Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

30 szwów przez agresywnego amstaffa

(mw)
Pani Monika pokazuje obrażenia swojej suczki
Pani Monika pokazuje obrażenia swojej suczki fot. Wojciech Wojtkielewicz
Monika Abramowicz nie zapomni tego spotkania do końca życia. - Cały czas mam przed oczami rozjuszonego psa - szlocha kobieta.

Nigdy nie zapomnę jak na mnie patrzyła

- Ona dosłownie rzuciła się na mnie. Powaliła na ziemię i zaczęła ciągać. Rozszarpała mi kurtkę i rzucała się do szyi. Zasłaniałam się ręką. Od razu zalałam się krwią. Czułam, jak ona mocniej wbija mi zęby w ciało - 33-letnia Monika Abramowicz nie może powstrzymać łez.

Cały czas ma przed oczami rozwścieczonego amstaffa, który zaatakował ją i jej psa.
Pokazuje pamiątkę po tym ataku. Na prawej ręce ma trzydzieści szwów. Straciła w niej czucie. Przez trzy tygodnie nosiła na nodze gips, bo w trakcie ataku skręciła nogę. Jej psu założono siedemdziesiąt szwów.

Dobrze, że nie pogryzła dziecka

Od ataku minął miesiąc. Sara codziennie biega po posesji sąsiadującej z miejscem pracy pani Moniki. I jak dawniej, rzuca się na ogrodzenie, przeraźliwie ujada, warczy...

Kobieta się jej boi. Suka wzbudza też strach wśród pozostałych sąsiadów.
- Ja cieszę się tylko, że to mnie spotkało, a nie jakieś dziecko - mówi pani Abramowicz.

Prawowitym właścicielem suki jest syn sąsiada pani Moniki. Ale to terenu jego posesji pilnują na zmianę dwa psy. Dowiedzieliśmy się, że nie mogą biegać razem, bo Sara dwukrotnie pogryzła starszego od siebie psa.

Mężczyzna twierdzi, że Sara sama nie mogłaby otworzyć żelaznej bramki. Podejrzewa, że ktoś złośliwy musiał to zrobić. - Sara jest łagodnym psem. A pogryzła panią Monikę dlatego, że ta niepotrzebnie wzięła swojego psa na ręce - tłumaczy mężczyzna. I dodaje, że jest mu przykro z powodu tego pogryzienia.

Jednak nie udało mu się porozumieć z panią Moniką co do wysokości odszkodowania. Sprawa prawdopodobnie trafi do sądu.
Zajmuje się też nią Prokuratura Rejonowa Białystok-Północ.

- Taka sprawa do nas trafiła. Aczkolwiek akta główne są na policji, dlatego nie mogę udzielić żadnych szczegółowych informacji - tłumaczy prokurator Anna Małgorzata Milewska.

Dlaczego doszło do ataku?
- Skoro już wcześniej pies atakował inne, to i tym razem prawdopodobnie wybiegł z podwórka z zamiarem zaatakowania psa. Pani trzymała go na ręku i również stała się celem ataku. Należy pamiętać też, że agresja jeszcze bardziej pobudza takie psy - tłumaczy Urszula Tarasiewicz, hodowca, międzynarodowy sędzia kynologiczny.

Pies nie będzie już zagrażał?

Właściciel posesji, na której biega Sara, tłumaczy, że nie jest ona hodowana na pokaz, tylko po to, by pilnowała mu posesji. Podwyższył ogrodzenie o 60 cm. Wcześniej zamocował też wzmocnienia na bramce.
- Pani Monika może być pewna na 200 procent, że nic już jej nie grozi - zapewnia sąsiad.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny