Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

1920 Bitwa Warszawska: Zwyciężyliśmy, bo Sowieci byli zbyt pewni siebie

Tomasz Mikulicz
Kadr z filmu. Natasza Urbańska (na zdjęciu po prawej) gra Olę Raniewską, aktorkę teatru rewiowego, w której zakochuje się poeta Jan Krynicki, grany przez Borysa Szyca. Młodzi biorą ślub,  po czym Jan idzie na wojnę. Wojnę, która na zawsze odmieni losy nie tylko Polaków.  Lord Edgar D'Abernon uznał Bitwę Warszawską za jedną z najważniejszych w dziejach świata, bo zahamowała pochód Armii Czerwonej na Europę i pozwoliła Polsce zachować niepodległość.
Kadr z filmu. Natasza Urbańska (na zdjęciu po prawej) gra Olę Raniewską, aktorkę teatru rewiowego, w której zakochuje się poeta Jan Krynicki, grany przez Borysa Szyca. Młodzi biorą ślub, po czym Jan idzie na wojnę. Wojnę, która na zawsze odmieni losy nie tylko Polaków. Lord Edgar D'Abernon uznał Bitwę Warszawską za jedną z najważniejszych w dziejach świata, bo zahamowała pochód Armii Czerwonej na Europę i pozwoliła Polsce zachować niepodległość.
Nazywanie zwycięstwa w 1920 roku cudem było hasłem propagandowym wykorzystywanym w dwudziestoleciu międzywojennym przez przeciwników politycznych Józefa Piłsudskiego - mówi dr hab. Jan Snopko.
Dr. hab. Janem Snopko z wydziału historii Uniwersytetu w Białymstoku
Dr. hab. Janem Snopko z wydziału historii Uniwersytetu w Białymstoku

Dr. hab. Janem Snopko z wydziału historii Uniwersytetu w Białymstoku

Kurier Poranny: Na ekrany kin wchodzi właśnie film: "1920 Bitwa Warszawska“. Zgodzi się Pan z tym, że mimo wszystko bitwę tę można zaliczyć do tzw. polskich przegranych zwycięstw. Polacy wygrali, ale nie pozbawili bolszewików władzy i pośrednio pozwoli, by w 1939 roku to ZSRR zatriumfował.
Dr hab. Jan Snopko z wydziału historii Uniwersytetu w Białymstoku: Ja bym tak tego nie postrzegał. Potencjał rewolucyjnej Rosji był bardzo duży. Myślę o liczbie mieszkańców, czy możliwościach przemysłu zbrojeniowego. Można co prawda dywagować, że polskie plany nie zostały do końca zrealizowane, ale zależało to też od innych czynników. Proponowane przez Polaków budowanie federacji nie spotkało się np. z zainteresowaniem Litwinów.

Niektórzy historycy twierdzą, że podczas zawierania pokoju, strona polska mogła odzyskać więcej ziem dawnej Rzeczypospolitej, lecz nie chciały tego środowiska endeckie, które obstawały przy tym, by w Polsce to Polacy stanowili większość.
- Realnie rzecz biorąc, nawet gdyby rzeczywiście były takie możliwości, zbytnie powiększanie terytorium o ziemie zamieszkane przez ludność niepolską obróciłoby się przeciwko interesom państwa. Skoro nie udało się utworzyć federacji, rzeczywiście nie miało to większego sensu.

Faktem jest jednak, że podzielenie ziem dzisiejszej Białorusi i Ukrainy między Polskę, a Rosję doprowadziło do tego, że ci z mieszkańców Kresów, którzy walczyli po naszej stronie, poczuli się oszukani.
- Rozczarowanie rzeczywiście było bardzo duże. Niektórzy ze wschodnich sojuszników trafiali nawet na jakiś czas do polskich obozów internowania. Zresztą sam Józef Piłsudski powiedział słynne: "Ja was bardzo przepraszam, panowie“ skierowane do internowanych żołnierzy ukraińskich. Moim zdaniem Polacy nie mogli jednak pozwolić sobie na inne rozwiązanie.

Ostatnio spotkałem się też z opinią, że Polacy zamiast walczyć z bolszewikami powinni pozwolić, by wojska sowieckie obległy zachód Europy. Dzięki temu, nie przelalibyśmy własnej krwi, a z Rosjanami musieliby się bić np. Francuzi.
- Ja również czasami trafiam na tego typu opinie. Mówią one m.in. o tym, że gdyby bolszewicy zajęli Niemcy, czy Francję, to wyleczyłoby to pewne kręgi tamtejszych społeczeństw z fascynacji ideologią komunistyczną. Moim zdaniem, są to jednak dywagacje wysoce karkołomne i niczemu one nie służą.
Przejdźmy więc do samej Bitwy Warszawskiej. Dowództwo polskie zastosowało tu ponoć manewr napoleoński.
- Częściowo można uznać, że rzeczywiście tak było. Cechą wojsk napoleońskich była m.in. umiejętność sprawnego działania po liniach wewnętrznych, przy wykorzystaniu faktu, że przeciwnik uderza z wielu kierunków. W tym przypadku siły nieprzyjacielskie nacierały z dwóch stron - od północnego i południowego wschodu. Dowództwo polskie postanowiło więc najpierw uderzyć na północ, a później na południe. W zwycięstwie pomogła też Polakom słaba koordynacja między jedną, a drugą częścią wojsk bolszewickich. Poza tym, myślę, że Sowieci padli ofiarą własnej propagandy. Nawet Lenin uwierzył, że Polska jest już w zasadzie pokonana i nie ma sensu angażować frontu południowego w pomoc dla wojsk nacierających z północy na Warszawę. Bolszewicka armia południowa miała kierować się na Lwów, by później zdobyć Węgry i Austrię.

Mowa o cudzie nad Wisłą jest więc raczej nieporozumieniem. Zwyciężyliśmy, bo Sowieci byli zbyt pewni siebie, a i sami mieliśmy niezłą strategię.
- Nazywanie zwycięstwa w 1920 roku cudem było hasłem propagandowym wykorzystywanym w dwudziestoleciu międzywojennym przez przeciwników politycznych Józefa Piłsudskiego. Przywoływano m.in. fakt, że 15 sierpnia jest obchodzone święto Matki Boskiej Zielnej, a podczas walk zginął kapelan Ignacy Skorupko.

Księża mieli przemożny wpływ na motywowanie ludzi do walki.
- Dla duchowieństwa władza sowiecka rzeczywiście była wielkim zagrożeniem. Myślę jednak, że do obrony niepodległości polskie społeczeństwo było przygotowane jeszcze przed wybuchem I wojny światowej. Wiązało się to z szeroką działalnością prowadzoną przez różnego rodzaju organizacje społeczne i partie polityczne. W okresie walk zbrojnych najbardziej prężny był ruch socjalistyczny na czele z Józefem Piłsudskim, ale nie należy też zapominać o pracy, jaką wykonały inne kierunki polityczne, w tym - krytykowana często - narodowa demokracja. Wszystko to sprawiło, że polski chłop, czy robotnik poczuł się Polakiem i stanął do walki o niepodległość.

1920 Bitwa Warszawska - 3D, perfekcyjna scenografia, znani aktorzy

"1920 Bitwa Warszawska" Jerzego Hoffmana to pierwszy polski film zrealizowany w technice 3D. Kosztował 27 mln zł. Autorem zdjęć jest Sławomir Idziak, nominowany do Oscara za rewelacyjne zdjęcia do głośnego filmu "Helikopter w ogniu". Sporo ujęć kręcono w Piotrkowie Trybunalskim, jednym z niewielu miast w kraju, gdzie zachowało się dużo przedwojennej zabudowy. Scenograf Andrzej Halicki musiał jedynie zakryć kilka plastikowych okien i ozdobić kamienice szyldami z epoki. Przy twierdzy Modlin pomogła obróbka komputerowa. Dzięki niej filmowcy odtworzyli też nieistniejący już most Kierbedzia. Natomiast gabinet Lenina na Kremlu zagrało wnętrze Pałacu Prymasowskiego.

Na ekranie zobaczymy plejadę polskich gwiazd. Grają m.in. Daniel Olbrychski, Bogusław Linda, Borys Szyc, Natasza Urbańska.

W filmie wzięło udział 6300 statystów. Jeszcze w trakcie prób okazało się, że obraz trójwymiarowy jest tak wyostrzony, że trzeci plan, czyli postaci widoczne z bardzo dużej odległości, traktuje się jak pierwszoplanowe. Stąd wszystkie detale kostiumów są bardzo widoczne. - Bywało, że jednego dnia musieliśmy dostarczyć na plan 600 statystów w pełni ubranych i ucharakteryzowanych - mówi Wanda Kowalska, kostiumografka, która odpowiadała za kostiumy cywilne.

Czytaj e-wydanie »

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny