Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

160 mieszkań w Białymstoku nie ma zlewu, ponad tysiąc lokatorów walczy z grzybem

Aneta Boruch
Okazało się, że ogrzewanie piecowe i kuchnie węglowe są jeszcze w ponad 400 lokalach. A ponad tysiąc lokatorów zmaga się z grzybem w mieszkaniach.
Okazało się, że ogrzewanie piecowe i kuchnie węglowe są jeszcze w ponad 400 lokalach. A ponad tysiąc lokatorów zmaga się z grzybem w mieszkaniach. Fot. Archiwum
W 700 mieszkaniach nie ma wanny, w 400 są kuchnie i piece węglowe. Lokatorzy 115 mieszkań podnajęli je innym osobom. Takie są wyniki ankiety przeprowadzonej przez Zarząd Mienia Komunalnego. To było pierwsze takie badanie w historii miasta.

Ankiety wypełniali sami pracownicy ZMK, odwiedzając lokatorów. Zajęło im to dwa ostatnie miesiące ubiegłego roku. Teraz już zostały podsumowane i wyłonił się z nich szczegółowy obraz stanu białostockich mieszkań komunalnych. I nie tylko.

Nigdy tego nie robiono, więc nawet samo szefostwo ZMK do tej pory nie miało dokładnych informacji o tym, czym zarządza. Teraz już ma, bo pytania dotyczyły zarówno stanu instalacji, jak też dachów, okien, a nawet czy są zakłócenia w ogrzewaniu. Ankietę przeprowadzono zarówno w tych budynkach, gdzie wszystkie lokale należą do gminy, jak i we wspólnotach mieszkaniowych.

- Zaskoczyła mnie ilość zagrzybionych mieszkań i tych, w których są jeszcze są piece - mówi Andrzej Ostrowski, szef Zarządu Mienia Komunalnego. - A także bardzo duża ilość uwag dotyczących pracy administratorów. Te ankiety dały nam bardzo dużo. To cenna wiedza, która umożliwi podjęcie konkretnych działań w celu lepszego gospodarowania komunalnymi mieszkaniami.

Okazało się, że ogrzewanie piecowe i kuchnie węglowe są jeszcze w ponad 400 lokalach. A ponad tysiąc lokatorów zmaga się z grzybem w mieszkaniach. W 160 przypadkach gminni najemcy nie mają nawet zlewu. A w 700 nie uświadczy się wanny. Ponad pół tysiąca dachów przecieka.

Te informacje nie trafią po prostu na półkę. Ale staną się punktem wyjścia do planowania niezbędnych remontów.

- W tej chwili już przygotowujemy dokumenty i ogłosimy przetarg na sprawdzenie stanu instalacji elektrycznych - mówi Ostrowski. - Pewnie nie uda się naprawić wszystkiego w ciągu roku, ale sukcesywnie, przez parę najbliższych lat będziemy je wymieniać.

ZMK ma też zamiar stopniowo likwidować piece i kuchnie węglowe w swoich budynkach. Oczywiście, tempo wprowadzania tych modernizacji zależeć będzie od tego, ile będzie na to pieniędzy w gminnej kasie.

Ankieterzy pytali też lokatorów o codzienne bolączki i problemy. I sypnęła się lawina skarg na administratorów gminnych budynków. Lokatorzy skarżyli się zarówno na to, że sami muszą sprzątać klatkę czy podwórko, jak też i na to, że administrator jest "opryskliwy". Te uwagi też nie trafią w próżnię. Urzędnicy będą o tym pamiętać, gdy zostanie ogłoszony w tym roku przetarg na administrowanie budynkami, gdzie 100 proc. lokali należy do gminy.

Były też pytania o stosunki sąsiedzkie. To pozwoliło zorientować się, gdzie niektórzy lokatorzy sprawiają kłopoty innym. Zastrzeżenia do sąsiadów miało 700 osób.

ZMK to nie organ ścigania

Niejako przy okazji, chodząc od drzwi do drzwi, urzędnicy dowiedzieli się które mieszkania lokatorzy podnajmują osobom trzecim. W sumie było 115 takich przypadków. Czasem pracownicy ZMK słyszeli, że "to koleżanka córki mieszka", niekiedy "my tylko pilnujemy mieszkania", zdarzało się też, że drzwi otwierały osoby, które ani słowa nie potrafiły powiedzieć po polsku.

Do wszystkich najemców, w których mieszkaniach stwierdzono takie sytuacje, poszły już pisma z prośbą o wyjaśnienia albo wręcz wypowiadające lokal. Każdy lokator ma jednak prawo przyjść i wyjaśnić sytuację.

Urzędnicy zapewniają, że każdy przypadek dokładnie sprawdzą i gdy ich podejrzenia się nie potwierdzą, wypowiedzenie najmu może zostać cofnięte. Tak stało się np. w przypadku pani Danuty Gutowskiej, której sytuację opisaliśmy w ostatnią środę. Ona została posądzona o podnajem, bo po prostu nie poinformowała urzędników o zmianie nazwiska po wyjściu za mąż. Dzięki naszej pomocy sprawa została szybko wyjaśniona i pani Danuta nadal może mieszkać w komunalnym lokalu.

- Ja przecież nie jestem żadnym organem ścigania, zmierzam tylko do tego, by mieszkania gminne nie były podnajmowane - mówi Ostrowski. - Bo przecież niedopuszczalne jest, by niektórzy lokatorzy czerpali z tego jeszcze dodatkowe korzyści.

Dobrze wykorzystać informacje

Ci, którzy na pytanie odpowiedzieli, popierają pomysł ankietowania.

- Dobrze, że zapytali ludzi, bo przynajmniej mają teraz rozeznanie w sytuacji - uważa Krystyna Kotarska-Mieszkowska, jedna z lokatorek komunalnych. - Ludzie przynajmniej powiedzieli, co ich boli. O wielu sprawach urzędnicy nawet do tej pory nie wiedzieli, np. o dzikich lokatorach. Żeby tylko teraz te wszystkie informacje dobrze wykorzystali w praktyce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny