2,5-metrowy pyton wypełzł z paczki na opolskiej poczcie

Straż Miejska Opole
Pyton pełzał między przesyłkami i po siatce zamykającej sortownię.
Pyton pełzał między przesyłkami i po siatce zamykającej sortownię. Straż Miejska Opole
Ważący ok. 14 kg gruby, żółto-biały gad pełzał między przesyłkami i po siatce zamykającej sortownię. Sprawą zajmuje się policja.

Do niecodziennego zdarzenia doszło w środę na opolskiej poczcie głównej przy ul. Krakowskiej przed godz. 14.

- Nasz pracownik, który w pomieszczeniu ekspedycji opracowywał przesyłki, zobaczył węża, który prawdopodobnie przez dziurę powstałą w jednej paczek, wydostał się na zewnątrz - relacjonuje Małgorzata Hebda, naczelnik Urzędu Pocztowego Opole 1. - Na szczęście pracownik zachował zimną krew. Powiadomił swojego kierownika, a ten mnie. Udałam się tam natychmiast, jednak widok tego gada aż tak mnie nie zdenerwował, znacznie bardziej bałam się o bezpieczeństwo personelu. Zadzwoniliśmy po straż miejską.

Po przybyciu strażników, z których jeden skonsultował się przez telefon z weterynarzem, okazało się, że znaleziony wąż w sortowni to pyton albinos. Nie jest jadowity, ale może ugryźć. Trzeba uważać.

- W zasadzie my dzikich zwierząt nie powinniśmy wyłapywać, dlatego miasto ma podpisaną umowę z lekarzem weterynarii Tomaszem Grabińskim, który prowadzi lecznicę w Kątnej pod Wrocławiem i zajmuje się takimi zwierzętami - mówi Grzegorz Bukowski, komendant Straży Miejskiej w Opolu. - Trzeba jednak było trochę poczekać na jego przyjazd. Dlatego zaczęliśmy działać.

W sukurs pocztowcom przyszedł Sławomir Kowalski, kierownik Referatu Śródmieście Straży Miejskiej w Opolu, który znany jest z zamiłowania do zwierząt. Umie się też z nimi obchodzić. Przyjechał więc niezwłocznie na pocztę, chociaż był już po godzinach pracy, zdjął grube cielsko z kraty i wsadził gołymi rękami do klatki, która służy strażnikom do przewożenia kotów.

Potem zjawił się Tomasz Grabiński i zabrał pytona do swojej lecznicy. - Trzymam go w areszcie - śmieje się weterynarz. - Takich zwierząt nie wolno przewozić w takich warunkach, są objęte konwencją waszyngtońską, doszło tu do naruszenia prawa. Jeśli wąż ten nie ma wymaganej karty CITES, to zamiast do właściwego odbiorcy, trafi do któregoś zoo.

Okazuje się, że pyton będzie ważyć jeszcze dwa razy tyle, bo gady rosną do końca życia. Może kogoś niebezpiecznie pogryźć, a małe dziecko nawet udusić.

Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że odbiorca mieszka w Opolu. Sprawą zajmuje się policja.

- Zostało wszczęte postępowanie, dlaczego to zwierzę tu się znalazło - informuje nadinspektor Jarosław Dryszcz z Komendy Wojewódzkiej w Opolu. - Zabezpieczyliśmy ślady, przesłuchaliśmy świadków. Na razie tylko tyle mogę powiedzieć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska