Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

100 miliardów zadłużenia finansów publicznych to już powód do zmartwienia

Redakcja
Prof. Robert Ciborowski: Trzeba się przede wszystkim zastanowić nad tym, jak dalece państwo w Polsce ma uczestniczyć w gospodarce.
Prof. Robert Ciborowski: Trzeba się przede wszystkim zastanowić nad tym, jak dalece państwo w Polsce ma uczestniczyć w gospodarce.
Z profesorem Robertem Ciborowskim, dziekanem Wydziału Ekonomii i Zarządzania Uniwersytetu w Białymstoku rozmawia Maryla Pawlak-Żalikowska.

Kurier Poranny: Minister gospodarki Jacek Rostowski ogłosił, że deficyt sektora finansów publicznych przekroczy w tym roku 100 mld zł i 7 proc. PKB. Czego właściwie możemy się bać?

Prof. Robert Ciborowski: 100 miliardów to już bardzo duża kwota. To jest powód do zmartwienia, nad którym trzeba się pochylić. Problem zadłużenia, to nie jest problem na tu i teraz - on wyjdzie za lat kilka. Kiedy trzeba będzie spłacać coraz większe odsetki i państwo będzie musiało skądś te pieniądze brać. Oczywiście weźmie je od obywateli. I będzie chciało wziąć nowe kredyty.

Ale wtedy instytucje finansowe powiedzą: niestety, nie jesteście już wiarygodni, nie pożyczymy wam. I wtedy rząd będzie szukał pieniędzy w samej gospodarce. Wtedy zwykły obywatel będzie odczuwał taki kryzys finansowy w postaci mniejszych wydatków państwa nakierowanych do niego. Czyli np. mniejszych dodatków, zasiłków, płac w sferze budżetowej. Kolejnych podatków czy zwiększonych ubezpieczeń.

Rozumiem, że wtedy państwo musiałoby wziąć od nas dużo więcej, niż gdyby wzięło teraz, w wyniku reform wyprzedzających tę sytuację. – Tak, bo teraz się ratujemy pożyczkami, które są dosyć łatwe do zdobycia. Natomiast w sytuacji, gdy zadłużenie rośnie bardzo szybko, jest dużo trudniej. Inwestorzy nie chcą więcej pożyczać, bo stajemy się niewiarygodni, wycofują inwestycje z naszego kraju. Niepewność sytuacji gospodarczej osłabia krajową walutę, a to – bez dodatkowych kredytów – nakręca nasze zadłużenie w euro czy dolarach. A więc tych zagrożeń trochę jest. Dlatego teraz nie ma wyjścia: trzeba się za to zabrać. Początek już jest. Mały, ale jest. W tym podwyżki podatków, o których zawsze mówię jako liberał z bólem serca, bo uważam, że lepszą drogą jest szukanie pieniędzy po stronie wydatkowej. Ważne, że minister finansów nie tylko wie o tym rosnącym zadłużeniu, ale jeszcze tego nie ukrywa. Bo pamiętam takiego, który potrafił takie dane skrzętnie zamiatać pod dywan.

_Informując o prognozach deficytu minister Rostowski mówił m.in., że za dużą jego część (ponad 40 mld zł) odpowiadają samorządy, nadmiernie i zbyt szybko zadłużające się w tym i ubiegłym roku. PiS ripostuje, że to wina rządu, bo za dużo zadań zrzuca na samorządy, a za mało pieniędzy na to daje.
_– To raczej sprawa rozwiązań systemowych. Trzeba się przede wszystkim zastanowić nad tym, jak dalece państwo w Polsce ma uczestniczyć w gospodarce. Są zadania, których nie jest w stanie sfinansować ani rząd, ani – jak się okazuje – samorządy. Skoro tak, to i państwo, i samorządy powinny odcinać od siebie różne formy działalności.

Dziś samorządy faktycznie muszą choćby współfinansować szereg różnych projektów, np. z udziałem dotacji unijnych. Jeśli korzystają na tym, żeby dołożyć do inwestycji strukturalnych, to ja akurat uważam, że to słuszny wydatek. Ale jeśli finansują kredytami bieżące wydatki, to trzeba się zastanawiać, czy tych zadań własnych nie mają zbyt dużo, bo nie zawsze da się wypracować pieniądze na pokrycie długów.

 

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny