wynik, dlatego pojechał - opowiadał w sądzie Krzysztof D., były dyrektor handlowy firmy Johnson&Johnson.

W piątek odbyła się kolejna rozprawa w procesie prof. Marka K., byłego ordynatora porodówki w białostockim szpitalu wojewódzkim. Lekarz jest oskarżony o branie łapówek od firmy Johnson&Johnson. Miał dostawać pieniądze w zamian za pomoc w pozytywnym rozpatrywaniu ofert koncernu. Firma sfinansowała też ordynatorowi wyjazd do Australii. Śledczy ustalili, że lekarz przyjął ponad 40 tysięcy złotych.

Oficjalnie miała być to zapłata za rzekomo przeprowadzone wykłady i szkolenia.
- Od Jacka wiem, że profesor wykorzystywał nasz sprzęt w operacjach i że miał wspierać naszą firmę w zdobywaniu nowych zamówień. Powiedział mi też, że za taką przychylność będziemy musieli się odwdzięczyć - mówił Krzysztof D.

Wobec niego toczy się osobne postępowanie. Śledczy z Radomia oskarżają go o korumpowanie lekarzy. Zdaniem obrońców białostockiego ginekologa, to podważa wiarygodność Krzysztofa D. Dodatkowo mężczyzna zgodził się współpracować z prokuraturą w zamian za łagodny wyrok.

Marek K. nie przyznaje się do winy. Uważa, że sprzęt Johnson&Johnson był bardzo dobry i dlatego polecał dyrekcji szpitala jego zakup. A umowy z firmą wcale nie były fikcją, bo wykonywał wszystkie prace z nimi związane.

- Owszem, ordynator był zachwycony naszym sprzętem, ale to nie wyklucza, że chciał też skorzystać ze sponsoringu - uważał były dyrektor handlowy J&J.

Na piątkowej rozprawie nie stawił się Jacek S., podwładny Krzysztofa D. To on miał bezpośrednio przekazywać łapówki białostockiemu lekarzowi. Kolejna rozprawa w maju.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny