Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

4 hektary ziemi pod wodą. Dla rolnika to tragedia. Nie ma czym nakarmić zwierząt. Winić błędy w melioracji?

Redakcja
Michał Kuptel ze wsi Jagodniki, pod wodą ma około 4 ha łąki.
Michał Kuptel ze wsi Jagodniki, pod wodą ma około 4 ha łąki.
Z 14 hektarów ziemi Michał Kuptel ze wsi Jagodniki, pod wodą ma około czterech hektarów łąk. Nie może zbierać tam trawy. Opasy stoją w oborze i jeść tego nie chcą, bo ta trawa śmierdzi zgnilizną, bagnem.

Rów dookoła wioski przekopali, gmina z zarządem melioracji i spółek wodnych. Teraz woda daje tutaj - żali się Michał Kuptel. - Mało tego, wykopali rów w drugą stronę, a woda spływa tutaj i nie schodzi z mojej łąki.

Stratny przez stojącą wodę

Michał Kuptel nie może zebrać trawy, bo łąka zalana. Z powodu stojącej wody giną szlachetne gatunki traw. Tam, gdzie była koniczyna, teraz rośnie tylko rdest i pięciornik gęsi. Ktoś powie łąka zielona, trawa jest. Ale to nie trawa. Tego żadna krowa nie je.

- Woda podeszła, a mówiłem wójtowi, prosiłem - wspomina Michał Kuptel. - Jak tylko gospodarstwo przejąłem, dziesięć lat temu, zajechałem do wójta i mówię "trzeba zrobić przepusty, żeby woda szybciej schodziła", a on mi na to "przecież do tej pory jakoś było". I koniec gadki. Ojciec trzymał 12 sztuk bydła, a ja mam 25 krów z cielakami. Jak to utrzymać? Jak wyżywić? Dwie kolejki zbierania siana już odpadły. Owszem, trochę kosiłem, ale opasy stoją w oborze i jeść tego nie chcą, bo ta trawa śmierdzi zgnilizną, bagnem.

Kiedy pojechałam do Jagodnik, woda podchodziła aż pod dom. Myślałam, że to wykopany staw.

- Tu nie ma stawu! To jest łąka - zaprzecza Michał Kuptel. - Woda dochodzi do stodoły i pod dom. To, co jest brązowe, to było wszystko pod wodą. Z tamtej strony rowu tak samo. Prosiłem wójta, żeby mi dał kręgi na mostek, bo mi drogę rozmywało, tam, gdzie brzozy rosną. Zapytał, ilu gospodarzy będzie jeździło?

Jeden? No to nie ma kręgów. Koło sklepu, dla sołtysa drogę zrobili, a teraz nikt tam nie jeździ. Gdyby ze strony wsi woda nie szła, nie byłoby żadnego problemu. Najwyżej byłoby po kostki wody po dużym deszczu. W telewizji pokazują, że ryba pada. Ale jak nie będzie padać, jeśli na hektar wysiałem 800 kg nawozów. To gdzie to pójdzie?

Mostek z jednym kręgiem

- Jak jeszcze rowy nie były połączone, gdy byłem mały, to nawet nie było gdzie się poślizgać, wody nie było - opowiada Kuptel. - Teraz przekopane w kierunku Pasiecznik, nas zalewa. Kiedyś mostek był, szyny kolejowe, belki czterocalowe. Potem zrobili drogę przy olszynach, w kierunku Starego Kornina i miał być mostek z dwóch kręgów osiemdziesiątek. Włożyli jeden, bez pomyślunku. A teraz blokuje wodę. Tam jest rów ponad drogą i woda idzie aż do mnie. Bajoro zrobili. Kiedyś, jak nie było jeszcze tego mostu, to do trzech tygodni woda schodziła. Teraz 4,5 tygodnia. Olszyny nie chcieli wykarczować, więc kopali w drugi bok.

Teraz woda wali tutaj. Póki stamtąd napływa, u mnie stoi jezioro. Trawa przestaje rosnąć.Ginie. Już nie narośnie. Kto mi wypłaci odszkodowanie? Powiedzą - to można skosić, to można na ściółkę, a po co mi ściółka, skoro mam inną? Potrzebna mi pasza dla bydła. Są ludzie, którym zalewa niewiele, takich nic nie obchodzi.

Radni o zalewaniu

Sprawa zalewania łąk w Jagodnikach była poruszana przez radę gminy Dubicze Cerkiewne już w maju 2006 roku. Ówczesny przewodniczący rady, Jan Surel, informował, że gospodarka urządzeń melioracyjnych w Jagodnikach jest zaniedbana. Zaproponował przyjazd Zarządu Spółki Wodnej w Dubiczach Cerkiewnych wraz z wójtem gminy do Jagodnik w celu dokonania wizji lokalnej i dokładnego zorientowania się w sytuacji.

Radny wsi Witowo, Wieczysław Korch, wnioskował o naprawienie rozmytej zastawki z przepustem na kanale Istok - Koryciska, w miejscowości Witowo. Wówczas, odpowiadając na wniosek radnego wójt gminy Dubicze Cerkiewne wyjaśnił, że sprawa uszkodzonej zastawki wraz z przepustem na wspomnianym kanale zostanie zgłoszona do realizacji do Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Bielsku Podlaskim.

W lipcu tamtego lata, w Jagodnikach odbyło się spotkanie z zarządem melioracji.

- Obiecano, że cała zlewnia aż do kanału korycińskiego będzie zmeliorowana, pogłębiona i problem wody w Jagodnikach będzie rozwiązany - przypomina Mikołaj Janowski, podlaski radny z ramienia PSL, były członek zarządu województwa podlaskiego.

- A co dalej? Orlankę trzeba będzie pogłębiać? - zastanawia się Anatol Pawłowski, wójt gminy Dubicze Cerkiewne. - Częściowe zrobienie melioracji w Jagodnikach nic nie da, jeżeli nie będzie dalszego odprowadzenia wody. Trzeba w Jagodnikach zmobilizować ludzi do melioracji. Zbieramy od półtora roku i nie możemy zebrać.

- W 1989, gdy robiono tutaj domeliorowanie wody, było wiadomo, że te melioracje długo nie potrwają - opowiadają mieszkańcom Jagodnik panowie z zarządu melioracji. - Nie zabezpieczono pewnego odpływu dla terenów meliorowanych.

Powiedziano wtedy, że kilkanaście lat powinno być dobrze. Te kilkanaście lat już minęło. Teraz trzeba to zrobić. Ale nie będziemy przebudowywać ani Orlanki, ani kanału Koryciska, jeśli do melioracji będzie tylko 30 czy 50 hektarów. Jeśli będzie większy obszar, wtedy projektanci będą się zastanawiali, jak to zrobić, a my im zasugerujemy na co mają zwrócić uwagę. A muszą zwrócić uwagę na odpływ. Projekt pokaże, jaki przebudować odcinek i jakie zbiorniki. Jeżeli okaże się, że koncepcja jest nieopłacalna, będziemy dalej dyskutować.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny